Oscary w rękach dojrzałych kobiet. Na taką zmianę czekaliśmy od lat [OPINIA]
- Do wszystkich kobiet: nigdy nie dajcie sobie wmówić, że wasz czas już minął - zaapelowała na oscarowej gali 60-letnia Michelle Yeoh, odbierając statuetkę za pierwszoplanową rolę w filmie "Wszystko wszędzie naraz". Jej sukces i towarzyszące mu słowa dają nadzieję na trwałą zmianę dla tych aktorek, o których jeszcze kilka lat temu mówiło się "niewidoczne".
13.03.2023 | aktual.: 13.03.2023 13:58
Yeoh debiutowała na ekranie w pierwszej połowie lat 80., a jej imponująca filmografia liczy kilkadziesiąt tytułów. Na uznanie branży czekała jednak ponad trzy dekady. Podobnie jak jej filmowa partnerka, 64-letnia Jamie Lee Curtis, której nazwisko stało się rozpoznawalne wcześniej, natomiast pierwszego Oscara (za rolę drugoplanową) odebrała tego samego wieczoru. "Nigdy nie sądziłam, że to się stanie" - skwitowała znacząco.
Siwizna - powód do dumy
Na gali w Dolby Theatre zaprezentowała się w eleganckiej, wysadzanej kryształkami sukni z długim rękawem projektu Dolce and Gabbana, siwym pixie cut, któremu wierna jest od kilku lat oraz delikatnym makijażu. Szczęśliwie w 2023 roku nikt z komentujących nie zastanawia się, dlaczego aktorka nie farbuje włosów. Kilka lat temu wcale nie było to takie oczywiste.
Gdy w 2021 roku Andie MacDowell pojawiła się na festiwalu w Cannes z widoczną siwizną na pięknych, długich lokach, media rozpisywały się o jej "odwadze". Sama aktorka nie kryła, że na decyzję o niefarbowaniu włosów wpływ miała pandemia Covid-19, a pierwszemu publicznemu wyjściu towarzyszyły obawy. "Bałam się, że ludzie będą podli" - przyznała wprost w rozmowie z "The Zoe Report".
Jej wątpliwości, choć pozornie mogą wydawać się śmieszne, nie powinny dziwić chociażby w kontekście medialnego linczu, jakiego doświadczyła partnerka Keanu Reevesa - Alexandra Grant. Gdy zadebiutowała w 2019 roku u boku starszego o 9 lat ukochanego, w sieci zawrzało. Artystka, która wówczas również nie farbowała włosów, została nazwana "babcią", a jej wygląd zewnętrzny stał się przedmiotem niewybrednych żartów i seksistowskich komentarzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Hollywood jest brutalne. Po 40-tce w Los Angeles wypadasz z show-biznesu. Potrzeba bardzo silnych kobiet, które mogłyby zmienić te standardy. Obecnie to niemożliwe i ludzie powinni wiedzieć, jak ku**wsko trudno jest starzejącej się gwieździe. Łatwo jest nas oceniać nie znając presji, jaką na nas wywiera branża - mówiła w 2016 roku w wywiadzie dla "People" Melanie Griffith, która nigdy nie ukrywała, że w pogoni za tak pożądaną w Hollywood młodością wielokrotnie poddawała się inwazyjnym zabiegom.
Gdy dorzucimy do tego słowa Geeny Davis, przyznającej w podcaście Allison Interviews: "Pewien aktor, który kręcił film, powiedział mi, że jestem za stara, żeby grać jego partnerkę w sensie romantycznym, a byłam od niego młodsza o 20 lat" czy absolutnej ikony kina Meryl Streep: "Pamiętam, że kiedy miałam około 40 lat, naprawdę myślałam, że każdy film będzie moim ostatnim", nie sposób zaprzeczyć, że Hollywood zgotowało dojrzałym kobietom piekło.
"Ideały" z ekranu
Można oczywiście machnąć na to ręką, stwierdzając beztrosko, że skoro wybrały taki zawód, muszą cierpieć, ewentualnie, w nieco łagodniejszej wersji: pogodzić się z panującymi w branży standardami, a co na szklanym ekranie, to niekoniecznie w prawdziwym życiu. To jednak błędna perspektywa.
Magdalena Hyla w artykule "Wybrane aspekty kultury wizualnej a obraz i akceptacja ciała: implikacje behawioralne", powołując się na liczne badania (m.in. G. Cafri et al.: The Influence of Sociocultural Factors on Body Image: A Meta-Analysis. "Clinical Psychology: Science and Practice" 2005, nr 12), dowodzi, że kreowany przez szeroko pojęte media ideał wyglądu ma negatywny wpływ na obraz własnego ciała człowieka (największy w grupie młodych kobiet).
Jednym słowem - jakbyśmy mocno się nie wypierali, to, co oglądamy na ekranie, w social-mediach czy portalach internetowych ma na nas wpływ i może prowadzić do obniżenia poczucia własnej wartości i stawiania sobie niemożliwych do spełnienia oczekiwań.
Kobiety żyją w Polsce średnio prawie 80 lat! Dlaczego drugą połowę życia spędzać mają w cieniu, z myślą, że z siwymi włosami czy większym rozmiarem powinny same się do niego usunąć lub za wszelką cenę walczyć o jak najdłuższe zachowanie wizualnej młodości? To niedopuszczalne.
Hollywood (już) nie boi się zmiany
Na szczęście nawet w Hollywood, w którym standardy przez lata były wyśrubowane jak nigdzie indziej, lody zaczęły kruszeć (choć jeszcze nie pękać). W 2021 roku Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej za rolę w filmie "Nomadland" otrzymała Francis McDormand, która w swoich wypowiedziach wielokrotnie poruszała temat wizualnych kanonów i nigdy nie miała potrzeby się w nie wpisywać.
- Udowadniam, że kobieta może być interesująca, intrygująca i fascynująca, niezależnie, jak wygląda. To bardzo niehollywoodzkie podejście. Chodzi mi o naturalne piękno każdej kobiety, o jej niepowtarzalność. O to coś nieuchwytnego, co pojawia się w spojrzeniu, w geście, barwie głosu. Nigdy nie robiłam żadnych operacji plastycznych i to widać na mojej twarzy, ale właśnie dlatego mam na niej zapisane całe życie. Pozwólmy sobie być sobą, zamiast wciąż poprawiać siebie. Nie niszczmy własnej osobowości. Może nie będziemy doskonałe, ale będziemy jakieś. Wyraziste, prawdziwe - zachęcała w wywiadzie dla miesięcznika "Sens".
Bohaterki grane przez McDormand, podobnie jak ona sama, wymykają się "męskiemu spojrzeniu" (ang. "male gaze", termin pochodzący z napisanego w 1975 roku eseju Laury Muvley "Visual Pleassure and Narrative Cinnema"), czyli tendencji do przedstawiania kobiet w filmie tak, by służyły wizualnej przyjemności heteroseksualnych widzów płci męskiej, np. poprzez podkreślanie atrakcyjnych dla mężczyzn aspektów ich cielesności, ale także budowanie ich charakterów tak, by dominowały w nich takie cechy jak uległość, podziw dla protagonisty, brak kontrowersyjnych poglądów czy zbyt dużej niezależności.
"Męskiemu spojrzeniu" wymknęły się także tegoroczne laureatki Oscarów - Yeoh i Curtis, co szczególnie znaczące jest w przypadku tej drugiej - debiutującej i wciąż najbardziej znanej z serii horrorów "Halloween" Johna Carpentera.
Wymyka mu się także 66-letnia Dorota Pomykała - tegoroczna laureatka Orła za rolę w filmie "Kobieta na dachu" w reżyserii i według scenariusza Anny Jadowskiej, pokazującym, jak niebezpieczna jest społeczna niewidoczność dojrzałych kobiet. Kilka scen gra nago, ale pytania dziennikarzy o związaną z tym "odwagę" zbywa stwierdzeniami takimi jak to z wywiadu dla "Wysokich Obcasów":
- W teatrze też się nie maluję. Dlaczego miałoby to wymagać odwagi? Dlaczego mężczyźni się nie malują? Dlaczego chodzą z wielkimi brzuchami i uważają, że są piękni? Nie musimy podporządkowywać się wymaganiom kultury i upiększać się czy poprawiać. Uprzedziłam mojego partnera (Bogdan Koca - przyp. red.), że będę w tym filmie goła. Zapytał: "A ty chciałaś się w halce zabijać?".
Praca nad przerwaniem męskiej dominacji w Hollywood trwa także za kulisami wielkich gal i czerwonych (lub szampańskich - jak podczas tegorocznych Oscarów) dywanów. Przykładem jest działająca od 2015 roku inicjatywa The Writers Lab wspierana przez Nicole Kidman i Meryl Streep, w ramach której scenarzystki po 40. biorą udział w warsztatach oraz dyskusjach, konsultują się z mentorkami i mają okazję zaprezentować efekty swojej pracy wpływowym twórcom i twórczyniom.
Początek długiej drogi
To oczywiście kropla w morzu potrzeb, o czym świadczą gorzkie słowa 67-letniej dziś Geeny Davies, gwiazdy filmu "Thelma i Louise", która od lat walczy o równe prawa w Hollywood. Już w 2004 roku założyła Geena Davis Institute on Gender in Media na Mount Saint Mary’s University, współfinansując badania dotyczące kobiet w przemyśle filmowym.
Dziesięć lat później zaangażowała się w organizację festiwalu filmowego Betonville Film Festival promującego różnorodność etniczną, płciową oraz dzieła twórców LGBTQ+, a w 2018 roku wyprodukowała dokument "To wszystko zmienia" opowiadający historię wieloletniej dyskryminacji kobiet w branży filmowej.
We wspomnianym już podcaście Allison Interviews powiedziała:
- Ponieważ walczę o to, by kobiety dostawały lepsze role w filmach i serialach, myślałam, że w pewnym momencie skorzystam na tym i ja. Do tej pory nie skorzystałam.
Katarzyna Pawlicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!