Oglądanie TV zbyt nudne – dlaczego robimy wiele rzeczy naraz?
Po ciężkim dniu pracy wracasz do domu. Przygotowujesz sobie jedzenie, bierzesz gorący prysznic i wreszcie masz czas dla siebie. Włączasz film, który planujesz obejrzeć od kilku tygodni. Fabuła szybko cię wciąga. To jednak za mało. Do ręki bierzesz komputer i kątem oka przeglądasz ulubione serwisy.
Po ciężkim dniu pracy wracasz do domu. Przygotowujesz sobie jedzenie, bierzesz gorący prysznic i wreszcie masz czas dla siebie. Włączasz film, który planujesz obejrzeć od kilku tygodni. Fabuła szybko cię wciąga. To jednak za mało. Do ręki bierzesz komputer i kątem oka przeglądasz ulubione serwisy. Telefon też musi być obok, w końcu nigdy nic nie wiadomo. Niektórzy jeszcze chwycą pilniczek, lakier do paznokci albo raporty z pracy. Dlaczego już nie umiemy po prostu usiąść przed telewizorem i skupić się na filmie?
“Żyjemy w ogromnym szumie informacyjnym, co chwila do nas docierają różnego rodzaju komunikaty: radio w samochodzie, w domu, w biurze, billboardy, tu ktoś czyta gazetę, tam rozmawia. Sami w autobusie czy metrze np. słuchamy muzyki, czytamy i gdzieś w międzyczasie jeszcze odpisujemy na maila w telefonie – przyzwyczajamy się do tego, że wykonujemy kilka czynności na raz i później skupienie się na jednej rzeczy jest dla nas niezwykle trudne, wydaje się być czymś nienaturalnym” – wyjaśnia psycholog z poradni MAGO, Arkadiusz Bilejczyk.
Kwestia przyzwyczajenia
Robienie jednej rzeczy na raz wydawałoby się najprostszą czynnością na świecie. I tak było kiedyś, jednak przy dzisiejszym zgiełku musimy się tego uczyć na nowo.
„Dobrym przykładem na to, jak ciężko jest się skoncentrować wyłącznie na jednej czynności, jest medytacja, która tego właśnie uczy. W podstawowym wydaniu będzie to umiejętność skupienia się na jednym obiekcie np.: na oddechu, kamyku czy na wyobrażaniu sobie jednego kształtu, który się nie zmienia. Okazuje się, że jest to coś, co trzeba ćwiczyć całymi tygodniami, żeby jako tako wychodziło. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że na co dzień odbieramy jednocześnie wiele informacji i dlatego skoncentrowanie się na jednej czynności, takiej jak oglądanie telewizji, okazuje się zadaniem niemalże niemożliwym do realizacji. Trudno nam się oderwać od całej reszty świata, ponieważ jest to wbrew zasadom, których się nauczyliśmy” – dodaje psycholog.
„Mój narzeczony w weekendy prosi mnie o to, żebyśmy spędzili razem miły wieczór. Obydwoje dużo pracujemy i w tygodniu często nie mamy na to czasu” – mówi 27-letnia Ania z Poznania. „Razem przygotowujemy kolację i jest to właściwie jedyny moment, w którym mamy okazję porozmawiać. Podczas samego posiłku Tomek stawia na stole laptopa i czyta wiadomości o nowinkach technologicznych, czyta dowcipy. Kiedy zwracam mu uwagę, zapewnia, że mnie słucha i ma podzielną uwagę. To samo się dzieję, kiedy po kolacji oglądamy film. I choć to on zwykle namawia mnie na taką formę spędzenia wolnego czasu, podczas filmu, który sam wybrał, potrafi nawet grać na telefonie, nie wspominając już o odpisywaniu na maile z pracy, które są standardem” – opowiada zaniepokojona Ania.
Winne mogą być też reklamy
Powracamy do naszego scenariusza: jesteś w domu, wreszcie chwila relaksu. W telewizji udało ci się znaleźć ciekawy film (co często graniczy z cudem, bo dobre filmy zwykle pojawiają się na antenie w środku nocy) albo właśnie leci kolejny odcinek ulubionego serialu. I co? Jeśli jest to stacja komercyjna, musisz się liczyć z tym, że twoja przyjemność zostanie przerwana kilkakrotnie długimi blokami reklamowymi. W godzinach wieczornych może to być nawet kilkanaście minut. I jak tu nie zająć się czymś innym?
POLECAMY:
„To wybija z rytmu, nikt nie lubi ich oglądać. Rzucamy na nie okiem, ponieważ są tak skonstruowane, że mimo wszystko nas przyciągają. Żeby jakoś przetrwać ten czas, bierzemy laptopa i zaglądamy na serwisy społecznościowe, przeglądamy gazetę, dzwonimy do koleżanki czy szykujemy sobie kolację. Robimy to wszystko, by nie mieć poczucia straconego czasu i ten schemat działania powoli zaczyna nam wchodzić w krew” – wyjaśnia Bilejczyk.
Jeśli przyjrzymy się temu zjawisku uważniej, dostrzeżemy, że w większym stopniu dotyka młodzież.
„Kiedyś nie było telefonów komórkowych, Internetu. To był zupełnie inny świat. Dzisiaj mój dwuletni syn potrafi sobie odblokować iPhone’a i otworzyć folder ze zdjęciami” – opowiada psycholog. „Gdy skończył roczek, nauczył się włączać mojego laptopa. Któregoś dnia nie mógł tego zrobić. Spojrzał na mnie i zszedł z krzesła. Znalazł końcówkę od zasilacza, włożył do laptopa, bo widział kiedyś, że ja tak robiłem i włączył komputer z szerokim uśmiechem na twarzy. To jest już zupełnie inny poziom rozwoju” – dodaje.
Cieszyć się czy płakać?
Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Z jednej strony, to bardzo wygodne, że nabyliśmy umiejętność wykonywania kilku czynności na raz, z drugiej jednak, jest to dość niepokojące zjawisko. Wspomniany szum informacyjny sprawia, że jest nam coraz trudniej o więź z drugim człowiekiem. Owszem, wciąż wolimy się spotkać na kawie, zamiast wymienić kilka zdań na jednym z komunikatorów, ale już podczas samego wyjścia sprawdzamy pocztę, odpisujemy na wiadomości, odbieramy telefony. Jest nam się bardzo trudno skupić na samej rozmowie.
„Uświadomiłam to sobie w zeszłym tygodniu. Spotkałam się z koleżanką na mieście. Nie widziałyśmy się od dawna. Podczas spotkania każda z nas użyła laptopa, odebrała kilka telefonów. Jakby w ciągu tych dwóch godzin firma miała się zawalić. Dobrze wiem, że nic by się nie stało, ale to już taki odruch” – mówi 30-letnia Magda z Warszawy. „Łapię się na tym, że nawet w kinie sprawdzam pocztę. I to wcale nie oznacza, że film jest nudny. Ja już po prostu nie umiem o tym zapomnieć” – dodaje.
Czy z czasem będzie jeszcze gorzej? Nie pozostaje nam nic innego jak poczekać i przekonać się o tym na własnej skórze…
(asz/sr)