Polskie nastolatki i seks. Ginekolog dr Agnieszka Timorek: One mają głód wiedzy
– Wiedza na temat fizjologii, cyklu miesięcznego wśród nastolatek i młodych kobiet jest bardzo słaba. Nastolatki cierpią na głód wiedzy w tej kwestii. A za taki stan rzeczy odpowiada brak edukacji – mówi dr Agnieszka Timorek z Centrum Badawczego Współczesnej Terapii w Warszawie.
02.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 02:09
Katarzyna Trębacka, WP Kobieta: Przychodzi nastolatka do ginekologa…
Agnieszka Timorek: Nastolatka, która jest niepełnoletnia, czyli nie skończyła 18 lat, musi przyjść na wizytę lekarską z mamą, ojcem albo z prawnym opiekunem. Gdy ma skończone 16 lat, opiekun prawny nie musi być obecny podczas badania, wystarczy, aby wyraził zgodę pisemną i wstępnie porozmawiał z lekarzem, potem może poczekać za drzwiami. Najważniejsze, aby podczas badania poszanować intymność młodej pacjentki, stąd staramy się, aby opiekun jej towarzyszył, ale w bezpiecznej odległości i poza zasięgiem wzroku.
A co, jeśli przyjdzie do pani 16-latka, która rozpoczęła współżycie, ale boi się powiedzieć rodzicom i potrzebuje środków antykoncepcyjnych? Nie przyjmie jej pani?
Nie, ponieważ to jest niezgodne z prawem. Może przyjść sama, ale musi przedstawić wiarygodne zaświadczenie od jednego z rodziców, w którym mama lub tata zgadza się na badanie lekarskie dziecka. W takim dokumencie musi być podany numer dowodu osobistego, telefon, adres e-mail, żebym miała możliwość weryfikacji zgody. Prawdę mówiąc, nie spotkałam się jednak z takim przypadkiem w mojej praktyce. Zazwyczaj dziewczynki na pierwszą wizytę umawiają ich mamy, które im towarzyszą i je wspierają. Muszą też podpisać zgodę na zastosowanie leczenia i procedur medycznych u córek. Jeśli pacjentka ma skończone 16 lat, to też na badanie musi formalnie wyrazić zgodę.
A dlaczego potrzebna jest zgoda niepełnoletniej córki?
Chodzi o to, żeby uniknąć sytuacji, w której rodzice zmuszają dziecko do badania, którego ono nie chce. Jeśli niepełnoletnia pacjentka, która skończyła 16. rok życia, nie podpisałaby takiej zgody, nie mogłabym jej zbadać.
Zobacz także: Dietetyk: Polacy wstydzą się, że przytyli w czasie pandemii. Są stygmatyzowani w pracy
Ile lat mają pacjentki, które są przyprowadzane przez mamy na pierwszą wizytę?
Zazwyczaj ok. 15-16 i w zdecydowanej większości regularnie miesiączkują. Ich mamom zależy, żeby lekarz sprawdził, czy wszystko jest w porządku. Chcą też, by ich córki przyzwyczaiły się do regularnych wizyt u ginekologa, by nauczyły się dbać o siebie.
Jak wygląda taka pierwsza wizyta?
Gdy wiem, że młoda pacjentka jest u mnie pierwszy raz, taka wizyta trwa dłużej. Nie tylko przeprowadzam badanie ginekologiczne, ale też tłumaczę wiele rzeczy, m.in. jak przebiega cykl owulacyjny i ile trwa. Wiele dziewczyn źle oblicza cykl. Dlatego polecam aplikacje do monitorowania miesiączki, które można sobie zainstalować na telefonie i które obliczają, ile u danej pacjentki trwa cykl, kiedy są dni płodne, kiedy można spodziewać się menstruacji. To bardzo ważne, żeby dorastające dziewczynki nauczyły się obserwować swoje ciało, umiały rozpoznać, co jest objawem fizjologicznym, normalnym, a co powinno wzbudzić ich czujność.
Czyli uczy je pani profilaktyki. Ich mamy tego nie robią?
Myślę, że często łatwiej przyjąć wiedzę związaną z dbaniem o zdrowie od specjalisty, kogoś, kto profesjonalnie się tym zajmuje niż rodzica. Dodatkowo dla wielu mam jest wygodniej, gdy ja to robię. Niektóre mamy nie potrafią rozmawiać z córkami o tych sprawach, kiedy indziej to nastolatki nie chcą słuchać tego, co ich mamy mają do przekazania w kwestiach kobiecego zdrowia. Najważniejsze jednak, że te nastolatki trafiają do gabinetu lekarskiego, gdzie dowiadują się, że raz w roku powinny zjawić się u ginekologa, że muszą poddawać się regularnie badaniu cytologicznemu, zwłaszcza gdy już zaczną współżycie, że powinny badać sobie piersi. Tłumaczę też pacjentkom, jakie są zagrożenia związane z chorobami przenoszonymi droga płciową.
Co jeszcze im pani mówi?
Muszą wiedzieć, że przy pierwszych kontaktach też trzeba stosować zabezpieczenie barierowe, zwłaszcza jeśli partner współżył już wcześniej z inną dziewczyną. I nie chodzi tylko o zabezpieczenie przed niechcianą ciążą, ale także przed chorobami przenoszonymi drogą płciową. Pokazuję, jakie są w tej kwestii dostępne opcje, jak np. oferowana przez wiele laboratoriów możliwość skorzystania z pakietu badań dla dwojga. To modne ostatnio wśród młodych osób rozwiązanie, które polega na tym, że para przed rozpoczęciem współżycia robi sobie badania m.in. w kierunki nosicielstwa wirusa HIV, kiły, chlamydii, żółtaczki typu B i C. Pacjentki, zwłaszcza te, które nie rozpoczęły współżycia, informuję też o możliwości szczepienia na wirus HPV, współodpowiedzialny za nowotwór szyjki macicy. Ja zawsze mówię swoim pacjentkom: W kwestii zdrowia nie należy być romantycznym.
Czy w przeciągu ostatnich lat zmieniła się liczba nastolatek, które odwiedzają pani gabinet z mamami? Jest ich więcej?
Zdecydowanie. Wiele matek przyprowadza swoje córki, bo chce sprawdzić, czy ich dzieci są zdrowe. Mam poczucie, że świadomość u dorosłych kobiet, dotycząca potrzeby regularnego badania się, wzrasta. Chcą tego samego nauczyć swoje córki. Poza tym dziewczyny wzajemnie się motywują do odwiedzania ginekologa. Słyszę nie raz od nastoletnich pacjentek, że większość ich koleżanek z klasy ma już za sobą taką wizytę u lekarza, więc one też chcą zobaczyć, jak to jest, by nie zostawać w tyle.
Czyli większość nastoletnich pacjentek to te, które są zdrowe i które potrzebują nauki profilaktyki?
Tak, choć zjawiają się też u mnie pacjentki, które mają zaburzenia miesiączkowania. Część to te, które mimo skończenia 16 lat nie mają miesiączki, albo takie, dla których miesiączka wiąże się z ogromnym dyskomfortem, bólem, który je unieruchamia i przez który nie chodzą do szkoły, nie ćwiczą na WF-ie. Kolejna grupa to niepełnoletnie pacjentki, które rozpoczynają współżycie i za zgodą rodziców chcą mieć zabezpieczenie antykoncepcyjne.
Zobacz także: Przedszkola są czynne, ale dzieci tygodniami są na kwarantannie. "To bardzo uciążliwe"
A czy nastolatki zadają dużo pytań?
Zadają bardzo wiele. W mojej ocenie wiedza dotycząca choćby cyklu miesiączkowego jest bardzo słaba. I tutaj pojawia się wiele pytań odnośnie rzeczy zupełnie podstawowych. Ale nastolatki też chcą wiedzieć, czy mogą używać tamponów, czy wydzielanie śluzu w czasie cyklu jest normalne, czy mogą uprawiać sport w czasie miesiączki. Ten brak wiedzy wynika moim zdaniem z braku edukacji. I to jest zaniedbanie wieloletnie. Mamy moich pacjentek często wolą przyprowadzić je do mnie, żebym wyjaśniła nurtujące je kwestie, bo same nie czują się pewnie z wiedzą, którą posiadają.
Mówi się, że nastolatki przechodzą inicjację seksualną w coraz młodszym wieku. Czy widzi to pani po swoich nastoletnich pacjentkach?
Nie, zdecydowana większość nastolatek, która przychodzi do mnie z mamami, jeszcze nie rozpoczęła współżycia. Nie można nie brać pod uwagę, że przyjmuję w prywatnym gabinecie, w dużym mieście, więc moje pacjentki to nie jest średnia krajowa. Choć oczywiście część dziewczyn przechodzi inicjację przed formalnym osiągnięciem dorosłości.
W mojej praktyce zdarzyło się mi konsultować młodą, zakochaną bez pamięci, 15-letnią pacjentkę, która o chęci skonsumowania relacji powiedziała swojej mamie. Rozsądna matka uznała, że w obliczu braku możliwości odwiedzenia córki od pomysłu, lepszym rozwiązaniem będzie wizyta ginekologiczna i zabezpieczenie antykoncepcyjne. Zauroczenie miało swój finał w postaci jednego stosunku, gdyż seks według mojej nastoletniej pacjentki okazał się być przereklamowany. Z relacji pacjentki wynikało, że związek nie przetrwał.
A gdybyśmy miały przyjrzeć się kolejnej grupie wiekowej: dziewczynom, które ciągle jeszcze zaliczamy do grupy nastolatek, ale już pełnoletnich, po co najczęściej odwiedzają pani gabinet?
Żeby skontrolować, czy wszystko jest w porządku i po antykoncepcję. Jest też część pacjentek leczona z powodu trądziku retinoidami, które dermatolodzy wysyłają do ginekologa po antykoncepcję. A to dlatego, że te leki mogą powodować bardzo poważnie wady wrodzone płodu. Poza tym często takiego obciążającego leczenia można by uniknąć poprzez włączenie takiej młodej pacjentce właściwie dobranej antykoncepcji o działaniu antyandrogenowym.
A czy te starsze nastolatki są lepiej wyedukowane niż ich młodsze koleżanki?
Niestety nie. Mam tu na myśli wiedzę dotyczącą fizjologii, tego, jak kobiecy organizm zachowuje się w trakcie cyklu miesiączkowego. Zdarza się, że przychodzi do mnie dorosła już pacjentka, która na pytanie, ile trwa u niej cykl, odpowiada, że trzy tygodnie, bo okazuje się, że liczy ten cykl od ostatniego dnia miesiączki, która trwa u niej tydzień. Czyli nie wlicza czasu trwania menstruacji do cyklu miesięcznego.
Niezmiennie tłumaczę wszystkim pacjentkom, jak to wygląda, czasem z osobami z mojego zespołu pomagamy im zainstalować aplikację, która mierzy cykl, wyjaśniamy, kiedy są dni płodne. Jednak muszę przyznać, że wiele moich pacjentek, które już rozpoczęły współżycie, ma wiedzę, przynajmniej podstawową, o chorobach przenoszonych drogą płciową.
A jak ocenia pani ich wiedzę o antykoncepcji i zapobieganiu niechcianej ciąży?
Nie zdarzyło mi się, żeby pacjentka nie miała o tej kwestii żadnego pojęcia. Większość z nich zna metody antykoncepcji, szuka informacji na ich temat, ale w podjęciu decyzji, który ze środków zastosować, oczekują profesjonalnej pomocy ode mnie. Młode kobiety wiedzą też, jak poradzić sobie, gdy np. w czasie stosunku pęknie prezerwatywa. Znają metody antykoncepcji interwencyjnej. Widzę, jak to się zmienia w ostatnim czasie na lepsze, świadomość w tej kwestii rośnie. Cieszę się, że mogę towarzyszyć moim młodym pacjentkom wkraczać w zdrową, rozsądną i bezpieczną dorosłość
Dr n. med. Agnieszka Timorek-Lemieszczuk - w 1992 r. ukończyła studia na kierunku lekarskim Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, a przez kolejne dwanaście miesięcy odbywała staż w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim. W 1999 r. uzyskała tytuł specjalisty drugiego stopnia w dziedzinie Położnictwo i Ginekologia, a trzy lata później obroniła doktorat na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Pracuje w Centrum Badawczym Współczesnej Terapii w Warszawie