Blisko ludziPolski Ład uderza w samodzielne matki. "Stracę w tym roku kilkanaście tysięcy"

Polski Ład uderza w samodzielne matki. "Stracę w tym roku kilkanaście tysięcy"

Samodzielni rodzice zgodnie z Nowym Ładem nie mogą rozliczać się z dzieckiem
Samodzielni rodzice zgodnie z Nowym Ładem nie mogą rozliczać się z dzieckiem
Źródło zdjęć: © Getty Images | abalachowska / 500px
Katarzyna Pawlicka
19.01.2022 15:32

Zmiany w Polskim Ładzie uderzają w kolejną grupę społeczną – rodziców samodzielnie wychowujących dzieci (90 proc. z nich to kobiety), których w Polsce jest ponad pół miliona. Zabrano im możliwość rozliczania podatku na preferencyjnych zasadach (tzw. rozliczania się wspólnie z dzieckiem). – Dla mnie to jest upokarzające. Czuję się jak osoba piątej kategorii – mówi w rozmowie z WP Kobieta Małgorzata z Krakowa – lecząca się onkologicznie matka dwójki dzieci.

O kluczowych zmianach w rozliczeniach PIT dla samodzielnych rodziców poinformowała na swoich stronach Wielka Koalicja za Równością i Wyborem (WKRW) zrzeszająca 118 organizacji społecznych. Jej członkowie wystosowali w tej sprawie pismo do parlamentarzystów. Apelują w nim, by posłowie i posłanki doprowadzili do zmian legislacyjnych w przepisach podatkowych i przywrócili rodzicom samodzielnie wychowującym dzieci możliwość rozliczania podatku na zasadach sprzed wprowadzenia Polskiego Ładu.

Samodzielne matki czują lęk i złość

- Wystarczy zarabiać już tylko 3500 zł brutto miesięcznie, żeby odczuć negatywną zmianę – mówi Wirtualnej Polsce koordynatorka WKRW Aleksandra Magryta, która negatywnie ocenia nowy zapis uniemożliwiający rozliczanie się samodzielnego rodzica z wspólnie dzieckiem.

- Rolą państwa powinno być wspieranie finansowe samodzielnych rodziców, tak aby dzieci z tych rodzin nie odczuły nierówności i miały równy dostęp do edukacji czy kultury. Oburzające, że w zamian osobom, które i tak mają dostatecznie trudno, państwo rzuca kłody pod nogi – podkreśla.

Magryta dodaje również, że z wypowiedzi samodzielnych matek, które do niej docierają, wybrzmiewają lęk, złość, a także poczucie krzywdy.  

- Niektóre z nich pracują na dwóch etatach, aby móc utrzymać swoje dziecko i siebie, niektóre mają dzieci z niepełnosprawnościami i liczy się dla nich każdy grosz. Są też kobiety, które odchodzą od przemocowych partnerów, aby ratować dziecko i siebie. I jak im to państwo wynagradza? Jak wspiera kobiety, które zmusza do rodzenia dzieci z niepełnosprawnościami? – pyta działaczka.

Wśród kobiet, które ucierpią z powodu nowych przepisów podatkowych, jest Małgorzata z Krakowa – matka dwójki dzieci (młodsze ma 8 lat, starsze 16) chorująca na raka.

- Śledziłam pracę rządu nad tą ustawą od początku. Gdy posłanka Chorosińska w ostatniej chwili zaapelowała, by rozliczanie się z dzieckiem uniemożliwić także samotnym rodzicom, zaczęłam zastanawiać się, jak będę teraz prowadzić swoje finanse. Mój mąż odszedł, nie wytrzymał ciśnienia, od pół roku leczy się intensywnie, ponieważ jest obarczony problemem alkoholowym. Nie mam obok rodziny, która mogłaby nas wesprzeć. Natomiast ja jestem w trakcie leczenia onkologicznego, mam za sobą trzy operacje, w tym jedną głowy, co trzy tygodnie muszę otrzymywać w szpitalu wlewy. Patrzyłam, co dzieje się w Sejmie wokół tego tematu i byłam przerażona – mówi.

"W tym roku nic nie będę mogła dać moim dzieciom"

Mimo poważnych problemów zdrowotnych pani Małgorzata cały czas pracuje (L4 brała tylko po operacji głowy). Pieniądze, które dotychczas zwracano jej przy rozliczeniu podatkowym, odkładała na poczet spłaty kredytu hipotecznego, co – jak przyznaje – było dla niej możliwością zapewnienia dzieciom bezpiecznego życia w momencie, gdy jej zabraknie.

- Choroba zmienia perspektywę. Dla mnie najważniejsze jest, ile mogę odłożyć dla dzieci dziś, by po mojej śmierci nie zostały z niczym. W tym roku, po zmianie przepisów, nic nie będę mogła im dać – wyznaje.

Pani Małgorzata wie, że posłowie przywoływali podczas dyskusji rodziców, którzy wzięli rozwód, by uciec od wyższego opodatkowania i żyją jako fikcyjnie rozwiedzione pary. Podkreśla jednak, że przeważająca większość nie dokonała wyboru, jakim jest samotne rodzicielstwo, świadomie.

- Samotni rodzice to grupa ludzi, która zmaga się tak dużą liczbą problemów, że nie ma siły, by porwać za sobą tłumy gotowe wstawić się w ich sprawie. W naszym przypadku obciążenie psychiczne i finansowe jest jeszcze większe, ponieważ nie mamy wsparcia małżonka. Jednocześnie rozliczać musimy się tak, jakbyśmy byli nie wiadomo jak zamożni. To jest upokarzające. Czuję się jak osoba piątej kategorii, wyrzucona poza nawias społeczny. Promujemy cały czas rodzinę, a dla mnie rząd daje jasny komunikat, że samodzielny rodzic i jego dzieci tej rodziny nie stanową. Muszę się z kimś na siłę ożenić, żeby mieć lepszą możliwość rozliczenia podatkowego, móc więcej odłożyć pieniędzy na przyszłość dla dzieci? – pyta.

Wtóruje jej Katarzyna Wilk. – Podejrzewam, że przez zmianę w sposobie rozliczania stracę w tym roku kilkanaście tysięcy złotych – mówi w rozmowie z redakcją WP Kobieta.

Matka dwójki dzieci: sześcioletniego syna i dwunastoletniej córki nie podejrzewała, że Nowy Ład uderzy w te rodziny, które i tak mają w życiu trudno. Podkreśla, że dla samodzielnego rodzica, zwłaszcza w dobie nauczania zdalnego, doba jest zbyt krótka, by zaspokoić potrzeby pracodawcy i potomstwa. -  Rodzic taki jak ja żyje w ciągłym stresie i niepewności – dodaje.

Rodzice nie kryją oburzenia

W jej ocenie na Polskim Ładzie skorzystają przede wszystkim pełne rodziny. – Ale co z kobietami, które zostały porzucone lub też były źle traktowane przez partnerów? Dlaczego moje dzieci mają być dyskryminowane? – pyta.

Na Polskim Ładzie straci również Blanka Naborowska, która – jak przyznaje – jest karana za zaradność i ciężką pracę – czasem po kilkanaście godzin na dobę, także w nocy.

- W głębi duszy liczyłam, że samodzielni rodzice otrzymają jakąś ulgę. W starym systemie mogłam spodziewać się ok. 2-2,5 tys. zł zwrotu. Pomyliłam się, co jest tym bardziej przykre, gdy spojrzymy na szalejącą inflację, rosnące koszty gazu czy prądu. W "nagrodę", że pracuję i w opinii rządzących za dużo zarabiam, nie mogę rozliczyć się razem z córką, która w przyszłości będzie przecież płaciła ZUS-y, podatki. To moim zdaniem działanie wbrew szumnie zapowiadanej polityce prorodzinnej – punktuje mama 2,5-letniej dziewczynki w rozmowie z WP.

Naborowska zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię: problem z dostępnością miejsc w przedszkolach państwowych. – By pracować, muszę wozić codziennie córkę 20 km w jedną stronę. Samotni rodzice nie mogą liczyć w tym zakresie na pomoc, tymczasem zasada "mam koleżankę, która jest dyrektorką i przyjmie moje dziecko" nadal ma się dobrze – dodaje i nie ukrywa, że w związku z nowymi przepisami jest jej po prostu przykro.

- To jest rodzaj dyskryminacji, który powoduje ból w środku. Niestety nie wierzę, że sytuacja samotnych rodziców się zmieni. Bardzo współczuję tym osobom, które nie będą miały co włożyć do garnka. Myślę, że będzie ich coraz więcej – podsumowuje.

Rozgoryczenia nie kryje również Magda ze Szczecina. Jako pracownik oświaty i samodzielna mama dwójki dzieci na Polskim Ładzie traci podwójnie.

- Szukam pracy gdzie się da, w różnych szkołach, żeby tylko zarobić trochę więcej. Jedno z moich dzieci zaczęło właśnie studia dzienne, pieniądze naprawdę są potrzebne, a tu rząd sprawił mi taki "prezent" na początek roku – przyznaje.

Pani Magda jest samotną matką od 8 lat. Podkreśla, że nigdy nie dostała ze strony państwa żadnego wsparcia poza 500+ i 300 zł na wyprawkę szkolną dla młodszego dziecka.

– Radzę sobie, bo muszę. Pracuję 40 godzin tygodniowo, żeby mieć nie tylko na życie, ale także zajęcia dodatkowe. Dlatego gdy usłyszałam, że odebrano mi jeszcze możliwość rozliczenia się z dzieckiem, poczułam frustrację. Chociaż… frustracja to mało powiedziane – podsumowuje.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (645)
Zobacz także