Blisko ludziPoszłam na plażę dla nudystów. Długo tego nie zapomnę

Poszłam na plażę dla nudystów. Długo tego nie zapomnę

Plaża naturystów w Chałupach jest najbardziej znaną w Polsce. To plaża, o której śpiewał nieżyjący już Zbigniew Wodecki. – To jest tak, że nic nie daje tyle wolności, co leżenie na piasku, odczuwanie wiatru na każdym kawałku skóry – mówi jedna z nudystek.

Plaże naturystów są na całym polskim wybrzeżu
Plaże naturystów są na całym polskim wybrzeżu
Źródło zdjęć: © Materiały WP | Aleksandra Hangel
Aleksandra Hangel

O zaparkowaniu samochodu blisko naturystycznej plaży w Chałupach można zapomnieć. 2 kilometry dalej jest jednak parking, z którego dojście na piechotę spacerem zajmuje jakieś 20 minut. Z oddali, idąc brzegiem morza, wypatrywałam tabliczki, która informowałaby, że za nią znajduje się przestrzeń beztekstylna. Ale takiej nie było. Po prostu z każdym krokiem widziałam coraz więcej nagich ciał, aż w końcu dookoła mnie ubrani ludzie stanowili jedynie wyjątki.

Miałam w życiu jedno podejście do plaży nudystów. Wtedy, w Łebie, nie było jednak nikogo. Wrzesień, środek tygodnia, przypadkowo trafiłam tam z przyjacielem, gdy przechadzaliśmy się brzegiem morza. Dlatego po raz pierwszy miałam szansę poznać to uczucie.

Zanim rozłożyłam koc i zrzuciłam z siebie ostatnie części garderoby, minęłam rodzinę z dwójką maleńkich dzieci. Ona – uśmiechnięta, pewna siebie. Siedziała w samych majtkach i kapeluszu. Biła od niej matczyna energia, ciepło. On – kochający ojciec, który swojej około 3-letniej córce pomagał napić się soku i czule obejmował ją, kontrolując, czy sobie radzi.

- Czy to tutaj jest ta plaża naturystyczna? – pytam matkę z noworodkiem na rękach. – Tak, to tutaj! – zapewnia, rozbierając się. Zaczyna karmić dziecko piersią. Zupełnie naga, jedynie w kapeluszu. To był niezwykły widok - naturalny, ludzki.

- Pewnie wygodniej karmi się dziecko na takiej plaży? – dopytuję. – Na początku przychodziliśmy tutaj, bo wiele kobiet miało mi za złe na publicznych plażach, że opalam się topless. Z czasem okazało się, że opalanie bez kostiumu i odpoczywanie w ten sposób na słońcu to najwspanialsze, co może spotkać człowieka – mówi.

Za chwilę, gdy lekko się oddaliłam, zobaczyłam, jak mąż na nią patrzy i usłyszałam, jak mówi: "Jesteś tu najpiękniejsza".

"A pani się nie rozbiera?"

Gdy wypatrzyłam dla siebie idealne miejsce, zauważyłam kobietę, która tuż obok bawiła się z dzieckiem na piasku. Oboje ubrani, mimo że było to centrum tej naturystycznej plaży.

– Wiem, że tutaj wszyscy chodzą nago, ale widzę, że jest pani z dzieckiem, nie będzie pani przeszkadzało, jeśli się rozbiorę? Rozłożyłam się tuż obok was – rozpoczynam rozmowę. – Absolutnie, on jest przyzwyczajony, mąż też chodzi nago, tylko poszedł się pobawić z córką – odpowiada matka dwójki dzieci, wskazując na wysokiego mężczyznę około 40-tki przy brzegu.

- A pani nigdy się nie rozbiera? Nie znam panujących tutaj zasad, to mój pierwszy raz – zagaduję. - Dziś po prostu nie mam ochoty, ale bardzo to lubię – odpowiada. – To jest tak, że nic nie daje tyle wolności, co leżenie na piasku, odczuwanie wiatru na każdym kawałku skóry – dodaje, uśmiechając się i mówiąc: wie pani, co mam na myśli.

W ciągu 10 minut dokładnie wiedziałam, o co jej chodziło. Najtrudniejsze było rozebranie się. Jakoś poszło, gdy rozwiązywałam górę od bikini. Gdy po chwili zniknęła, przyszedł czas na zsunięcie dołu. Dziwnie – pomyślałam. Po chwili, gdy już leżałam, czułam, jak doskonale wiatr powiewa, poczułam tę wolność, o której mówiła moja rozmówczyni, już po kilku minutach. Świadomość, że nie tylko ja jestem naga, dodawała wiele otuchy. Tam zdecydowana większość osób była naga.

- I jak jest? – pyta mnie po kilkunastu minutach kobieta. – Doskonale, czuję to! – odpowiadam.

"Każdy się zainteresuje"

Na to wszystko do naszej dyskusji dołącza się młody tata – około 30-kilkuletni – z 4-letnim synem na rękach. – A pani pierwszy raz? – rzuca do mnie. – Pierwszy raz z innymi – odpowiadam i zagaduję: co, nie chce zasnąć?

Podszedł do mnie, ukucnął. – Chodzę z nim tak, bo nie chce zasnąć od godziny, a już by mógł dać trochę odpocząć (śmiech).

Przyznam, że rozmowa w tak bliskiej odległości z zupełnie obcą, nagą osobą, nie była dla mnie naturalna, choć widziałam, że mężczyzna czuł się dość swobodnie. – Jestem tu z żoną, od lat chodzimy tylko na takie plaże. Najpierw za granicą, teraz tu, w Polsce. W Dębkach jest zdecydowanie więcej osób. Człowiek na człowieku. Ale jak swobodnie, jaka wspaniała atmosfera! Każdy z każdym porozmawia, zainteresuje się – opowiada.

- I dzieci też przyzwyczajacie do nagości? – podpytuję. – Tak, nagość jest naturalna, przecież nikt tu nie uprawia seksu! Dzięki temu nie będzie dla nich dziwne, gdy zobaczą kawałek ciała. Musimy w Polsce zacząć się bardziej otwierać. Przecież na zachodzie kobiety nawet na zwykłych plażach opalają się topless i nikomu to nie przeszkadza. Bo są obyci z tym, jak wyglądają ciała, że są różne, że mają różne kształty. W domu też chodzimy nago – opowiada dalej.

Po chwili rozmowy życzy mi miłego dnia i odchodzi. Jeszcze kilka razy mijamy się przy brzegu, gdzie nawiązuję rozmowę z około 60-letnią parą. – od dawna państwo tu przychodzą? – pytam. – Od 15 lat. Wie pani, jak to nakręca? – mówi mężczyzna, obejmując swoją partnerkę.

- W jakim sensie? – pytam. – Tyle nagich ciał, można popatrzeć, zobaczyć tę wolność, radość, przecież to idealny afrodyzjak – opowiada.

Propozycja randki

Wracam po kąpieli w morzu na koc. To przyjemne, gdy ciało wysycha na wietrze. Po kilkudziesięciu minutach podchodzi do mnie młody chłopak, około 20-letni, może młodszy. Przyszedł na plażę sam, tak jak ja. – Może poopalamy się razem? – pyta. – Dzięki za propozycję, ale właśnie się zbieram – odpowiadam zgodnie z prawdą.

Wracając brzegiem morza, myślałam o tym, jak spędziłam ostatnie godziny. To, co mogę powiedzieć, to że dawno nie czułam się na plaży tak obecna. Czułam się częścią tej społeczności naturystycznej. Od razu zostałam przyjęta. Nigdzie nie widziałam także takiej swobody i akceptacji ciał. Tam każdy mógł być sobą. Tak, jak stworzyła go natura. Ludzie w każdym wieku, w każdym rozmiarze, różni, inni, a jednak tacy sami, bo obdarci z tego, co w naszych oczach tworzy jakiś ich obraz, często przekłamany. Jeśli zastanawialiście się, czy tego spróbować, mówię wam teraz: TAK.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie