Smutne, co powiedziała. "Boję się, co się stanie"

Dominika Clarke musiała zmierzyć się z poważnym wyzwaniem. Zostawiła dzieci pod opieką taty, by wraz z synkiem Czarusiem polecieć do szpitala w Bangkoku. Relacjonując podróż na Instagramie, zdecydowała się na szczere słowa. "Prawda jest taka, że czasem zwyczajnie brakuje mi sił" – napisała.

Dominika Clarke poleciała z synem do szpitala w Bangkoku
Dominika Clarke poleciała z synem do szpitala w Bangkoku
Źródło zdjęć: © East News

23.10.2024 | aktual.: 23.10.2024 16:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dominika i Vincent Clarke pół roku temu podjęli decyzję o przeprowadzce na drugi koniec świata. Teraz wraz z jedenaściorgiem dzieci mieszkają na jednej z tajskich wysp. I choć do tej pory wynajmowali domy, to wszystko wskazuje na to, że wkrótce zdecydują się na zakup, by poczuć, że naprawdę mają swoje miejsce na ziemi.

Tajlandia niezwykle przypadła im do gustu. Jednak w kraju, którego jeszcze dobrze nie znają, regularnie mierzą się z wyzwaniami. Teraz mama pięcioraczków musiała zabrać jednego z nich do szpitala do Bangkoku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Boję się, jak mąż poradzi sobie beze mnie"

Fani rodziny z Horyńca zaczęli niepokoić się, że kobieta rzadziej zabierała głos w mediach społecznościowych. Dominika Clarke zdecydowała się na szczerą odpowiedź.

"Pytacie, dlaczego nie ma filmików z Bangkoku, ze szpitala… Prawda jest taka, że czasem zwyczajnie brakuje mi sił. Każda podróż to wyzwanie – planowanie, finansowe zabezpieczenie, dziesięcioro dzieci, ich opieka, wyżywienie… Czasem boję się, jak mąż poradzi sobie beze mnie. Boję się, co się stanie, jeśli coś pójdzie nie tak… Ale mimo tych obaw, każdego dnia staram się odnajdywać w sobie cierpliwość, zrozumienie i akceptację" – wyznała w jednym z ostatnich postów na Instagramie.

Chłopiec jest badany. Dominika Clarke nie chce zdradzić więcej

Do tej pory nie wyjawiła, co jest przyczyną wizyty w szpitalu. "Czaruś został przyjęty, a my rozpoczęliśmy ten proces. To nie jest proste – jedno badanie to początek, potem konsultacje, analiza wyników i dalsze kroki. Patrzyłam na mojego małego, cichego chłopca – jego oczy mówiły wszystko. Był zmęczony, zdezorientowany, ale wciąż walczył, choć tak naprawdę nie rozumiał, o co toczy się ta walka" – napisała kilka dni temu.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
pięcioraczkitajlandiaszpital
Komentarze (0)