Polska królowa przestworzy. O jej wyczynach pisano na całym świecie
Niekwestionowana legenda polskiego szybownictwa. Ustanowiła wiele rekordów, była też pierwszą Polką i drugą kobietą na świecie uhonorowaną złotą odznaką z trzema diamentami – najwyższym międzynarodowym medalem przyznawanym za wybitne osiągnięcia w tym sporcie. Wanda Szemplińska-Stupnicka umiała łączyć pasję z karierą naukową, a jej praca doceniana była także za granicą.
21.09.2016 09:22
Dokładnie 65 lat temu, 21 września 1951 r., 19-letnia wówczas Wanda Szemplińska ustanowiła swój pierwszy rekord – pokonała dwumiejscowym szybowcem dystans 158 kilometrów w tzw. przelocie docelowym, dzięki czemu zyskała dużą sławę i popularność.
Nic dziwnego, że jej kolejne wyczyny uwieczniła już Polska Kronika Filmowa.
- Z lotniska Aeroklubu Warszawskiego wystartuje za chwilę Wanda Szemplińska, która miesiąc temu przekroczyła na szybowcu wysokość pięciu kilometrów, ustanawiając rekord Polski – donosił 25 czerwca 1952 r. lektor PKF, a na czarno-białym filmie młoda kobieta w charakterystycznej przepasce na włosach zasiada za sterami słynnego polskiego szybowca Żuraw.
- Gotowe? Start! Zanosi się na burzę, ale szybownicy dziwni ludzie, lubią burzliwą pogodę, lepiej im się lata – tłumaczył spiker.
Wanda-rekordzistka
Urodziła się 26 czerwca 1932 r. w Warszawie, w rodzinie znanego przedwojennego ekonomisty. Jej ojciec, Zygmunt Szempliński był wykładowcą w wileńskiej Szkole Nauk Politycznych w Wilnie, a także jednym z szefów Sowiecko-Polskiej Mieszanej Spółki Handlowej. W czasie II wojny światowej służył w armii generała Władysława Andersa, a po 1945 r. zdecydował się pozostać na emigracji w Wielkiej Brytanii, był jednym z czołowych publicystów wydawanego w Londynie tygodnika „Orzeł Biały”.
Wanda, razem z matką i siostrą spędziła okres wojennej zawieruchy w stolicy. Jako 12-latka doświadczyła koszmaru powstania warszawskiego – życia w nieustającym poczuciu zagrożenia i permanentnego braku jedzenia.
- Wieczorem matka miała dla nas jeszcze jedną niespodziankę. Triumfującym gestem wyciągnęła z plecaka bochenek chleba i położyła na stole, dając babci znak zachęty. Babcia wzięła do ręki duży nóż, zrobiła na chlebie znak krzyża i z uroczystym wyrazem twarzy zaczęła go kroić i rozdawać wszystkim po kolei skibkę za skibką – wspominała po latach.
Po zakończeniu wojny Szemplińska wróciła do szkoły, ale jej największym marzeniem było latanie. Już w 1948 r. 16-letnia Wanda została członkiem Aeroklubu Warszawskiego i rozpoczęła szkolenie. Trzy lata później mogła pochwalić się pierwszą złotą odznaką.
W latach 1951-57 ustanowiła dziesięć rekordów, oprócz wspomnianych już osiągnięć, stała się także autorką m.in. najszybszego w historii przelotu na trasie 100-kilometrowego trójkąta, zarówno w szybowcu dwu–, jak i jednomiejscowym.
W lipcu 1954 r. Szemplińską, jako pierwszą Polkę i drugą kobietę na świecie, uhonorowano prestiżową międzynarodową złotą odznaką z trzema diamentami. Rok później zajęła 10. miejsce w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na najlepszych sportowców Polski.
Swoja pasję łączyła wówczas ze studiami na wydziale lotniczym Politechniki Warszawskiej. Z różnym skutkiem…
- Przestałam chodzić na wykłady, większość czasu spędzając na lotnisku. Podejmowałam próby bicia różnych rekordów, ale w szybownictwie oprócz talentu i umiejętności decyduje też szczęście do pogody. Tak „zawaliłam” studia, egzaminy musiałam odłożyć na wrzesień, a wyniki mojego latania były skromne – wspominała rok 1955.
Jak być ptakiem
Kochała latanie i potrafiła pięknie je opisywać. - Trzymam „Jaskółkę” (model szybowca – przyp. red.) w ciasnym krążeniu parując ciosy, jakimi ze wszystkich stron uderza gościnna chmura. Zewsząd oblepia mnie biała, wilgotna wata. Mądra, żywa „Jaskółka” uprzedza każde moje życzenie, każde drgnienie strzałek przyrządów, których cała bateria wytrzeszcza na mnie oczy, życzliwie informując. (…) Szybkimi ruchami drążka gonię za wskazaniami przyrządów. I wyżej, wyżej. Wyżej... Na wysokości 3500 metrów chmura ma mnie wyraźnie dość. Zaczyna targać w górę i dół , a oszalały wariometr sam nie wie, co wskazywać. Teraz trzeba prosić o pomoc inny przyrząd, który dotąd pozostawał w zapomnieniu – busolę. Należy jednak pamiętać, że jest to stwór złośliwy i trzeba z nim się obchodzić ostrożnie. Rozluźniam krążenie, tak, aby busola nadążała za obrotem szybowca i dopiero wtedy wyprowadzam do lotu prostego – opisuje Szemplińska w książce „Jak być ptakiem. Wspomnienia szybowniczki”.
W 1955 r. była jednym z członków wyprawy polskich szybowników do Indii, choć niewiele brakowało, a wyjazd uniemożliwiłaby „antysocjalistyczna plama” w jej życiorysie, czyli przebywający na emigracji ojciec. Na szczęście władze uznały, że trudno będzie znaleźć lepszą reprezentantkę. Podczas pobytu w Azji Szemplińska pilotowała szybowiec, na pokładzie którego zasiadł indyjski premier Jawaharlal Nehru.
W hotelu w Delhi czekał na nią list od ojca. - Teraz piszę do ciebie swobodnie, zakładając, że, ponieważ jesteś w Indiach, list nie przechodzi przez cenzurę. (…) Piszesz o zrobieniu tego „mądrego kroku” i bym wrócił do Polski zamiast „wegetować na mglistej wyspie”. Nie możesz znać mego charakteru i usposobienia. Ja mam sztywny kark. Wedle mego przekonania Polska nie jest krajem niepodległym. Wrócę, jak będzie niepodległa, albo nie wrócę nigdy – pisał Zygmunt Szempliński.
Teoria chaosu
Ukończyła studia na Politechnice Warszawskiej, następnie pracowała w katedrze mechaniki lotu tamtejszego Wydziału Lotniczego. W latach 1956-1959 uczestniczyła w pracach nad projektem motoszybowca AW-31 (AW-5L), który jednak nigdy nie doczekał się realizacji. W zespole badawczym poznała za to Jacka Stupnickiego, wybitnego specjalistę z dziedziny budowy i eksploatacji maszyn. Niedługo później zostali małżeństwem.
Pod koniec lat 50. Wanda Szemplińska-Stupnicka skończyła na dobre z lataniem i poświęciła się pracy naukowej. W swoich badaniach zajmowała się mechaniką ciała stałego i cieczy, w tym dynamiką nieliniową i mechaniką lotu. Była autorką wybitnych publikacji naukowych, w tym kilku książek wydanych za granicą, z zakresu mechaniki teoretycznej, m.in. teorii chaosu. Jako visiting profesor wykładała na amerykańskich uczelniach, Princeton czy Massachusetts Institute of Technology.
Po przejściu na emeryturę napisała autobiografię „Magia królowej” – opowieść o dziewczynie walczącej o spełnienie marzeń o lataniu. Zmarła 20 marca 2014 r. w Warszawie.