GwiazdyPotęga twojego ,,nie wiem”

Potęga twojego ,,nie wiem”

Potęga twojego ,,nie wiem”
Źródło zdjęć: © 123RF

27.08.2014 09:53, aktual.: 27.08.2014 10:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Konkretna, zdecydowana, pewna swego… Nie zawsze musisz taka być. A może coraz częściej nie potrafisz. Za każdym razem, gdy bezradnie rozkładasz ręce, dajesz sobie prawo do bycia człowiekiem. Bo mylić się, błądzić, szukać – to rzecz ludzka. Tak jak i wreszcie się odnaleźć.

Konkretna, zdecydowana, pewna swego… Nie zawsze musisz taka być. A może coraz częściej nie potrafisz. Za każdym razem, gdy bezradnie rozkładasz ręce, dajesz sobie prawo do bycia człowiekiem. Bo mylić się, błądzić, szukać – to rzecz ludzka. Tak jak i wreszcie się odnaleźć.

,,Nie wiem, co czuję w związku ze zdradą”, ,,Nie wiem, czy kocham męża”, ,,Nie wiem, czy chcę ratować związek, czy chcę rozwodu”. To totalne ,,nie wiem” na wszystkich frontach, choć bardzo trudne dla Kasi, było cudownym zatrzymaniem jej kompulsywnego szaleństwa działania.

Od czasów podstawówki przez wiele lat śniłam ten sam koszmar – jestem wywołana do tablicy, pada pytanie, a w głowie pustka i jedno zdanie: ,,Nie wiem”. Czuję, że jeśli wypowiem te słowa na głos, świat przestanie istnieć. Być może właśnie owe sny miały decydujący wpływ na wybór przyszłego zawodu. Chciałam wiedzieć wszystko o funkcjonowaniu ludzkiego mózgu, motywach ludzkich zachowań i wpływie emocji na nasze życie. Fantazjowałam, że będą przychodzić do mnie potrzebujący, pogubieni w meandrach życia, bezradni a ja dam im gotową receptę na szczęście, miłość, sukces zawodowy…

W jednym się nie myliłam. Gdyby podsumować problemy większości pacjentów, którzy do mnie trafiają, wspólny mianownik brzmiałby właśnie: ,,Nie wiem”: nie wiem, czego chcę, nie wiem, co mam teraz zrobić, nie mam pojęcia, co dalej – czyli jeden, wielki znak zapytania i oczekiwanie, że ja będę wiedziała albo przynajmniej powiem, jak się dowiedzieć.

Działać, działać, działać

Kiedy Kasia odkryła zdradę męża, wpadła w wir działania. Na każdej sesji relacjonowała mi, co powiedział prawnik, na ile agent wycenił ich dom, w jaki sposób zabezpieczyła ich wspólne oszczędności. Czułam, że w ten sposób broni się przed cierpieniem, że jest w szoku i jedyne, co mogę zrobić w tym momencie, to cierpliwie jej wysłuchać. Na zakończenie każdej sesji pytałam ją o samopoczucie: czy ma apetyt, czy dobrze śpi, itp. Pospiesznie odpowiadała, że budzi się o 3 nad ranem, je niewiele, ma bóle w mostku.
- Ale to przecież naturalne, jestem w stresie – ucinała każdą moją próbę rozmowy o uczuciach.
Ciało krzyczało coraz głośniej, ale ona nie chciała słyszeć. Zaniepokoiła się dopiero, kiedy pojawił się uciążliwy odruch wymiotny.
- Nie wiem co się dzieje, przydarza mi się to coraz częściej, ostatnio w czasie spotkania z klientem – żaliła się Kasia.
Repertuar działania powoli się wyczerpywał. Wreszcie pewnego dnia Kasia usiadła naprzeciwko mnie i powiedziała: - Nie wiem, co dalej.

Poczułam, że zaczął się ważny proces wątpliwości: ,,Nie wiem, co czuję w związku ze zdradą”, ,,Nie wiem, czy kocham męża”, ,,Nie wiem, czy chcę ratować związek, czy chcę rozwodu”. To totalne ,,nie wiem” na wszystkich frontach, choć bardzo trudne dla pacjentki, było cudownym zatrzymaniem jej kompulsywnego szaleństwa działania, załatwiania, racjonalizowania. Dało upust emocjom, uwolniło ciało od napięcia, wrzuciło w kobiecą słabość, stworzyło przestrzeń do namysłu, uaktywniło proces żałoby po stracie przekonania o idealnym małżeństwie i wreszcie pozwoliło przyjąć wsparcie i pomoc.

Pilna uczennica

- Wreszcie dojrzałam do długoterminowej terapii indywidualnej – powiedziała Anka i wyjęła pokaźny notes. – Relacje z mamusią i tatusiem załatwiłam w terapii grupowej, z odrzuceniem przez partnera pogodziłam się na zajęciach z choreoterapii, konflikty z córką rozpuszczam w medytacji…

Nie byłam w stanie słuchać dalej tej wyliczanki. Patrzyłam na jej rozmydloną twarz i wiedziałam, że gdybyśmy jutro minęły się na ulicy, prawdopodobnie bym jej nie poznała. Ania była jak zdyscyplinowany żołnierz, który systematycznie odhacza kolejne zadania. W szkole była najlepszą uczennicą, na studiach robiła dwa fakultety równocześnie, kiedy urodziła córkę – przez trzy lata zajmowała się tylko dzieckiem.

- Kiedy córka wyjechała na studia, pomyślałam, że teraz pora zająć się samorozwojem; warsztaty dla kobiet, taniec, praca z ciałem i wreszcie przyszła pora na terapię. Ania sprawiała wrażenie bardzo pilnej pacjentki. Upominała się o zadania domowe, prosiła o listę lektur do przeczytania, jej zeszyt z notatkami powoli się zapełniał, ale czułam, że to wszystko trafia jedynie do jej głowy, ciało spało. Terapia stała w miejscu, nie bardzo wiedziałam co dalej. Pewnego dnia Ania zezłościła się:
- Ja to wszystko wiem, rozumiem, wiem, jak powinno być, ale moje życie wcale się nie zmienia. Nie wiem, kim jestem, czego tak naprawdę chcę od życia. Nie mam żadnego poważnego problemu, który mogłabym rozwiązać w terapii, nie czuję się szczęśliwa.
- A co czujesz? – zapytałam.
- Nie wiem. Czy to bardzo źle?
- Nie, to cudownie. Czuję, że powinnaś zostać sama ze swoim ,,nie wiem”, nie szukaj recept na zewnątrz, bo tam ich nie znajdziesz.

Stan ,,nie wiem” pojawia się na różnych etapach naszego życia: w okresie nastoletnim, kiedy rozpoczynamy pierwszą pracę, zostajemy matkami. Intuicyjnie szukamy wówczas ludzi, którzy są w podobnym procesie: grupy rówieśniczej, koleżanek z pracy, innych młodych matek. ,,Nie wiem” pojawiające się w wieku dojrzałym dotyka głównie tematów egzystencjalnych: celu i sensu życia, lęku przed śmiercią, kresu naszego rozwoju. Tym razem potrzebujemy przeżyć ten proces bardziej w samotności, bo odpowiedź na wszystkie ważne pytania znajduje się w naszym sercu.

Otwórz się na pustkę

Przyznanie sobie prawa do ,,nie wiem”, do tego, że nie zawsze musisz wiedzieć, czego chcesz, jak ma wyglądać twoje życie za 10 lat, czy chcesz mieć dziecko teraz, a może w ogóle – to bardzo ważny moment zatrzymania w biegu przez życie. Ważny czas do zastanowienia, błogosławiony odpoczynek dla głowy, zerwanie z mitem o wszechmocnej potędze wiedzy, siły, pewności siebie przez 24 godziny na dobę. Zrobienie miejsca na czucie, posłuchanie doznań płynących z ciała, otwarcie się na nowe, zaufanie do tego, co się pojawi, akceptacja zmiany, stworzenie szansy na ujawnienie się całego twojego potencjału. Zdaję sobie sprawę z tego, że takie bezradne rozłożenie rąk to wejście w pustkę, której wszyscy się boimy. Ale to właśnie z tej pustki rodzą się niezliczone możliwości. Kiedy odważnie mówisz: ,,Nie wiem”, świat zaczyna ci podsuwać najbardziej smakowite kąski.

Medytacja: ,,Nie wiem”

Kiedy masz do podjęcia trudną decyzję, usiądź przed białą, pustą kartką papieru i wpatruj się w nią uważnie. Spokojnie oddychaj. Poczuj, co dzieje się w twoim ciele. Zwróć szczególną uwagę na doznania w klatce piersiowej, splocie słonecznym, brzuchu. Jeśli w którymś z tych miejsc poczujesz dyskomfort, po prostu spokojnie oddychaj. Wytrzymaj do momentu, kiedy poczujesz, że pusta kartka papieru nie wywołuje już niewygodnych doznań w ciele. Poczuj, że jesteś jak ta pusta kartka papieru, na której może pojawić się wszystko. Moment tuż przed tym zanim artysta postawi na kartce pierwszą kreskę jest jak początek narodzin świata.

Ewa Klepacka-Gryz

Marta Sadkowska

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (1)