Po porodzie przyszła do teściowej. Usłyszała skandaliczny komentarz
Chociaż ciałopozytywność staje się coraz bardziej popularna, wygłaszanie niestosownych komentarzy o wyglądzie spotyka wiele osób. Bożena i Lena z tego względu zerwały kontakt z teściowymi. - Oprócz komentarzy o wielkiej d***e były też takie, że paznokcie malują nieroby i lenie – opowiada Bożena.
- Moja teściowa ciągle mi powtarzała, że mam wielką d**ę. A mojemu mężowi, że on nie widzi tego, jaka jestem beznadziejna, bo ten mój wielki tyłek mu zasłania cały świat — opowiada Bożena w rozmowie z WP Kobieta. Takich sytuacji było wiele.
Styl jej teściowej to getry, bluza, brak stanika, krótko obcięta fryzura, niepomalowane paznokcie. Ma też dość "męską" figurę. - Ja jestem jej przeciwieństwem. Sukienki na co dzień, obcasy, marynarka, włosy co dzień myte, ułożone. Pomalowane paznokcie, zawsze bielizna od braffiterki. Żadnych dresów, adidasów, starych łachów noszonych "po domu". Do tego moja figura to typowa gruszka: tyłek, biodra, mocno wcięta talia, średni biust – opisuje kobieta i dodaje: - Na każdą okazję, czy na urodziny, czy pod choinkę dostawałam bluzę. Nie nosiłam ich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teściowa często w niewybredny sposób komentowała jej wygląd. - Oprócz komentarzy o wielkiej d***e były też takie, że paznokcie malują nieroby i lenie – a ja pracowałam akurat na trzy zmiany, 8-10 godzin. Przy każdej okazji, jeśli tylko miałam inne zdanie niż ona, krytykowała mój wygląd. Wyzywała, że przeze mnie są duże rachunki za prąd, bo suszarka, prostownica... Mąż oczywiście stawał po mojej stronie — podkreśla Bożena.
Kobieta zaszła w ciążę. Nie powiedzieli o tym matce męża, która znowu nieprzyjemnie skomentowała wygląd Bożeny, kiedy ta sprzątała w domu. - Wtedy już miałam dość. Pokłóciłyśmy się do tego stopnia, że wykrzyczała mi, że mam się pakować. I do mojego męża, że dalej nie widzi nic, bo mój tyłek wszystko zasłania.
Wyprowadzili się i zerwali relacje z teściową. Od tamtej sytuacji minęło już ponad sześć lat, ale nadal nie mają z nią kontaktu. Czasem tylko widzą się przypadkiem w sklepie.
"Powiedziała, że jestem tak tłusta, że ma ochotę zwymiotować"
Nie tylko Bożena usłyszała tak skandaliczne komentarze na temat swojego wyglądu. - Moja teściowa robi to notorycznie – mówi Lena. Wspomina, co usłyszała od niej trzy tygodnie po porodzie. - Powiedziała mi, że jestem tak tłusta, że patrząc na mnie, ma ochotę zwymiotować. Takich sytuacji jest bardzo dużo. Zanim zaszłam w ciążę, ciągle słyszałam, że nie mam prawa nazywać się kobietą z powodu małych piersi.
Lena cierpiała na depresję poporodową, o której jej teściowa wiedziała. - Zawsze bardzo ważny był dla mnie wygląd, również sylwetka. Mam wrażenie, że tamten komentarz to było celowe działanie, żeby jeszcze bardziej wpędzić mnie w depresję - ocenia. - Nie zdążyłam w ogóle wtedy zareagować, bo do pokoju akurat wchodził mój mąż. Wpadł w straszną furię.
Para szybko wyszła z domu. Nie utrzymywali kontaktów z teściową prawie pół roku. Teraz zdecydowali się to zmienić ze względu na teścia. - On jest w porządku. Niestety z teściową dalej są nieprzyjemne sytuacje – teraz komentuje mój wygląd "w białych rękawiczkach", nie wprost – dodaje Lena.
Wytykanie otyłości nie pomaga w zdrowieniu
- Body shaming to komunikat, że nasze ciało jest złe, więc powinnyśmy dążyć do jego zmiany. Dla niektórych osób staje się więc triggerem do podejmowania autodestrukcyjnych działań, mających "naprawić" ciało i sprawić, aby było ono w kanonie. Mogą to być np. niebezpieczne sposoby na odchudzanie — podkreśla Angelika Szelągowska-Mironiuk, psycholożka i psychoterapeutka.
Jak zaznacza, badania pokazują, że zawstydzanie wyglądem, czyli na przykład wytykanie komuś otyłości, nie pomaga w zdrowieniu i nie jest żadną "motywacją" do zmiany. - Leczenie otyłości to proces, w którym liczy się między innymi nauka rozumienia potrzeb własnego ciała, a nie nienawiść wobec niego. Poza tym, osoby z otyłością często zajadają trudne emocje. Zawstydzenie kogoś jego wyglądem często prowadzi do tego, że dana osoba zajada właśnie to bolesne uczucie – komentuje psycholożka.
"W pracy słyszę, że wyglądam na patyczaka"
W grupach facebookowych temat komentarzy dotyczących wyglądu rozpala internautki. Wioletta słyszała je od matki i od teściowej, które teraz krytykują jej córkę. - Ma 13 lat i mówią, że jest za gruba, ma się więcej ruszać. A potem dostaje od nich siaty ze słodyczami i chipsami. Zawsze jak pójdzie do nich w gości, dostaje pizzę, "bo przecież lubi". Już nie chodzi, bo ma dosyć ich "komplementów" - nie kryje złości.
Magdalena z kolei wyznaje, że komentarze na temat wyglądu słyszy, odkąd pamięta. Najczęściej od brata a teraz jeszcze od jego żony. - Jest zafiksowana na punkcie diet i perfekcyjnego wyglądu - opisuje bratową. Kiedyś kobiety przypadkiem spotkały się na placu zabaw. Magdalena miała na sobie gruby sweter i parkę. - Powiedziała mi coś takiego: dobrze, że masz taką cienką kurtkę, bo w innej wyglądałabyś jeszcze grubiej, kiedy masz taki gruby sweter. Ona poszła, a mnie wryło w ziemię - wspomina.
Ale docinki nie dotyczą tylko osób z otyłością. Zetknęła się z nimi również Beata, która od zawsze jest szczupła. - W pracy wiecznie słyszę, że wyglądam na patyczaka, że o siebie nie dbam i non stop się odchudzam. W rodzinie wiecznie słyszę, że może bym przytyła, bo niedługo dzieci będą ode mnie większe. Zawsze patrzą, ile jem, mówią też, że nie wypada mi się ubierać tak, żeby "pokazywać kości" - opowiada. - Przestałam akceptować swoje ciało.
Jak reagować na body shaming? Oto przykłady zdań
Angelika Szelągowska-Mironiuk zwraca też uwagę na inny poziom body shamingu. - To uczenie ludzi, zwłaszcza kobiet, że to wygląd ich ciała jest najważniejszym elementem ich tożsamości i że jeśli są poza kanonem, ich wartość jest niewielka. Jeśli osoba zinternalizuje takie komentarze, może mieć trudności w budowaniu relacji, zaniżoną samoocenę, stany depresyjne czy lękowe — ostrzega.
Problemem stać się też instrumentalne traktowanie swojego ciała. - Ktoś, kto był zawstydzany z powodu wyglądu w dzieciństwie lub okresie dojrzewania, często skupia się nie na tym, by mądrze dbać o ciało i przyjmować zmiany, którym podlega ono w czasie, ale na jego "tresurze" - mówi Szelągowska-Mironiuk i dodaje: - Body shaming to także sprawne narzędzie kapitalizmu i patriarchatu. Ciałem zawstydzane są zazwyczaj kobiety, na których kompleksach zarabia się pieniądze. Wstyd związany z posiadaniem cellulitu lub rozstępów po ciąży daje się zmonetyzować. Robią to liczne gabinety medycyny estetycznej czy trenerki fitness – ocenia.
Jak reagować na body shaming? - Sprawdzą się zdania wprost wyrażające nasze oczekiwania i wolność osobistą: "chcę, byś przestał komentować mój wygląd", "nie potrzebuję twoich opinii na ten temat", "mam prawo nosić to, co chcę — liczy się mój komfort", "akceptuję moje ciało i nie zamierzam niczego zmieniać", "tak, przytyłam — to sprawa miedzy mną a moim lekarzem, nie potrzebuję rad" - radzi psycholożka.
Ważne też, żeby reagować na komentarze skierowane do dziecka. - Dajmy znać, że się na to nie godzimy, np. "Nie mów tak do mojej córki. Ja jej wygląd akceptuję". Dziecku w takiej sytuacji zapewnijmy wsparcie. Powiedzmy, że nikt nie ma prawa zawstydzać go w ten sposób i że na tego typu komentarze, nawet jeśli nie wynikają ze złej woli, ono samo również ma prawo reagować, mówiąc "stop".
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!