Ginekolog o śmierci 37‑letniej Agnieszki. "Kobiety w Polsce mają pod górkę"
Anka Parzyńska postanowiła skomentować dramatyczną historię Agnieszki z Częstochowy, zwracając uwagę na kilka ważnych aspektów. Lekarka apeluje, aby wstrzymać się z oceną pracy medyków, ponieważ w sieci pojawia się wiele niesprawdzonych informacji.
27.01.2022 | aktual.: 27.01.2022 09:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Anka Parzyńska prowadzi rozwijające się konto na Instagramie "doctorashtanga". Jest ginekologiem, dlatego też większą część treści poświęca właśnie na sprawy związane z kobiecymi sprawami. Lekarka w ostatnim wpisie poruszyła trudną sytuację rodziny zmarłej ciężarnej 37-latki.
Zobacz też: Poruszające przemówienie siostry zmarłej Agnieszki z Częstochowy. Te słowa chwytają za serce
Ginekolog o śmierci Agnieszki z Częstochowy. "Ode mnie prywatnie jako lekarki"
Na początku Parzyńska podkreśla, że jest to jej prywatna opinia. Ginekolog zauważa, że prawo aborcyjne w Polsce jet złe, ale należy się zatrzymać, ponieważ lekarze w tej sytuacji również nie jest dobre.
"Prawo aborcyjne jest w Polsce złe. Kobiety w Polsce mają pod górkę. Ale rzucanie błotem w stronę medyków, którzy w znamiennej większości ratuje nam życie, nie jest spoko. Rozumiem apel zdruzgotanej, pełnej emocji rodzinie. Tylko Jest on pełen merytorycznych niezgodności. Nie jest też spoko komentowanie medycznego postępowania przez niemedyków" - zaczyna Parzyńska.
Ginekolog przytacza dokładnie wszystkie fakty w sprawie 37-latki, powołując się na to, co powiedziała zarówno rodzina, jak i szpital, gdzie przebywała Agnieszka. Parzyńska podkreśla, że oczywiście jest to ogromna tragedia, ale niekoniecznie jest ona wynikiem decyzji lekarzy.
Zobacz także
"Pierwszy trymestr ciąży bliźniaczej bywa wyjątkowo nieznośny"
Lekarka zauważa, że nudności oraz wymioty w ciąży bliźniaczej są bardziej uciążliwe, niż w przypadku ciąży pojedynczej. Dodaje również, że na tym etapie medycy zmniejszają ilość leków, które podaje się ciężarnej kobiecie - oczywiście, kiedy jest taka możliwość.
"W przypadku ciąży mnogiej na żadnym z etapów, niezależnie od trymestru, nie usuwamy obumarłego płodu z macicy. Takie postępowanie doprowadziłoby do utraty ciąży" - informuje lekarka.
Parzycka potwierdza, że w przypadku obumarcia jednego z płodów mamy do czynienia z ciążą wysokiego ryzyka.
"W kolejnych trymestrach (drugim i trzecim) również może dojść do obumarcia płodu, ale na tym etapie dojdzie do maceracji tkanek (...). Nie czekamy, jeśli istnieją medyczne wskazania do zakończenia ciąży związane ze stanem zdrowia kobiety ciężarnej! Wtedy nigdy nie czekamy! Chyba że pacjentka nie zgodzi się na zaproponowane postępowanie" - dodaje.
"Pacjentka nie wyraziła zgody na wgląd w dokumentację medyczną"
Ginekolog przytacza informację o tym, że pani Agnieszka nie wyraziła zgody na wgląd rodziny w jej dokumentację medyczną, do czego miała pełne prawo. O taką zgodę pacjent jest pytany od razu po przybyciu do szpitala. W sprawie ciągle wiele jest znaków zapytania.
"Dwa testy na covid ujemne, trzeci dodatni. W badaniach stan zapalny i cechy zatorowości płucnej. Wiemy, że przebieg SARS COV-2 u ciężarnych może być cięższy niż u nieciężarnych. Ryzyko zakrzepowo-zatorowe jest większe. Po zakończeniu ciąży nie zmniejsza się z dnia na dzień. Dodatkowe obciążenia plus covid..." - wymienia Parzycka.
Ginekolog podkreśla, że powyższe problemy zdrowotne mogą prowadzić do śmierci. Jednak przypadek ten może wystąpić zarówno w ciąży pojedynczej, jak i mnogiej.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.