Polki ruszyły na strzelnice i szkolenia wojskowe. "Są zainteresowane wszelkimi formami zabezpieczenia"
Od wybuchu wojny w Ukrainie minął ponad miesiąc. Okazuje się, że Polacy skupili się nie tylko na pomocy sąsiadom zza wschodniej granicy, ale próbują również zapewnić bezpieczeństwo sobie i swoim rodzinom. Oblężenie przeżywają strzelnice, a organizatorzy szkoleń wojskowych otrzymują dziesiątki maili i telefonów dziennie. Wśród chętnych są także kobiety. - Panie zdają sobie sprawę, że wojna najdotkliwiej dotyka cywili – mówi Marcin Korowaj.
Temat ogromnego zainteresowania wojskowymi szkoleniami proobronnymi poruszył Marcin Korowaj – prezes Zarządu Fundacji na Rzecz Obronności i Bezpieczeństwa Kraju "Combat Alert", nad którą nadzór sprawuje minister obrony narodowej.
Ogromne zapotrzebowanie na szkolenia
- Przed wybuchem wojny w Ukrainie, na bezpłatne szkolenia weekendowe odbywające się w Warszawie, mieliśmy ok. 25-35 chętnych osób. Na ostatnie z nich, w marcu, w dwie godziny zapisały się 864 osoby – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Korowaj podkreśla, że w dużych miastach kobiety biorące udział w takich szkoleniach stanowią prawie połowę wszystkich uczestników (szacuje, że ok. 45 proc. kursantów to panie). Mają wówczas okazję poznać podstawowe zasady funkcjonowania podczas konfliktu, nauczyć się bezpiecznego używania broni, dowiedzieć się, jak zadbać o własne bezpieczeństwo, a także udzielić pomocy medycznej na polu walki.
- Ostatni z aspektów szczególnie interesuje kobiety, ale nie tylko. Panie zdają sobie sprawę, że wojna najdotkliwiej dotyka cywili, obserwują to teraz w Ukrainie, gdzie dochodzi do przestępstw i gwałtów. Są zainteresowane wszelkimi formami zabezpieczenia i działania w trakcie konfliktu zbrojnego. Wraz z nabywaną wiedzą przychodzi także większy spokój – wyjaśnia Korowaj.
Dodaje także, że to właśnie kobiety dużo lepiej wypadają podczas szkoleń intelektualno-organizacyjnych z pracy z bronią.
Wtóruje mu Igor Barnaś z Doctor Gun zajmujący się szkoleniami strzeleckimi oraz szeroko pojętym bezpieczeństwem osobistym.
- Kobiety lepiej niż mężczyźni radzą sobie z bronią na początkowym etapie. Nie przychodzą na strzelnicę z myślą, że muszą być od razu mistrzyniami świata i strzelać w same dziesiątki. Chcą wiedzieć, co z taką bronią, szczególnie w razie konfliktu, w ogóle zrobić: jak sprawdzić, czy jest zabezpieczona, jak ją rozbroić czy prawidłowo trzymać – stwierdza w rozmowie z WP Kobieta.
Barnaś notuje duży wzrost zainteresowania szkoleniami po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, także wśród pań. – Czasy są, jakie są, więc szkolenia ruszyły pełną parą. Zapotrzebowanie jest ogromne, bo przecież od kilkunastu lat nie edukujemy w tym zakresie młodzieży i dorosłych, służba wojskowa została zawieszona. Ludzie obudzili się, gdy zobaczyli, że wojna, która trwa, jest za miedzą i może dotyczyć także nas – wyjaśnia.
Kobiece czwartki i kursy samoobrony
Zainteresowanie wśród kobiet było na tyle duże, że Barnaś wraz ze współpracownikami stworzyli tzw. kobiece czwartki, podczas których panie we własnym gronie mogą doskonalić sztukę strzelecką. Oprócz tego przygotowują dla nich kursy samoobrony oraz trzy lub czterodniowe szkolenia S.E.R.E. z dziedziny survivalu, ukierunkowane na obecną sytuację.
- Kobiety uczą się, co robić w momencie, kiedy wybuchnie konflikt zbrojny i miasto zostanie zaatakowane. Dowiadują się, jak szybko i bezpiecznie ewakuować rodzinę, zapewnić bliskim odpowiednie schronienie na kilka kolejnych dni tak, by spokojnie przeanalizować sytuację i podjąć dalsze decyzje. Oprócz tego prowadzimy szkolenia z pierwszej pomocy medycznej z wykorzystaniem metod wojskowych, pod kątem zdarzeń, które mogą nastąpić znienacka w trakcie konfliktu zbrojnego, np. gdy dostaniemy odłamkiem pocisku – relacjonuje Barnaś.
Instruktor podkreśla, że w szkoleniach biorą udział kobiety z różnych grup społecznych: przychodzą elegancko ubrane panie w szpilkach i uczą się strzelać, świeżo upieczone mamy czy młode dziewczyny.
- Na pewno nie wyczuwam ze strony kobiet obaw, raczej ciekawość, chęć nauki. Dużo pań przychodzi, bo uważają, że w obecnej sytuacji po prostu trzeba to zrobić. Inne przyprowadzają mężowie, którzy mówią: "Jak ja pójdę na wojnę, ty będziesz bronić miru domowego" – podsumowuje.
Na ten aspekt zwraca uwagę także Paweł Dyngosz ze Stowarzyszenia KS Amator. W odpowiedzi na moje pytanie, pisze:
"Z naszego doświadczenia wynika, że większość kobiet pojawia się na szkoleniach z motywacji partnera, regularnie robią to "przy okazji" szkolenia, na które przechodzi partner. Kobiety, które same z siebie, bez dodatkowej zachęty ze strony najbliższych interesują się sportem strzeleckim stanowią niestety rzadszy widok na strzelnicy".
Jednocześnie podkreśla, że organizacja od lat stara się promować szkolenia strzeleckie wśród kobiet: płacą niższe składki członkowskie, mają tańszy dostęp do zawodów sportowych. Do tej pory nie spotyka się to jednak z masowym odzewem ze strony pań, nad czym ubolewa.
"Kobiety, które uprawiają sport strzelecki w naszym klubie osiągają wyniki porównywalne lub lepsze niż wielu mężczyzn" – dodaje na zachętę.
Wśród "terytorialsów" rośnie liczba kobiet
Wzrost zainteresowania szkoleniami i przystąpieniem do służby wśród kobiet zanotowano także w Wojskach Obrony Terytorialnej, co w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla Rzecznik Prasowy Dowództwa WOT płk Marek Pietrzak. Z zebranych przez niego danych wynika, że przed wojną w Ukrainie kobiety stanowiły ok. 20 proc. żołnierzy WOT, natomiast w ostatnim czasie wartość ta wzrosła do 25-30 proc.
Jedną z zaprzysiężonych w ostatnich dniach kobiet jest szer. Katarzyna Misterska z 124 batalionu lekkiej piechoty w Śremie, 12 Wielkopolskiej Brygada Obrony Terytorialnej.
- Rekrutacja w Poznaniu odbyła się bardzo sprawnie. Na szkoleniu uczono nas podstaw taktyki i umiejętnego, bezpiecznego posługiwania się bronią. Instruktorzy kładli nacisk na zasady zachowania na polu walki i przetrwania w trudnych warunkach bojowych. Uczyliśmy się udzielania pierwszej pomocy medycznej na polu walki oraz topografii. Nie było lekko. Były momenty trudne i chwile zwątpienia, ale dzięki bliskim i wspaniałym instruktorom, przetrwałam ten intensywny czas szkolenia, którego zwieńczeniem była przysięga wojskowa. Mogłam z dumą wypowiedzieć słowa "Ja żołnierz wojska polskiego przysięgam..." - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Z kolei rzecznik WOT podkreśla, że aż 46 proc. oficerów w grupie żołnierzy zawodowych WOT stanowią kobiety. "Obejmowanie wysokich stanowisk umożliwia im wysoki poziom dyrektywności oraz wysoki poziom inteligencji emocjonalnej. Dzięki rozumieniu swoich i cudzych emocji oraz efektywnemu wykorzystywaniu tych emocji, stają się niezastąpione w kierowaniu swoim i cudzym działaniem" – czytamy w podesłanym przez niego artykule.
Na szczególne predyspozycje mentalne oraz intelektualne kobiet zwraca także uwagę Weronika Michałowicz. To "Instruktor Wero", zajmująca się przede wszystkim szkoleniami strzeleckimi dedykowanymi kobietom.
- Kobiety są uważniejsze, słuchają i dokładnie wykonują polecenia, więc proces nauki przebiega szybciej. Są też w stu procentach skupione na zadaniu, a co za tym idzie często bardziej skuteczne i celne. Posługując się bronią, dbają zawsze o bezpieczeństwo, być może mają do niej większy szacunek – zauważa w rozmowie z Wirtualną Polską instruktorka, która z paniami pracuje od czterech lat.
Sama, choć na strzelnicę poszła po raz pierwszy zaledwie sześć lat temu, pokonała w wymagających fizycznie, całonocnych zawodach "Nocna Straż" 95 mężczyzn. Była jedyną kobietą wśród stających w szranki.
- Z wykształcenia jestem chemikiem, skończyłam studia na Politechnice Warszawskiej i ta dokładność, skupienie oraz opanowanie okazały się cechami idealnego strzelca. W strzelaniu niezwykle ważny jest także aspekt psychologiczny: presji zewnętrznej i wewnętrznej. Panowie chcą się bardziej popisać, a panie skupiają się na sobie i swoich odczuciach, predyspozycjach. O to właśnie chodzi – wyjaśnia Michałowicz.
Ona również potwierdza wzmożone zainteresowanie szkoleniami wśród kobiet. – Obecnie przebywam na urlopie macierzyńskim, więc koncentruję się na szkoleniach indywidualnych, ale dostaję coraz więcej maili z pytaniami o zajęcia grupowe. Piszą nie tylko Polki, ale także Ukrainki, które są gotowe wydać pieniądze. A trzeba powiedzieć, że strzelectwo to nie jest tani sport, by oswoić się z bronią, nauczyć się strzelać. Być może mają w planach powrót do Ukrainy, do mężów, którzy zostali w kraju i walczą? – mówi.
Nie tylko wymiar "tarczowy"
Jej zdaniem umiejętność obsługi broni może przydać się w sytuacji konfliktu zbrojnego każdemu. Podkreśla jednak, że treningi na strzelnicy pomagają kobietom także w codziennym życiu: w sytuacjach domowych i zawodowych. Budują pewność siebie, dystansują od ocen innych, pomagają w osiągnięciu skupienia.
Kursantki Michałowicz mają świadomość, że wojna w Ukrainie może eskalować i chcą zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa – choćby w postaci wiedzy, jak obsłużyć broń. Sama zachęca, by kobiety przychodziły na strzelnicę, tym bardziej, że coraz więcej takich placówek otwiera się na ich potrzeby. – Ważne, by wybrać dobre miejsce i odpowiednich ludzi, którzy do pań podchodzą z szacunkiem, rzetelnie tłumaczą i mają szeroką wiedzę oraz doświadczenie – radzi.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl