Zerwał z nią przez wygląd. Mówi, co zrobiła po rozstaniu
- Z nadwagą zmagałam się od dzieciństwa. Byłam jednym z tych dzieciaków, które wyśmiewano w szkole, bo na sprawdzianach z biegania na WF-ie zawsze byłam ostatnia. Przyszedł jednak czas, kiedy powiedziałam sobie: teraz albo nigdy. Chciałam coś zmienić przed wkroczeniem w 30. rok życia - mówi Iga.
Sylwetka, fryzura, styl życia. Chyba nie ma na świecie osoby, która choć raz nie chciała czegokolwiek zmienić w swoim życiu czy wyglądzie. Najczęściej - wraz z nowym rokiem, który już dawno stał się momentem-wyznacznikiem "wielkich zmian". Jak się okazuje, nie u każdego. Niektóre osoby, jak nasze rozmówczynie, dokonały ich w przełomowych momentach życia. Przed ukończeniem trzydziestki, po rozstaniu z partnerem i po rozwodzie.
"Teraz albo nigdy"
Iga ma dziś 32 lata. Na "wielkie zmiany" zdecydowała się tuż przed przekroczeniem 30. roku życia. Powód? Nadwaga, z którą zmagała się "od kiedy pamięta". To właśnie ona była powodem wyśmiewania przez rówieśników w szkole.
- Z nadwagą zmagałam się od dzieciństwa. Od kiedy pamiętam. Byłam jednym z tych dzieciaków, które wyśmiewano w szkole, bo na sprawdzianach z biegania na WF-ie zawsze byłam ostatnia. Przyszedł jednak czas, kiedy powiedziałam sobie: teraz albo nigdy. Chciałam coś zmienić przed wkroczeniem w 30. rok życia - opowiada.
Przyznaje, że nigdy nie wierzyła w specjalne momenty, takie jak Nowy rok i urodziny, które podobno są dobre na dokonywanie zmian i rozpoczęcie nowego rozdziału. Dopiero po terapii, którą przeszła w związku z traumą z dzieciństwa, zaczęła myśleć o tym inaczej.
- Terapia trwała prawie cztery lata i wiele zmieniła w moim życiu. Dzięki niej zrozumiałam, co jest dla mnie ważne i zaakceptowałam to, co miało miejsce. To, że jako dziecko zmagałam się z przykrymi komentarzami i wyśmiewaniem przez inne dzieci. Ale także to, że nadwaga w żaden sposób nie sprawiała, że byłam mniej wartościową osobą - wyjawia Iga.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Dla małej Igi"
Zmiany nie były proste. Iga podkreśla, że wciąż nie są. Przed 30. urodzinami postanowiła jednak, że chce powalczyć o "lepszą siebie". Poczuła, że to moment, o którym mówiono jej na terapii - że chce nie tylko schudnąć, ale przede wszystkim poczuć się szczęśliwa.
- Przez ostatnie dwa lata wylałam wiele łez. Ale nie więcej niż przed nimi. Miałam kryzysy i momenty zwątpienia. Dziś na mojej wadze jest jednak minus 20 kg. Dzięki diecie, regularnym ćwiczeniom i samozaparciu. A to nie koniec, bo wciąż walczę o "szczęśliwą Igę" - mówi.
- Kiedy przychodzą czasem te gorsze momenty, w których mam dosyć i chcę się poddać, patrzę na zdjęcia z dzieciństwa. Wtedy przypominam sobie, dlaczego i dla kogo to robię - dla niej, dla małej Igi - podsumowuje.
"Życia nie można wybrać, ale można z niego coś zrobić"
Anna* jest rozwódką z dwójką dzieci. Jak ujawnia, jej rozstanie z mężem mało miejsce dość niedawno. Wystarczyło jednak, aby - tak, jak Iga, rozpoczęła walkę o siebie. Przez lata czuła się nieszczęśliwa, choć nie do końca zdawała sobie z tego sprawę. Czuła się także zaniedbana. Mówi, że po latach małżeństwa zapomniała "jak to jest być kobietą".
- Rozwód z mężem nie był łatwy. Przede wszystkim ze względu na dzieci. Jak wiele par przeszliśmy kilka kryzysów, które mijały. Godziliśmy się, a potem udawaliśmy przed innymi, że wszystko u nas okej. Musiały minąć lata zanim zrozumiałam, że nie czuję się już szczęśliwa i nawet nie wiem, kiedy się czułam. Chyba dopiero teraz, już po rozwodzie - stwierdza Anna.
- Nie wiem, czy powinnam się do tego przyznawać, ale po kilku latach, w trakcie których o siebie nie dbałam, bo nie czułam, że mam dla kogo, znów zaczęłam się malować. Byłam u fryzjera, ścięłam włosy. Tak odmieniona poszłam na sprawę rozwodową - mówi.
W rozmowie z WP Kobieta przytacza słowa, które jakiś czas temu widziała w poście w mediach społecznościowych.
- "Życia nie można wybrać, ale można z niego coś zrobić". To słowa Petera Lipperta, które udostępniła moja znajoma gdzieś na Facebooku i których ja sama się teraz trzymam. Może pomogą innym kobietom - podsumowuje.
"Nie mogłam farbować włosów"
Agata* jest autorką wpisu na jednej z kobiecych grup na Facebooku. Opisała w nim swoją historię, wyznając, że "chłopak zerwał z nią przez jej wygląd". W rozmowie z WP Kobieta dodaje, że "po wielu złośliwościach", usłyszała, że "nie jest taka, jakiej by chciał".
- Byliśmy ze sobą kilka miesięcy. Na początku wszystko było dobrze. Wydaje mi się, że byliśmy ze sobą naprawdę szczęśliwi. Potem miało miejsce kilka przykrych sytuacji. Zaczęłam zauważać, że ogląda się za innymi dziewczynami. To nie było takie zwykłe patrzenie, tylko raczej coś "głębszego". Jakby miał na nie "ochotę" - opowiada Agata.
- Wtedy zaczęły się też problemy z naszym życiem seksualnym, których na początku nie było. Z czasem przestaliśmy uprawiać ze sobą seks. On tłumaczył to zmęczeniem po pracy albo tym, że w danym momencie nie ma ochoty. Całował się też "od niechcenia", więc wiedziałam, że to tylko początek większych problemów. Bałam się rozstania - dodaje w rozmowie.
Do rozstania jednak doszło. Agata przeżywa je do dziś, ponieważ nie miało ono żadnego związku z kulturalnym rozstaniem. Najpierw usłyszała, że to koniec. Potem - kilka słów na temat swojego wyglądu, który, zdaniem jej partnera, był powodem decyzji o zerwaniu.
- W pewnym momencie usłyszałam, że "nie jestem taka, jakiej by chciał". Nie wiem, dlaczego stwierdził to dopiero po kilku miesiącach związku, bo przecież widział, jak wyglądam. Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa, bo się rozpłakałam - tłumaczy.
Agata mówi, że nigdy nie czuła się zbyt pewnie ze swoim wyglądem, o czym jej partner wiedział. Nie sądziła jednak, że z jego ust kiedykolwiek padną takie słowa. Po rozstaniu postanowiła więc, że to czas, aby zrobić to, czego przez kilka miesięcy robić nie mogła.
- W trakcie naszego związku nie mogłam farbować włosów. Dziś zdaję sobie sprawę z tego, że jego zachowanie i zakazy były toksyczne, ale wtedy się na to godziłam. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobiłam po rozstaniu, było więc farbowanie - oznajmia Agata.
- Nigdy nie pozwolę już na to, aby ktoś decydował co mogę, a czego nie - podsumowuje.
*Imiona rozmówczyń zostały zmienione na ich prośbę.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.