Blisko ludziPiotr Szczęsny podpalił się pod PKiN. Jego żona zabiera głos

Piotr Szczęsny podpalił się pod PKiN. Jego żona zabiera głos

Piotr Szczęsny podpalił się pod PKiN. Jego żona zabiera głos
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY
Karolina Błaszkiewicz
27.09.2018 10:50, aktualizacja: 27.09.2018 13:09

– Po jego śmierci dotarło do mnie, jak bardzo musiał się bać. Jak bardzo cierpiał – mówi żona Piotra Szczęsnego, który 19 października 2017 r. podpalił się na warszawskim Placu Defilad. Kobieta ujawnia, jak się o tym dowiedziała i co czuje, gdy atakuje się jej męża.

Ewa Szczęsna udzieliła poruszającego wywiadu "Wysokim Obcasom". Zaczyna od tego, w jaki sposób dotarła do niej informacja o czynie jej męża. Samopodpalenie mężczyzny wstrząsnęło milionami Polaków, którzy przez jakiś czas nie znali jego tożsamości ani motywów. Kiedy wyszło na jaw, kim jest i spalił się w proteście przeciwko władzy, doszło do podziału społeczeństwa. Jedni go podziwiali, drudzy krytykowali. Co wtedy czuła jego rodzina?

W rozmowie z "WO" Szczęsna przyznaje, że dopiero dziś widzi, że mąż przygotował ją i bliskich na to, co miało się wydarzyć. Miał wszystko dokładnie zaplanowane – jak mówi, przećwiczył spalenie w przydomowym ogródku. Zanim się podpalił, Piotr wysłał sms-y do syna i córki, by wrócili do domu. Tam czekały już na nich listy. W tym czasie Ewa Szczęsna pracowała w aptece. Kiedy ją opuściła, czekała na nią żona brata Piotra. – Wsiadłyśmy do jej samochodu. Agnieszka mówi, że o Piotra chodzi, że jest w szpitalu. Moje pierwsze podejrzenie: zawał albo udar. Ale to nie był ani zawał, ani udar – wspomina.

Niemal rok po śmierci męża Szczęsna wraca do chwili, gdy znalazła się w szpitalu. – Twarz miał całą w opatrunkach. Szwagier, który z nim ćwiczył na siłowni, poznał go po ramionach, ja – po stopach. Lekarze robili, co mogli, ale stan Piotra był krytyczny. Patrzyłam na niego i myślałam, że jeśli z tego wyjdzie, na pewno nie będzie widział – opowiada. Niestety, nie udało się go uratować. Żona nie ma jednak żalu o to, co zrobił. Zrozumiała, że bardzo się bał i cierpiał z powodu pozostawienia rodziny. Aczkolwiek pozałatwiał wszystkie sprawy tak, by bliskim było lżej po jego odejściu. – To były drobne kwestie, jak przepisanie samochodu z firmy na nas czy nauczenie mnie radzenia sobie z rachunkami przez internet. Ale też poważniejsze sprawy – wyjaśnia.

Kobieta mówi, że nie przejmuje się hejtem i insynuacjami, że jej mąż był chorym człowiekiem. Mimo że cierpiał na depresję, jego czyn był protestem przeciwko władzy. – Na pewno przez to, że chorował, mocniej odbierał świat. Co nie znaczy, że widział go fałszywie – zaznacza Szczęsna. Pytana za czym najbardziej tęskni, odpowiada: - Za codziennością. Za chodzeniem do ogrodu i rozmawianiem o roślinach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (57)
Zobacz także