Pożądanie responsywne. "Warto uczyć się siebie i dawać partnerowi wskazówki"
Wiedza na temat pożądania responsywnego może umocnić związek i sprawić, że zbliżenia seksualne będą bardziej satysfakcjonujące dla obydwu stron. W świecie, w którym najbardziej spopularyzowany w filmach jest spontaniczny seks, pożądanie responsywne może być zbawienne dla zaakceptowania i zrozumienia swojego życia seksualnego.
05.01.2022 13:08
Pożądanie responsywne to termin, który spopularyzowała dr Emily Nagoski w książce "Ona ma siłę". Autorka wyjaśniła, że ochota na seks, w przypadku niektórych osób, pojawia się dopiero pod wpływem stymulacji. U każdego z nas jej forma może wyglądać inaczej.
Anna Podlaska, WP Kobieta: Seks rodem z filmu romantycznego, w którym para zdziera z siebie ubranie po wymianie namiętnego spojrzenia, to idealny przykład pożądania spontanicznego, a czym jest pożądanie responsywne?
Patrycja Wonatowska, seksuolożka: Czekanie na pożądanie i wyobrażanie sobie ochoty na seks jako płomienia, który wybucha, to rodzaj pożądania spontanicznego. Różnica w responsywnym podnieceniu jest taka, że świadomie kontrolujemy to, co nas pociąga, co nas podnieca, co sprawia, że ochota na seks się pojawia.
Wyidealizowany obraz seksualności powoduje, że myślimy, że najfajniejszy jest spontaniczny seks. Taka intymność uważana jest za największy objaw miłości. A co w przypadku długotrwałych związków? Tam czasami potrzeba jest coś zaplanować, zwłaszcza, że żyjemy w czasach, w których wielu ludzi ma pozapychane kalendarze, wypełnione kolejnymi spotkaniami i aktywnościami. W responsywności chodzi też o danie sobie przestrzeni na zaspokajanie swoich potrzeb, ale też na powiedzenie "nie", kiedy nie mamy ochoty na zbliżenie. To umiejętność określania tego, co jest dla mnie dobre, a co nie.
Pożądanie responsywne zaczyna się na długo przed zbliżeniem, w głowie kreujemy sobie to, co chcemy przeżyć.
Pożądanie błyskawiczne powoduje reakcje czysto seksualne, to czuć i widać. W pożądaniu responsywnym napięcie buduje się w głowie. Jeżeli na przykład kobieta od rana myśli o wieczornej randce, przygotowuje się na nią, bierze kąpiel z ulubionymi olejkami, aby pobudzić swoje zmysły i ciało, świadomie nastawia się na bliskość z partnerem. Później może go poprosić o masaż, aby się jeszcze bardziej pobudzić, bo wie, jak to na nią działa. To jest nic innego, jak pobudzanie własnego erotyzmu, budowanie napięcia. Nazwałabym ten rodzaj wyzwalania seksualnej energii inteligencją erotyczną. To dotyczy oczywiście również mężczyzn.
Można też odczytywać pożądanie responsywne jako bierność i czekanie na zaproszenie od partnera, co może być irytujące i wywoływać konflikty.
To trochę tak, jakby czekać na coś, co może nigdy nie nastąpić. To narastające napięcie może później eksponować się w zadaniach dnia codziennego, jak choćby niewyrzucone śmieci. To trochę tak, jakby ludzie nieświadomie robili sobie na złość. Jest też inne tego oblicze. Czekanie na pożądanie responsywne to oddawanie innej osobie odpowiedzialności za własną seksualność. To nie tak, że za każdym razem wiem, co mi najlepiej dziś zrobi, ale to zdecydowanie też nie tak, że to zawsze inna osoba przejmuje odpowiedzialność za moje potrzeby. Warto uczyć się siebie i dawać sobie wzajemnie wskazówki.
Wspominałam wcześniej o zbliżeniu filmowym, ale codzienność też nas nie oszczędza. Dominuje stereotypowe przekonanie, że właśnie mężczyzna średnio kilkanaście razy dziennie myśli o seksie. Ten obrazek jest bolesny dla dwóch stron, bo skoro partner nie podnieca się od razu na widok partnerki w skąpym bikini, to ona może czuć się zaniepokojona, a on np. zawiedziony reakcją swojego ciała.
Zdecydowanie. Na szczęście coraz więcej wiemy i mówimy o seksualności. Zwłaszcza młodsze pokolenia mają inne standardy i możliwość rozwoju seksualnego. To też wpływ oddolnej edukacji seksualnej, która oferuje ciekawe i mądre treści.
Patrząc na to z perspektywy kulturowej, mężczyźni mogą być szufladkowani jako ci, którzy częściej myślą o seksie, bo u nich podniecenie widać. Reaktywność narządów kobiety nie zwraca swojej uwagi. Pokutują w filmach stereotypy kobiet, które trzeba namawiać, ale prawda jest taka, że one też chcą i mogą szybko się kochać, czerpać z seksu przyjemność. To jest cały wachlarz zachowań, które dotyczą obydwu stron.
Jak partnerzy reagują, gdy w związku zaczynają ujawniać się oznaki niedopasowania pod względem libido? Z czasem zmniejsza się namiętność w relacji, co jest normalne, a responsywność może powodować nieporozumienia.
Na początku relacji, gdy buzują hormony, ciało jest pod wpływem adrenaliny, intensywność zbliżeń jest zazwyczaj większa, większe jest również libido obu stron. W relacji długotrwałej seks jest mylnie traktowany jako wyznacznik powodzenia i jakości związku. To wynika z tego, że ludzie nie rozdzielają aktywności seksualnej z innymi dziedzinami życia. Na przykład nie rozmawiają o swoich potrzebach i emocjach na co dzień, budują wokół siebie mury, a nierozwiązane kryzysy przekładają się na jakość ich intymnych zbliżeń oraz ich częstotliwość.
Różnice w libido to też kwestia stresu i przepracowania.
Dbanie o seksualność swoją i partnera to w takim razie duża odpowiedzialność.
Seksualność jest kreowana jako ta, wspomniana przeze mnie, soczewka związku odpowiedzialna za poprawne funkcjonowanie relacji. Czasami ludzie potrzebują się po prostu poprzytulać. Seks nie jest wyznacznikiem partnerstwa i oddania.