Blisko ludziPracuje w schronisku dla bezdomnych. "Codziennie widzę owrzodzenia nóg, ogromne odmrożenia"

Pracuje w schronisku dla bezdomnych. "Codziennie widzę owrzodzenia nóg, ogromne odmrożenia"

20 zł kosztuje duża kawa z bitą śmietaną w modnej kawiarni sieciówkowej. Tyle kosztuje też najtańszy nocleg w Warszawie, który wielu może uratować życie. Co roku, kiedy pojawiają się pierwsze mrozy, na ulicach miast i miasteczek umierają ludzie. – Ta zima jest cięższa, ponieważ nie mogę przyjąć każdego, kto do nas przyjdzie – mówi w rozmowie z WP Kobieta Adrianna Borowska z Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej.

Kryzys bezdomności w Polsce
Kryzys bezdomności w Polsce
Źródło zdjęć: © East News

Kilka dni temu fundacja Serce Miasta zainicjowała zbiórkę pod hasłem #NiePozwolęCiZamarznąć. W zaledwie cztery dni ponad 2 tys. osób wpłaciło prawie 111 tys. zł na pomoc osobom w kryzysie bezdomności. Za zgromadzone środki pracownicy fundacji opłacą m.in. noclegi w hotelach osobom, które nie mają się gdzie podziać tej zimy.

– Miesiąc temu przy dzikich mrozach złapała nas za serce sytuacja osób w kryzysie bezdomności. Wtedy sektor hotelarski był jeszcze zamrożony, teraz jak tylko pojawiła się informacja, że branża się odmrozi, stwierdziliśmy, że chcemy pomóc osobom bez dachu nad głową, ale i hotelom, które przez długi czas były wyłączone – powiedziała w rozmowie z WP Kobieta Emka Warcholak z fundacji Serce Miasta.

Osoby w kryzysie bezdomności umierają na ulicy

Według statystyk opublikowanych na stronie polskiej policji, od początku 2021 r. zamarzło aż 40 osób. Emka przewiduje, że ta liczba może być zaniżona.

– To jest oficjalna informacja, ale wydaje mi się, że tych osób, o których nie wiemy, jest znacznie więcej. Wiele historii jest bezimiennych, przechodzimy obok nich obojętnie. Znam z imienia i nazwiska osoby, które nie przetrwały tej zimy, a z którymi byłam blisko w czasie mojej pracy – stwierdza.

– Nie chciałabym mówić o konkretnych sytuacjach, ale naprawdę codziennie spotykamy się z bardzo poważnymi sytuacjami, nie da się tego porównać. Dwa dni temu dostałam zdjęcia odmrożonych nóg i prośbę o pomoc. Osoby w kryzysie bezdomności nie wiedzą, gdzie iść, są odsyłane ze szpitali. To nie są roszczeniowe osoby, które mają szansę coś wywalczyć na SOR-ze, często się też wstydzą swojej sytuacji – podkreśla Emka.

Adrianna Borowska z Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej zaznacza, że ludzie, którzy przebywają w schroniskach są nie tylko zmęczone psychicznie, ale odczuwają też ogromny ból fizyczny.

– Codziennie widzę owrzodzenia nóg, odpadające palce. Ostatnio mieliśmy pana, który miał całe plecy poparzone i musieliśmy mu robić opatrunki. Był też pan, który u jakiegoś sadownika spadł z rusztowania i miał długo otwarte złamanie, z którym nikt nic nie robił. Teraz pojawiają się ogromne odmrożenia – opowiada w rozmowie z WP Kobieta.

– Nie trzeba minusowej temperatury, żeby wychłodzić organizm i doprowadzić do skrajnego wyczerpania organizmu. Ta zima jest cięższa, ponieważ nie mogę przyjąć każdego, kto do nas przyjdzie, ciągle muszę mieć w pamięci, że na sali jest kilka osób i jedna może spowodować zarażenie pozostałych.

Obie aktywistki podkreślają, że problem z miejscami w noclegowniach i schroniskach był od zawsze. Teraz gdy cały świat zmaga się z pandemią, sytuacja stała się jeszcze trudniejsza.

– Miejsc jest za mało, wiemy o tym i widzimy to każdego dnia. Poza tym codziennie spotykamy się z młodymi osobami, które od kilku dni są na ulicy np. przez trudną sytuację, która miała miejsce w domu albo zostały z niego po prostu wyrzucone. Jeśli chodzi o noclegownie, są przepełnione – słyszymy od Adrianny.

– Przy pierwszym lockdownie była tragedia, ponieważ wiele miejsc pomocowych zamknęło się ze względu na COVID-19 i obostrzenia. Nagle osoby w kryzysie zostały pozbawione pomocy. Jak tylko dochodziło do zarażenia koronawirusem, to zamykała się cała placówka.

Warto jednak zaznaczyć, że pomoc ze strony miasta istnieje. Strażnicy miejscy cyklicznie kontrolują ok. 140 miejsc w Warszawie, w których przebywają osoby bezdomne. Do nich wyjeżdża również Uliczny Patrol Medyczny. Od grudnia 2020 r. osoby w kryzysie bezdomności mogą skorzystać z noclegu w interwencyjnym miejscu tymczasowego schronienia przy ul. Myśliborskiej 53 (drugie takie miejsce w stolicy). Dostępne są też placówki buforowe. Miasto zapewnia również pomoc żywnościową czy dofinansowuje działalność 20 placówek noclegowych dla osób bezdomnych.

Borowska podkreśla, że zimą przed pandemią koronawirusa w schronisku przyjmowali zamiast 80,120 osób. Nieustannie dokładali materace, aby pomóc każdemu, kto tej pomocy potrzebował.

– Kiedy nastała pandemia, wiedzieliśmy już, że to pomaganie będzie szalenie trudne. Zdawaliśmy sobie sprawę, że miejsca zbiorowego zamieszkania, to miejsca, gdzie wirus bardzo szybko się rozprzestrzenia. Teraz pomagając osobom doświadczającym bezdomności, to jest walka o tego jednego człowieka, który stoi u progu naszych drzwi i jednocześnie o tych wszystkich, którzy są już w budynku i mogą być narażeni – mówi.

Wytyczne dla schronisk i noclegowni dla osób w kryzysie bezdomności

Na stronie rządowej można przeczytać, że schroniska i noclegownie obowiązują konkretne wytyczne. Mówią one m.in. o tym, że przed wejściem do schroniska dana osoba powinna odbyć dobrowolną kwarantannę, bufor.

- Wtedy my obserwujemy tego człowieka. W Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej mamy 80 miejsc w schronisku i 15 miejsc buforowych, co oznacza, że przyjmujemy bezpośrednio osoby z ulicy, które siedzą w buforze 10 dni i potem przechodzą do schroniska. Ale już widzimy problem braku miejsc, zwiększony przez to, że instytucje pozarządowe nie są w stanie w nieskończoność dokładać materacy, żeby dbać o bezpieczeństwo wszystkich. Jedna osoba z koronawirusem powodowałaby zachorowanie dużej ilości osób – podkreśla Borowska.

– Widzę, co się dzieje u nas w placówce, ile pracy mają pracownicy socjalni, którzy próbują ratować tych ludzi. Robimy wszystko, co możliwe, żeby sprawdzić, czy dana osoba ma PESEL, jak się nazywa, żeby wysłać ją do specjalisty. Nie ma czasu na zdobycie zaufania danej osoby, ponieważ działamy w szybkim tempie, żeby pomóc jak największej ilości osób. Ciągle wchodzi ktoś nowy, kto potrzebuje pomocy – kontynuuje.

Fundacja Serce Miasta dogadała się z hotelami i hostelami, które za symboliczne opłaty przenocują osoby w kryzysie bezdomności. Zbiórka pod hasłem #NiePozwolęCiZamarznąć przyniosła niesamowity efekt.

– Jesteśmy zadowoleni z tej współpracy, bardzo przyjaźnie do nas podeszli. Muszę przyznać, że bardzo pozytywny wydźwięk miała cała akcja. Jeszcze nie chcę podawać żadnych liczb, bo dopiero wszystko się zaczyna. Na ten moment 10 osób nocuje już w hotelu w naszej okolicy, ale w przyszłym tygodniu poinformujemy o naszych działaniach i na co przeznaczyliśmy środki. Planujemy podzielić się tą kwotą z innymi organizacjami, które mają swoje potrzeby – chwali się Emka.

Warcholak podkreśla też, że osoby w kryzysie bezdomności w czasie pandemii są odcięte od świata. – Jakże absurdalna jest kampania "Zostań w domu". Co masz zrobić, jeśli tego domu nie masz i jesteś pozbawiony czegokolwiek? Co z osobami, które nie wiedzą, jaki jest dzień, która jest godzina? – ironizuje.

– Spora część osób w kryzysie bezdomności to osoby nieradzące sobie z życiem. Tutaj moglibyśmy wymienić szereg problemów. Często są to wychowankowie poprawczaków, czy osoby z rodzin, w których było zaniedbanie, są to też osoby z zaburzeniami psychicznymi, czy te zmagające się z chorobą alkoholową. Niektórzy wymagają indywidualnego podejścia, którego obecny system nie zapewnia – dodaje Adrianna Borowska.

Jak możemy pomóc osobom w kryzysie bezdomności w obecnej sytuacji?

– Wspierajcie lokalne organizacje. Rozumiem, że nie wszyscy mają wiedzę, jak pomagać, więc zachęcam sprawdzić, jakie organizacje działają w danym mieście, zapytajcie, czego potrzebują. Wychodząc z domu, warto zabrać dodatkową parę rękawiczek, robiąc zakupy w sklepie kup dodatkową kawę, która kogoś rozgrzeje, czapkę. Takie zestaw: koc termiczny, czapka, rękawiczki kawa to jest około 20 zł. To mała kwota, która wiele znaczy – radzi Emka.

W kryzysie bezdomności może być twoja koleżanka, kolega, rodzic twojej koleżanki. Niejednokrotnie nie pomyślałabym, że osoby, które się do nas zgłaszają, zmagają się z tym problemem. Są 15-latkowie wyrzuceni z domu po starsze panie, którym nie starczyło na mieszkanie i wylądowały na ulicy albo zostały same i nie otrzymują od nikogo wsparcia. Człowiek jest człowiekiem i każdemu może się w życiu podwinąć noga – kwituje.

Komentarze (43)