Polski sex work doczeka się serialu. Autorki podcastu "Dwie dupy o dupie" sprzedały prawa do ekranizacji
Autorki podcastu "Dwie dupy o dupie" zrobiły w Polsce niemałą rewolucję. Postanowiły otwarcie opowiedzieć o swoich doświadczeniach z pracy seksualnej. Aktywistki – tancerka erotyczna i camgirl Julia Tramp oraz escort girl Aleksandra Kluczyk mówią o początkach w branży, ciemnych stronach zawodu i stygmatyzacji, z jaką borykają się na co dzień. Ich szczerość doceniło już ponad 50 tys. słuchaczy. A za chwilę ich historię pozna cała Polska.
Pierwszy odcinek podcastu pojawił się w serwisach streamingowych w marcu i od razu odbił się szerokim echem w przestrzeni publicznej. Od jakiegoś czasu coraz więcej mówi się o prawach pracowników i pracownic seksualnych. Dużą rolę odegrała w tym koalicja "Sex Work Polska". Większość aktywistek wciąż jednak wolała pozostać anonimowa. Nic dziwnego - w Polsce słowo na "p" wciąż jest używane jako obelga. One postanowiły zawalczyć o szacunek i zrozumienie, dlatego bez ogródek opowiadają nie tylko o jasnych, ale także o ciemnych stronach swojej pracy. Jak same mówią, nie spodziewały się takiego odzewu. Właśnie poinformowały, że sprzedały prawa do ekranizacji podcastu firmie odpowiedzialnej za produkcję takich filmów jak "Najrmo" czy "Miłość na pierwsza stronę".
O dupie, czyli o czym?
Dziewczyny w podcaście podkreślają, że zależało im na przedstawieniu swojego punktu widzenia. W mediach trwa nieustanna dyskusja o "sex worku". Mówi się, że kobiety wybierają branżę ze względu na przymus ekonomiczny, że za wszelką cenę trzeba pracownice seksualne ratować. Tylko że one nie chcą być ratowane i mają serdecznie dość osób z "syndromem zbawiciela".
- Ja jako kobieta mam prawo decydować o własnym ciele i o tym, w jaki sposób nim zarządzam. Nie widzę w tym nic niemoralnego. Wydaje mi się to zbyt oczywiste, żebym musiała to komuś tłumaczyć. Nie zamierzam nikogo przekonywać, że to, co robię, nie jest niemoralne. Przecież nikogo nie krzywdzę, zarabiam sama na siebie, jestem dorosłą osobą, która robi wszystko w zgodzie z samą sobą. Nie widzę powodu do zarzutu o niemoralność - mówiła Julia w wywiadzie dla WP Kobieta.
Słuchacze podcastu Kulczyk i Tramp nie powinni się jednak nastawiać na sensacyjne historie dwóch tarzających się w pieniądzach wyuzdanych kokietek. Dziewczyny przekonują, że "sex work" to po prostu "work" - naznaczona rutyną, zmęczeniem i zniechęceniem od czasu do czasu.
Dziewczyny nie unikają też opowiadania o naprawdę ciemnych stronach swojej pracy. W odcinku "Używki" przywołują własne, bolesne doświadczenia z nadmiarem procentów. Ola mówi, że zdarzyła się jej sytuacja, gdy po spożyciu absyntu nie była w stanie negocjować z klientem użycia prezerwatywy. Szczęśliwie skończyło się bez konsekwencji. Kto w Polsce otwarcie mówi o takich rzeczach? Do tej pory nikt.
"Chcemy zwiększyć świadomość społeczną"
Jedna z producentek serialu Maria Bombała-Bienfait z TFP Sp. z o.o. mówi w rozmowie z WP Kobieta, że jej firma podcastem zainteresowała się już w maju, gdy na platformie streamingowej pojawiły się trzy pierwsze odcinki. Producentom spodobało się, że dziewczyny walczą ze stereotypizacją pracy seksualnej.
- Pomysł, żeby opowiadać o takich rzeczach, bierze się z potrzeby rynkowej. Za granicą powstaje bardzo dużo materiałów dotyczących pracy seksualnej, u nas to wciąż temat tabu. Zjawisko pracy seksualnej jest marginalizowane - chcemy zwiększyć świadomość społeczną - mówi producentka w rozmowie z WP Kobieta.
Autorki podcastu bardzo często spotykają się z zarzutami promocji czy romantyzowania zawodu. Ostatnio w tym tonie wypowiadał się między innymi aktywista Jan Śpiewak. W popkulturze dominują dwa rodzaje przekazów o sex worku. Jeden to lukrowany obraz pławiącej się w luksusie "sex s*ki", drugi - zmuszonej do sprzedaży ciała ofiary okrutnego systemu (Julka i Ola mówią o tym w odcinku "Happy wh*re vs ofiara").
- My chcemy mówić o tym, jak jest, przedstawić polskie realia. Pracownice seksualne to takie same osoby jak my. Chodzimy do tych samych sklepów, jadamy w tych samych restauracjach, mamy podobne problemy. Ja bym była bardzo daleka od określenia "że my serialem chcemy coś promować". Promocją byłaby historia o super grupie escortek, które bawią się świetnie, zarabiają miliony i podróżują dookoła świata. Natomiast ani w podcaście dziewczyny nie opowiadają o tym w taki sposób, ani my takiej narracji nie przyjmiemy - mówi Maria Bombała-Bienfait.
Czytaj także: Katarzyna Zillmann nie zrobiła nic nadzwyczajnego. Ale jej prosty gest wiele znaczy [OPINIA]
Praca wre
Prace nad serialem ruszają pełną parą. Na razie grupa scenarzystów i producentów spotka się na kreatywnych warsztatach. Początkowy pomysł zakłada, że oś historii będzie zbudowana wokół losów dwóch pracownic seksualnych, których pierwowzorami są Julka i Ola.
- Dziewczyny będą pełniły funkcję konsultantek, one stworzyły podcast i przez ich pryzmat będziemy opowiadać. Team scenariuszowy składa się z trzech osób - dwóch kobiet i jednego mężczyzny. Zależało nam, by nie feminizować do końca punktu widzenia, w końcu w branży seksualnej jest też wielu mężczyzn. Chcemy pokazać perspektywę osób pracujących seksualnie, nie tylko kobiet - mówi producentka.
Maria Bombała-Bienfait mówi, że chce stworzyć poważną obyczajową opowieść z wątkami humorystycznymi. Natomiast podkreśla, że produkcja ma mieć także wartość misyjną.
- Bardzo chcemy walczyć z krzywdzącymi stereotypami dotyczącymi pracy seksualnej. Z wykluczeniem pracowników z relacji międzyludzkich. Z dyskryminacją przez rząd i prawo. Chcemy udowodnić, że nie ma niczego złego w byciu pracownikiem seksualnym - o tym dokładnie mówią dziewczyny w swoim podcaście - podsumowuje producentka.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl