Blisko ludziSerafin Andrzejak szyje koce i kominiarki dla Ukraińców. Do pomocy włączają się inni projektanci

Serafin Andrzejak szyje koce i kominiarki dla Ukraińców. Do pomocy włączają się inni projektanci

Kiedy na Ukrainę spadły pierwsze bomby, w Mediolanie rozpoczynał się trzeci dzień Tygodnia Mody. Środowisko projektantów, modelek i stylistów nie zareagowało. Trwały pokazy, imprezy, sesje zdjęciowe. – Strasznie mnie to zbulwersowało – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Serafin Andrzejak, projektant, laureat Fashion Designer Awards. Wraz z krawcowymi, z których trzy pochodzą z Ukrainy, zaczął działać. Do zainicjowanej przez niego akcji pomocowej dla walczących Ukraińców może włączyć się każdy.

Serafin Andrzejak zainicjował akcję pomocy dla Ukrainy
Serafin Andrzejak zainicjował akcję pomocy dla Ukrainy
Źródło zdjęć: © East News | Paweł Wodzynski
Katarzyna Pawlicka

- Zaczęło się od pomysłu krawcowej, która dowiedziała się, że żołnierze obrony terytorialnej i cywile potrzebują kamuflaży, konkretnie siatek maskujących. Uznaliśmy, że tworząc je pomożemy, wykorzystując jak najlepiej nasz sprzęt, czyli maszyny do szycia i zasoby ludzkie, którymi dysponujemy – potwierdza projektant.

Każdy może zrobić coś dobrego

Działanie okazało się najlepszym remedium na smutek, ból, rozczarowanie i przygnębienie towarzyszące pracującym z Andrzejakiem Ukrainkom w pierwszych dniach wojny. Jedna z nich była zresztą w tym czasie w kraju. Mimo głosów sprzeciwu wyjechała tam w sobotę 19 lutego, ponieważ wezwały ją sprawy rodzinne. Wróciła dopiero po 10 dniach – do Polski udało się jej przyjechać z synową i jej dziećmi samochodem. W Żytomierzu zostawiła męża i dwóch synów.

- Gdy nasz pomysł zaczął się rozwijać, wstąpiła w nie werwa. Wiedzą, że mogą zrobić coś dobrego dla swojego kraju i chociaż w ten sposób przyczynić się do lepszej obrony i bezpieczeństwa osób, które walczą o jego wolność. Widzę ogromne zaangażowanie. Wszyscy zostajemy w pracowni po godzinach, tniemy materiały i szyjemy kominiarki oraz koce do 19.00-20.00 – relacjonuje Andrzejak.

Pomoc stronie ukraińskiej

Od początku konsekwentnie skupiają się na pomocy stronie ukraińskiej. Wyszli bowiem z założenia, że uchodźcy, którym udało się przedostać do Polski, mogą liczyć na liczne organizacje i oddolne działania zaangażowanych Polaków. Akcji pomocowych skierowanych do Ukraińców walczących z agresorem jest mniej.

- W schronach panują okropne warunki. W moim mieszkaniu nocowali matka z dzieckiem. Spędzili 48 godzin w zimnej piwnicy. Gdy nadarzyła się okazja do ucieczki, wyszli jak stali i uciekli. Nie mieli możliwości powrotu do mieszkania, zabrania potrzebnych rzeczy. Dlatego szyjemy także koce i przekazujemy je w transportach do Ukrainy – tłumaczy mój rozmówca.

W akcję tworzenia siatek maskujących od początku chciał włączyć jak najwięcej osób ze środowiska. – Pomyślałem, że to również dobry pomysł, by się skonsolidować. Pokazać, że branża mody nie jest egoistyczna i egocentryczna – mówi. Dlatego wystosował w social mediach apel do innych projektantów o pomoc w postaci materiałów. Sam oferował czas swój oraz pracowników, sprzęt, nici, miejsce, prąd. Prosił wyłącznie o materiały.

Na apel odpowiedzieli m.in. duet Bizuu, Risk made in Warsaw, Tomaotomo, Gosia Baczyńska, Mosquito, ale też mniejsze marki jak The Miracle Makers, Nikola Fedak, PresKA, Son Trava czy ACEPHALA, a także szwalnie, producenci tkanin oraz hurtownie.

– Szczerze mówiąc spodziewałem się większego odzewu, szczególnie ze strony naprawdę dużych nazwisk, ale i tak jestem zadowolony, że możemy działać. Codziennie odbieram kolejne trzy lub cztery telefony z pytaniem, jakich materiałów potrzebujemy – dodaje Andrzejak.

W przypadku siatek maskujących rodzaj tkanin ma kluczowe znaczenie. Sprawdzają się te naturalne, oczywiście w odpowiednich kolorach: brązach, beżach, oliwkowym, khaki. Sztuczne włókna nie spełnią swojej roli, ponieważ odbijają promieniowanie podczerwone stosowane np. w noktowizorach. Są także łatwopalne, w kontakcie z ogniem zaczynają się topić, a to zagraża bezpieczeństwu osób przebywających w pobliżu.

Z kolei dzianiny szybko nasiąkają, gdy pada deszcz lub śnieg. Siatka robi się ciężka i przestaje spełniać swoją rolę. By jednak ich nie marnować, Serafin i jego krawcowe zaczęli szyć kominiarki dla walczących, a następnie również koce dla ludności cywilnej.

Rzeczy z Polski trafiają na front

- Mamy pełną świadomość, że cywile i obrona terytorialna nie mają dojścia do technicznych materiałów wykorzystywanych w technologii wojskowej. Dostajemy jednak sygnały od strony ukraińskiej, że rzeczy, które wysyłamy do nich każdego dnia, faktycznie się przydają i spełniają swoją rolę. Od nich wiemy też np., że na froncie całkowicie nieprzydatne są poliestry. To po prostu kwestia bezpieczeństwa, nie możemy przekazywać walczącym czegoś, co będzie niezdatne do użycia – tłumaczy Andrzejak.

Dziś w jego pracowni powstają paski potrzebne do siatek maskujących, które są wysyłane bezpośrednio do Lwowa. Tam Ukrainki-wolontariuszki robią z nich siatki, ponieważ do tego nie potrzeba maszyn czy umiejętności krawieckich. Natomiast kominiarki oraz koce szyte są na miejscu, w Warszawie, a następnie transportowane cywilnymi konwojami do granicy z Polską. Później trafiają do rąk Ukraińców wiozących je do Lwowa, gdzie są rozdzielane na bieżąco według potrzeb terytorialnych.

W akcję mogą włączyć się również osoby niezwiązane z modą. Wystarczy kupić naturalne tkaniny: bawełnę, len, koszulówkę czy dzianinę w kolorach ziemi i wysłać do pracowni Serafina Andrzejaka.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
ukrainapomocwojna

Wybrane dla Ciebie