Blisko ludziPołożnik murem za lekarzami: Nie mamy magicznej różdżki

Położnik murem za lekarzami: Nie mamy magicznej różdżki

Położnik murem za lekarzami: Nie mamy magicznej różdżki
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
27.01.2022 13:54, aktualizacja: 27.01.2022 15:24

25 stycznia zmarła Agnieszka z Częstochowy. 37-latka osierociła troje dzieci. Jej historia poruszyła serca wielu Polaków. Tragiczną sprawę kobiety komentuje również lekarz - położnik: Postępowanie nie polega na natychmiastowym wydobyciu, w magiczny sposób, obumarłego płodu - mówi.

Śmierć Agnieszki z Częstochowy wstrząsnęła całą Polską. Najbliżsi kobiety twierdzą, że jest ona kolejną ofiarą surowych, antyaborcyjnych ustaw panujących w naszym kraju. Do tragicznej historii 37-latki odniósł się położnik od 14 lat aktywny w zawodzie.

Komentarz położnika

"Pięć procent ciąż pierwotnie bliźniaczych rozpoznanych w szóstym i siódmym tygodniu ciąży, w 12 tygodniu będzie już ciążami pojedynczymi. Jeśli płód obumrze w drugim trymestrze ciąży, ulega mumifikacji. Jeśli płód obumrze w trzecim trymestrze, ulega maceracji. Obumarcie jednego z bliźniąt po 12. tygodniu ciąży dotyczy około 5.5 proc. ciąż bliźniaczych. Postępowanie NIE POLEGA na natychmiastowym wydobyciu, w magiczny sposób, obumarłego płodu ani na zakończeniu ciąży" - tłumaczy na Instagramie.

Lekarz zaznacza, że niektórych komplikacji niestety nie da się uniknąć. "Poronienie, poród przedwczesny, obumarcie drugiego płodu (szczególnie w ciąży jedno-kosmówkowej), uszkodzenie neurologiczne przeżywającego bliźniaka.... Sepsa wtórna do zakażenia wewnątrzmacicznego. Niestety" - wyjaśnia.

Jednocześnie zaznacza, że lekarze nie mają magicznej różki, chociaż bardzo by chcieli, a proces usunięcia obumarłej ciąży nie trwa kilku minut. "Indukcja może trwać od kilkunastu godzin do kilku dni" - podsumowuje.

Obraz

Tragiczna historia Agnieszki z Częstochowy

Przypomnijmy, że 25 stycznia zmarła Agnieszka T. - 37-latka z Częstochowy. Kobieta była w pierwszym trymestrze ciąży bliźniaczej. Tuż przed świętami trafiła do Wojewódzkiego Szpitala w Częstochowie z powodu silnego bólu brzucha i intensywnych wymiotów. Według doniesień rodziny zmarłej, lekarze ignorowali jej pogarszający się stan zdrowia.

Już 23 grudnia jeden z płodów w ciele 37-latki obumarł, jednak nie zdecydowano się na jego usunięcie. "Agnieszka nosiła w swoim łonie martwe dziecko przez kolejne 7 dni (!!!) Śmierć drugiego z bliźniaków nastąpiła dopiero 29 grudnia 2021 r. Czekano więc aż funkcje życiowe drugiego z bliźniaków samoistnie ustaną" - informują najbliżsi kobiety która osierociła troje dzieci.

"Agnieszka zachorowała na sepsę, tak sądzimy po wynikach, ponieważ kiedy trafiła do szpitala badanie CRP wskazywało na siedem jednostek, a dzień przed śmiercią, było to już 157,31H (norma 5). Informacji o sepsie jednak nigdzie w dokumentach nie ma. Jej funkcje życiowe z dnia na dzień pogarszały się do takiego stopnia, że w przeciągu kilku dni stała się przysłowiowym ‘warzywem’ i z ginekologii trafiła na neurologię" - podsumowują w oficjalnym oświadczeniu.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (178)
Zobacz także