Plaga w gabinetach. Odmawia już nawet co drugi ginekolog
Tylko w połowie gabinetów ginekolodzy zakładają wkładki wewnątrzmaciczne - alarmują działaczki z Fundacji FEDERA. - Żyjemy w kraju, w którym wolność kobiet jest na każdym kroku mocno ograniczana - komentuje ginekolog, dr Maciej W. Socha.
- Dostawałyśmy dużo sygnałów od pacjentek i miałyśmy świadomość, że skala tych naruszeń jest bardzo duża. Mimo to dane z naszego monitoringu są dla nas bardzo niepokojące - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Aleksandra Magryta, koordynatorka ds. monitoringu w Fundacji FEDERA.
Przeprowadzane niedawno badania nie pozostawiają złudzeń. W co drugim gabinecie, który miał podpisany kontrakt z NFZ, kobietom odmawiano założenia wkładki wewnątrzmacicznej.
- Właściwie można by przypuszczać, że im bardziej na wschód, tym gorzej. Nasz monitoring wykazał jednak, że zarówno w województwie pomorskim, mazowieckim, podlaskim czy podkarpackim liczba placówek, w których lekarze odmawiają założenia wkładek wewnątrzmacicznych jest podobna. To aż połowa! Często pacjentki spotykają się z odmową już na poziomie rejestracji - komentuje Aleksandra Magryta.
W europejskim rankingu dotyczącym dostępu do antykoncepcji od kilku lat zajmujemy niechlubne ostatnie miejsce w Europie. - Kobiety stykają się z błędnymi wyobrażeniami lekarzy czy lekarek dotyczących wkładek. Słyszą mity, że np. nie można ich zakładać u kobiet, które nie rodziły. To pokazuje, jak wielu lekarzy albo wciąż kieruje się pobudkami ideologicznymi, albo po prostu żyje w niewiedzy. Dodatkowo część lekarzy odmawia świadczeń z powodu podpisanej klauzuli sumienia - podsumowuje koordynatorka z Fundacji FEDERA.
W efekcie część kobiet zmuszona jest wybrać prywatny gabinet i za samo założenie wkładki zapłacić nawet kilkaset złotych.
Dr Socha: Znowu ofiarami są kobiety
Oburzenia nie kryje ginekolog dr Maciej W. Socha, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku i adiunkt p.o. kierownika Katedry Perinatologii, Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej UMK CM w Bydgoszczy. Na początku trudno było mu uwierzyć w wyniki badań. Przyznaje, że takie zachowania i słowa są niezgodne z aktualną wiedzą medyczną.
Przypomina, że każdy ginekolog, którego płatnikiem jest NFZ, ma zakontraktowane wśród świadczeń zakładanie wkładki wewnątrzmacicznej i jest zobowiązany to robić, a nierództwo nie jest przeciwskazaniem do tej metody antykoncepcji.
- Powoływanie się na jakieś mityczne powikłania to teorie sprzed lat, które nie znajdują potwierdzenia w aktualnej wiedzy, opartej na badaniach naukowych i obserwacjach klinicznych - podkreśla ginekolog i dodaje, że materiały, z których obecnie robione wkładki wewnątrzmaciczne, są całkowicie bezpieczne i kompatybilne z ciałem.
Mają również działanie prozdrowotne. - W sposób kontrolowany uwalniają niewielką dawkę hormonu, doprowadzają do zmian czynnościowych w macicy i działają antykoncepcyjnie, a także leczniczo w przypadku nieprawidłowych krwawień macicznych i stanów przedrakowych oraz profilaktycznie, zmniejszając ryzyko raka trzonu macicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niewiedza, pieniądze i religia
Skąd więc tak duża niechęć do zakładania wkładek wśród ginekologów? Dr Socha uważa, że powodów jest kilka. - Na pewno istnieje grupa ginekologów, którymi kierują pobudki materialne. Mówią pacjentce, że nie zakładają tutaj w poradni, ale robią to w gabinetach prywatnych. Co jest mega nieuczciwe! Inni tłumaczą się, że poradnia nie zapewnia im odpowiedniego sprzętu i nie mają do tego warunków. Ale wtedy NFZ powinien się zainteresować tą placówką i zabrać im możliwość kontraktowania.
Ginekolog wskazuje również na trzecią grupę lekarzy. - Kiedyś usłyszeli jakieś bzdury, np. że u młodej kobiety, nieródki takich zabiegów się nie wykonuje. W naszym kraju brakuje edukacji z zakresu zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego i niestety trzeba ze smutkiem przyznać, dotyczy to również lekarzy. Taki mamy klimat społeczno-polityczny. Choć wciąż ciężko mi uwierzyć, jak ginekolog może kierować się względami religijnymi - komentuje.
Działaczki z Fundacji FEDERA zachęcają, aby walczyć o swoje prawa. - Ważne jest, abyśmy jako pacjentki reagowały na nieuzasadnioną odmowę i brały tę odmowę na piśmie, a następnie interweniowały u dyrekcji placówki i składały skargę do wojewódzkiego oddziału NFZ. W ten sposób znacznie przyczynimy się zmniejszenia skali łamania naszych praw - apelują. Na swojej stronie internetowej zamieściły instrukcję dla pacjentek.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!