Blisko ludziOn nie chce związku. Cała prawda o "niebieskich ptakach"

On nie chce związku. Cała prawda o "niebieskich ptakach"

On nie chce związku. Cała prawda o "niebieskich ptakach"
Źródło zdjęć: © East News
08.09.2019 14:07, aktualizacja: 08.09.2019 15:20

Randka, seks, wspólny wypad na weekend - tak. Siedzenie z dzieckiem w domu, zakupy w hipermarkecie ogrodniczym czy wizyta u lekarza - absolutnie nie. O kim mowa? O klasycznym facecie, który nie chce zobowiązań.

Kobiety coraz częściej narzekają na plagę "niebieskich ptaków", czyli mężczyzn, którzy chcą zabawy, a uciekają przed poważnymi związkami. Takiego na Tinderze poznała Alicja. Nie chcieli spędzać długich godzin na rozmowach przez internet, na kawę umówili się już następnego dnia. On - 37 lat, programista, rozwodnik, jedno dziecko: córka, mieszka z mamą w Londynie. Przystojny, raczej małomówny. Ona - dziennikarka, 36 lat, rozwódka, dwoje dzieci w wieku szkolnym: syn i córka, były mąż pomaga w wychowaniu. Wesoła, kobieca, chciałaby schudnąć parę kilogramów.

- To był piąty czy szósty facet poznany na portalu randkowym - opowiada Alicja. - Dotychczasowe randki okazywały się kompletną klapą. Nic dziwnego, że szłam na to spotkanie trochę nie wierząc, że tym razem będzie inaczej. I tutaj nastąpiło całkowite zaskoczenie. Darek okazał się fajnym, zrównoważonym, kulturalnym facetem. Nie uciekł na wieść o moich dzieciach, ale też nawet nie zapytał, ile mają lat i jakiej są płci.

Seks - tak, pomoc - nie

Zadzwonił dwa dni po pierwszej randce. Zaproponował kolejną, kino, kolację, wspólny wypad na rowery (bez dzieci). Po dwóch tygodniach wylądowali w łóżku po koncercie szantowym, na który Alicja zaciągnęła Darka, choć ten szant nie znosi. - Było bosko - wspomina Alicja. - W następny weekend pojechaliśmy na spływ kajakowy organizowany na Biebrzy przez jego przyjaciół, na kolejny planowaliśmy wypad do moich znajomych, którzy mają dom na Suwalszczyźnie. Jednak, gdy Darek dowiedział się, że zabieram dzieci, odmówił. Prosiłam, błagałam, był nieprzejednany. Powiedział, że nie chce wkraczać w życie moich dzieci. I tyle.

Alicja skarży się, że Darek chętnie z nią spędza czas tylko wtedy, gdy jest przyjemnie. Weekend, seks, kolacja, kino, rower we dwoje lub w towarzystwie - tak. Ale pomoc w przeprowadzce, naprawa samochodu lub wspólne zakupy na tydzień - absolutnie nie.

Tylko w bieliźnie i czerwonej szmince

Podobne doświadczenie ma psycholożka Ania, która przez pół roku spotykała się z Wieśkiem, managerem pracującym w jednym z dyskontów. Poznali się u znajomych na imieninach, tydzień później brali razem udział w kursie seksu tantrycznego na Mazurach. - Zakochałam się na zabój - opowiada 41-letnia Ania. - Byłam poobijana po wieloletnim związku z ojcem moich dzieci, z których jedno jest upośledzone. Córka urodziła się z zespołem wad genetycznych, wymaga ciągłej i specjalistycznej opieki. A przy Wieśku, który uwielbia podróżować, czułam się wolna i spełniona. Na dodatek nauczyłam się odpuszczać i nie kontrolować nieustannie, jak moje dzieci spędzają czas ze swoim tatą.

Wiesiek poznał dzieci Ani, ale dość szybko zrezygnował ze wspólnego spędzania czasu. - Powiedział, że chce mnie widzieć w seksownej bieliźnie, z pomalowanymi na czerwono ustami, gdy jestem tylko jego, a nie zmęczoną, spoconą i poirytowaną, gdy po całym dniu pracy daję dzieciom kolację i zaganiam je do lekcji - opowiada Ania. - Dał mi wybór: albo sam na sam, albo w ogóle. Najpierw zgodziłam się na jego warunki, bo uznałam, że samotna matka z dwójką dzieci, w tym jednym niepełnosprawnym, nie ma szans na normalny związek. Kto mnie zechce? Ale po kilku miesiącach kazałam Wieśkowi spadać, bo nie wyobrażam sobie życia z facetem, którego nie obchodzą moje problemy, który nie pyta mnie nawet, czy wszystko w porządku, tylko czy kolację zjemy przed seksem czy po.

Strach przed kolejną porażką?

Zdaniem psycholożki Katarzyny Szymańskiej, trudno znaleźć jeden konkretny powód, dla którego mężczyźni nie chcą się angażować w poważne związki i wolą płytkie relacje oparte na seksie i przyjemnym spędzaniu wolnego czasu. - Część z nich to rozczarowani małżeństwem i życiem rodzinnym rozwodnicy, którym nie udało się zbudować satysfakcjonującej relacji - uważa psycholożka. - Okazało się, że życie rodzinne stawia przed nimi ogrom wymagań i trudności z jednej strony, a praca i oczekiwanie społeczne, że odniosą sukces z drugiej. Jeśli polem, na którym ponieśli klęskę jest rodzina, to zwyczajnie boją się kolejnego zaangażowania, nie chcą powrotu do tych samych obowiązków tylko z nową partnerką. Zwłaszcza, że często pełnią ciągle role ojca wobec swoich dzieci z poprzednich związków.

Jak twierdzi Katarzyna Szymańska, część mężczyzn, którzy nie wchodzą w głębokie i poważne relacje, to osoby niedojrzałe. - Taki facet oczekuje od życia zabawy i przyjemności, eliminuje sprawy trudne i wymagające wysiłku - uważa psycholożka. - Jednak cena, którą za to płaci to powierzchowne, krótkotrwałe relacje, które powodują ciągłe poczucie niespełnienia.

Kolejną grupę stanowią mężczyźni, którzy nie umieją wchodzić w relacje. Wynika to najczęściej z ich doświadczeń życiowych. - To często osoby z rozbitych rodzin, gdzie ojca nie było, a przyjęty wzorzec rodziny to samotna matka z dziećmi - tłumaczy Szymańska. - Często takiego mężczyzny po prostu nikt nie nauczył, jak budować związek i brać odpowiedzialność za bliskie osoby.

"Po jednym seksie ona planuje nasze wakacje"

Z tą opinią nie zgadza się 39-letni Wojtek, montażysta telewizyjny. - Nie mam dzieci dlatego, że nigdy ich mieć nie chciałem - tłumaczy. - To była moja świadoma, głęboko przemyślana decyzja. Są po prostu ludzie, dla których bycie rodzicami to cel i misja, i tacy jak ja, dla których w życiu można robić wiele pasjonujących rzeczy, a wychowanie dzieci zdecydowanie do nich nie należy.

Wojtek nie chce wiązać się z kobietą, która dzieci już ma, bo pośrednio stałby się ich opiekunem, ani z taką, która urodzenie dziecka planuje. - Nie oznacza to, że jestem niebieskim ptakiem - przekonuje. - Myślę, że różnica dotycząca spojrzenia na związki i relacje między kobietami i mężczyznami jest głęboko zakorzeniona w kulturze. Mimo postępu, emancypacji, rozluźnieniu obyczajów, kobiety rzadko kiedy pozwalają sobie na romanse, flirty, weekendowe znajomości. Wszystkie, które spotykam, chcą związku, zaangażowania. Wystarczy, że spotkam się z jakąś kobietą dwa czy trzy razy, pójdziemy do łóżka, a ona już planuje nasze wspólne wakacje. Może mam pecha, że spotykam tylko takie kobiety. Ale nie sądzę, bo moi kumple także spotykają tylko takie - dodaje ze smutkiem w głosie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (340)
Zobacz także