Policja bada przyczynę śmierci rocznego chłopca. Zamordowali go adopcyjni rodzice?
Policja sprawdza jak doszło do śmieci rocznego chłopca, który zmarł kilka miesięcy po tym, jak został oddany do adopcji. Leiland Corkill na początku stycznia został przewieziony do szpitala z ciężkim urazem głowy. Następnego dnia dziecko zmarło.
Leiland został zabrany od swojej biologicznej mamy Laury Corkill niecałe 48 godzin po narodzinach. Od razu został umieszczony pod opieką Cumbrii Social Services.
6 stycznia tego roku do domu rodziców adopcyjnych do których kilka miesięcy temu trafiło dziecko, wezwano ratowników medycznych zpowodu wypadku. Zdarzenie było na tyle poważne, że Leiland od razu został zabrany do lokalnego szpitala, a następnie przeniesiony do szpitala dziecięcego Alder Hey w Liverpoolu.
Adopcyjnie rodzice, 34-letni mężczyzna i 37-letnia kobieta, zostali aresztowani pod zarzutem morderstwa, napaści, złego traktowania i zaniedbania swoich obowiązków.
Rodzina biologiczna chłopca jest załamana.
Biologiczna babcia chłopca, Yvonne Corkill, powiedziała lokalnym mediom: -To okropne. Był szczęśliwym, wesołym chłopcem i nie możemy uwierzyć, co się stało.
Matka chłopczyka od razu została poinformowana o zdarzeniu i razem z jego babcią natychmiast pojechały do chłopca do szpitala. - Byłam tam, kiedy się urodził i byłam tam pod koniec jego życia. Nie mogę uwierzyć, że dzielił te zdarzenia zaledwie rok. To za dużo do zniesienia - powiedziała załamana babcia dziecka.
Mimo, że chłopca odebrano matce tuż po narodzinach, to Laura, zanim dziecko zostało oddane do adopcji, widywała syna regularnie. W sierpniu ubiegłego roku opublikowała na Facebooku jego zdjęcie i napisała: - Będzie z mną do końca moich dni.
Załamana rodzina pochowała chłopca w rodzinnym mieście Whitehaven w Cumbrii.
Śledztwo w toku
Śledztwo w sprawie śmierci Leilanda pod koniec sierpnia zostało odroczone do czasu zakończenia dochodzenia policyjnego.