Odkryj siebiePodjęły trudną decyzję. Dziś nie mają kontaktu z matkami

Podjęły trudną decyzję. Dziś nie mają kontaktu z matkami

Kobiety, które zerwały kontakt z matkami
Kobiety, które zerwały kontakt z matkami
Źródło zdjęć: © Getty Images | Sergey Kashin

04.05.2023 09:20, aktual.: 02.06.2023 09:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

– Matka wyszła obrażona. Dziadek powiedział: "Leć za nią", a ja się nie ruszyłam. To był chyba przełom – opowiada Magda. Jej historia – podobnie jak historia dwóch pozostałych kobiet – pokazuje, że nie musi być w domu patologii ani przemocy, żeby podjąć decyzję o zerwaniu relacji z własną matką.

Weronika: Od lutego chodzę na terapię i "przepracowuję matkę".

Nie byliśmy zamożni. Mój ojciec był "trudną osobą", cholerykiem, wszystkimi chciał rządzić. Ciężko pracował, przyznaję, więc gdy wracał, oczekiwał w domu spokoju. Miało być cicho, zawsze posprzątane, ugotowane, miałyśmy się z matką nie wychylać. Moja matka dostosowała się do tego. Mi było trudniej. Matka uważała, że ojciec to najważniejsza osoba w rodzinie i należy mu się szacunek bez względu na wszystko. Dlatego od dziecka mnie upominała: nie przeszkadzaj ojcu, nie denerwuj go, nie zawracaj głowy, idź się bawić do swojego pokoju, idź się uczyć. Rzadko wyjeżdżaliśmy na wakacje, a w wolne dni ojciec odsypiał lub wychodził z domu, więc prawdę mówiąc, nie zbudowaliśmy ze sobą żadnej relacji.

Gdy zmarł, szybko się pozbierałam. Było mi przykro, że straciłam ojca, ale żałoba trwała krótko i nie mam w związku z jego odejściem traumy. Od dzieciństwa miałam jednak żal do matki, że nigdy nie stanęła po mojej stronie i dała się stłamsić ojcu. W duchu liczyłam, że po jego śmierci przebudzi się i zaczniemy się lepiej dogadywać, jednak ona jeszcze bardziej się ode mnie odsunęła i ciągle krytykowała moje wybory.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Moja matka jest zdania, że miejsce kobiety jest w domu, przy mężu i dzieciach, a ja wybrałam pracę, z czym ona nie może się pogodzić. Wyprowadziłam się na drugi koniec Polski – nie odwiedzamy się, nie dzwonimy do siebie. Jestem w kontakcie z ciotką, którą pytam czasem o matkę, stąd wiem, że nie podupadła na zdrowiu i jakoś daje sobie radę. To mnie trochę uspokaja, bo czasem mam wątpliwości, czy dobrze postąpiłam, zrywając z nią kontakt, ale tylko czasem.

Patrycja: Matka miała na mnie plan, chyba jeszcze zanim się urodziłam

Zawsze słyszałam: rób to i tamto. Ja nie mogłam mieć własnego zdania. Matka wybierała dla mnie stroje, szkoły. Był moment, że nawet koleżanki chciała mi wybierać, ale się sprzeciwiłam. Byłam typem chłopczycy – jeździłam na desce, nosiłam krótkie spodenki, dżokejkę zawsze daszkiem do tyłu. Kolana miałam zdarte do krwi. Słuchałam rapu, hip-hopu. Jestem rocznik ’86, wychowałam się na Paktofonice. Dla mojej matki to był dramat, natomiast ojciec się nie wtrącał. Często przebywał za granicą, bo pracował w Niemczech.

Matka nie pozwalała mi być sobą. Ciągle się kłóciłyśmy o wszystko. Z ojcem uparli się, że pójdę na medycynę. Powiedziałam im, że mnie to nie interesuje, ale nie było na ten temat dyskusji. Miałam siedzieć w domu i się uczyć. Poznałam wtedy chłopaka, to była moja pierwsza miłość. Musiałam kłamać i wymykać się z domu, żeby móc się z nim spotykać, bo matka go nie akceptowała. Po tym, jak odkryła prawdę, uderzyła mnie w twarz. To się więcej nie powtórzyło, ale na złość matce nie uczyłam się i na medycynę oczywiście się nie dostałam. Oznajmiłam, że po maturze robię sobie rok przerwy i wyjeżdżam do Anglii. Ojciec to olał. Matka próbowała mnie zablokować.

Przed wyjazdem mi na wymyślała. Dopiero w Anglii poczułam się wolna. Poczułam, że żyję. Przestałam dzwonić do domu i odbierać jej telefony. Wciąż mieszkam w Anglii, mam tu pracę, męża, syna. Z ojcem czasem rozmawiam przez WhatsAppa. Z matką nie miałam kontaktu od ok. pięciu lat. Jest okej, tak łatwiej mi się żyje.

Magda: Moja matka nigdy nie ukrywała, że nie chciała mieć dzieci

Zaliczyła wpadkę, mając osiemnaście lat. Z moim ojcem rozstali się krótko po tym, jak się urodziłam. Wychowywali mnie dziadkowie. Matka poszła na studia, potem do pracy. Jak udało nam się razem spędzić weekend, to było święto. W kłótni potrafiła mi wygarnąć, że nie chciała zostać matką, ale zmusiła ją do tego sytuacja. Kiedyś w sprzeczce dała mi do zrozumienia, że gdybym się nie urodziła, to pewnie lepiej ułożyłoby się jej z moim ojcem i by nie odszedł.

Jako nastolatka czekałam tylko, aż będę mogła wyjechać do innego miasta na studia. Dziadkowie mój wyjazd przeżywali. Matka raczej niespecjalnie. Po tym, jak dostałam się na politologię na UW i przeprowadziłam się do Warszawy, zadzwoniła do mnie dopiero po dwóch tygodniach, podczas gdy babcia dzwoniła codziennie, więc można powiedzieć, że ten kontakt właściwie zerwał się sam. Co święta, urodziny matki, imieniny czy inne okazje, miałam stres, co jej powiedzieć, jak do niej zadzwonię i jak będzie nasza rozmowa przebiegała. Dzwoniłam, a ona potrafiła mi powiedzieć: "Tylko nie wpadnij tak jak ja".

Któregoś razu strasznie się pokłóciłyśmy. Pojechałam do domu na Wielkanoc. Wszystko wyszykowała babcia, ponad osiemdziesięcioletnia, podpierając się nosem, a moja matka przyszła na gotowe i ciągle mnie krytykowała. Babcia stanęła w mojej obronie, pokłóciły się, ja się wtrąciłam i wynikła z tego awantura. Wtedy powiedziałam: koniec. Matka wyszła obrażona. Dziadek powiedział: "Leć za nią", a ja się nie ruszyłam.

To był chyba przełom. Po tym zdarzeniu matka po paru dniach napisała do mnie na Messengerze, czemu się nie odzywam. Odpisałam, że jestem zabiegana. Nie zareagowała i ja też nie. Od ponad roku ze sobą nie rozmawiamy. Jestem teraz w ciąży i moja matka nic o tym nie wie. Nie zna nawet mojego narzeczonego. Chyba po porodzie będę musiała ją poinformować, że została babcią, jednak na razie staram się o tym nie myśleć.

Zdaniem psycholożki

– Z doświadczenia klinicznego wiem, że takie sytuacje mają miejsce – przyznaje mgr Kinga Rochala, psycholożka i psychoterapeutka MindHealth Centrum Zdrowia Psychicznego. Pojawia się wtedy pytanie: co takiego się wydarzyło, że doszło do zerwania kontaktu? Skąd tyle gniewu i niezrozumienia? – Nie będzie zaskoczeniem, gdy powiem, że większość rzeczy bierze się z dzieciństwa. Od najmłodszych lat budujemy relacje z innymi, również rodzicami. Dziecko powinno czuć się wspierane, rozumiane, akceptowane – a bywa różnie. Najczęściej przyczyną konfliktu między matką a córką jest ocenianie, brak komunikacji, brak przestrzeni i otwartości na wyrażanie uczuć, własnego zdania, blokowanie, krytyka, negacja – wylicza ekspertka.

Kinga Rochala podkreśla, że rola matki w relacjach z córką jest bardzo silna. Czasem pępowina nie zostaje odcięta i dziecko nie ma możliwości naturalnej separacji z matką. Córka staje się niejako jej przedłużeniem; realizuje niespełnione ambicje matki, a to negatywnie przekłada się na wzajemne relacje.

Często niechęć do matki narasta w córce przez lata. Wtedy przysłowiowa kropla potrafi przelać czarę goryczy. – Jedna z moich pacjentek jest w długoterminowej terapii. W jej przypadku doszło do zerwania kontaktu z matką. Ta kobieta przyznała, że nigdy nie miała od matki akceptacji tego, co robi ani co mówi. Rodzice mieli na nią plan, że zostanie prawniczką. Ona faktycznie skończyła prawo, a teraz wyznaje: "Nienawidzę tego zawodu". I myśli o przebranżowieniu się oraz rozpoczęciu życia, jakie zawsze chciała mieć. Dopiero dzięki terapii uwolniła się od tego, co jej ciążyło – wyjaśnia Kinga Rochala.

Psycholożka nie kryje, że zerwanie kontaktu z matką może być dużym obciążeniem dla obu kobiet. – Dla nich to trudne doświadczenie, ale czasami inaczej się nie da, żeby zagościł spokój. Bywa, że zdystansowanie się, ograniczenie kontaktu jest jedynym sposobem na doświadczenie ulgi, zachowanie zdrowia psychicznego i uwolnienie się od życia w ciągłym napięciu, lęku, gniewie, złości – zaznacza specjalistka.

– Tłumaczenia w takiej sytuacji bywają różne np. "Trudno, widocznie tak miało być", "Tak będzie lepiej", "Tylko w ten sposób mogłam zadbać o siebie", "Potrzebowałam uwolnić się od tej trudnej, toksycznej relacji" – wyjaśnia terapeutka, dodając, że czasem pomaga odpoczynek od siebie, czasowe ograniczenie kontaktu. Niekiedy jednak konieczne okazuje się całkowite przecięcie relacji. – Każdy ma prawo robić tak, żeby jemu było dobrze, nie krzywdząc drugiego człowieka – uważa Kinga Rochala.

Na potrzeby tekstu imiona bohaterek zostały zmienione.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
relacjemamacórka