GotowaniePrzepisyPrzejadły nam się ośmiorniczki. W polskiej kuchni znowu rządzi regionalizm

Przejadły nam się ośmiorniczki. W polskiej kuchni znowu rządzi regionalizm

Przejadły nam się ośmiorniczki. W polskiej kuchni znowu rządzi regionalizm
Źródło zdjęć: © WP.PL
Magdalena Pomorska
16.01.2018 11:39, aktualizacja: 16.01.2018 13:25

Homary, małże i krewetki weszły w jadłospis Polaków nie tylko na zagranicznych wojażach. Promocje w dyskontach na egzotyczne przysmaki sprawiły, że klasyki kuchni świata zaczęły gościć w naszym codziennym jadłospisie. Dziś coraz chętniej wracamy do korzeni. Nie brakuje przy tym kombinowania.

Po dekadach jedzenia golonek, kasz, bigosu i całego przekroju pierogów Polacy tłumnie ruszyli na propozycje z kuchni włoskiej, greckiej czy azjatyckiej. I tak przechodziliśmy przez manię na wszelkiego rodzaju pasty i pizzę. Dalej zaprosiliśmy do domu krewetki, ośmiorniczki i mule w różnej maści sosach. Aby ostatecznie wychwalać prawie pod niebiosa zalety sushi, zupy miso i wakame. I o ile kimchi na upartego może zastąpić dobrze znaną kiszoną kapustę, a wasabi nasz pospolity korzeń chrzanu, o tyle każde z tych dań prędzej czy później zwyczajnie się nudzi.

Co więcej, podróżując po świecie, zdobywamy też wiedzę, że ta pizza z lokalu za rogiem to placek, który zrobiono pod gusta Kowalskich i nie ma zbyt wiele wspólnego z rzymskim specjałem. Zauważamy, że rozmrożone mule podlane winem z dyskontu nijak mają się do dania z wakacji w małym miasteczku w Portugalii, a sushi to nie japoński rarytas, tylko azjatycki street food niczym zapiekanki z dworca centralnego. Pseudo luksus nagle nie stał się taki kuszący.

Na nowo szukamy więc polskich klasyków, które przywrócą smak rodzinnych obiadów sprzed lat. Dań, które przywołają wspomnienia z dzieciństwa. I smakołyków, które młodszym pokoleniom pokażą, że Polska swoją kulinarną dumę narodową ma i warto ją pokazać.

Na początek paczka w stylu slow

Naprzeciw oczekiwaniom klientów wychodzą rzecz jasna producenci. Nikogo nie dziwią już półki ze zdrową żywnością, które znajdziemy nawet w małym spożywczaku czy "zdrowe" i "eko" tygodnie w najpopularniejszych sieciach sklepów i supermarketów. Spragniony konsument mocno selekcjonuje jednak oferowany towar. Czytanie etykiet w poszukiwaniu zbędnych konserwantów wchodzi nam w krew i nierzadko decydujemy się zapłacić więcej, tylko po to, aby mieć pewność, że wyrób jest najlepszej jakości. I zamiast popularnego i znanego z nazwy kremu czekoladowego chętniej sięgniemy po słoik mniejszy i droższy, ale z prostym składem, a nie tylko sloganem "przyjazny dla dzieci". Zrezygnujemy z 5-litrowego baniaka oleju na rzecz tłuszczu z mniejszych olejarni z mniej popularnych roślin niż rzepak. Biznes w tym wywąchała firma Slow Your Life Ltd, która w swojej ofercie ma cykliczne propozycje "Slow Paczka" z naturalnymi produktami. Co miesiąc kurier pod nasze drzwi dostarczy zestaw wyselekcjonowanych, naturalnych i smacznych produktów. Wśród nich oleje, przetwory, przekąski, a nawet ręcznie robione naturalne kosmetyki. Cena za pojedyncze zamówienie to średnio koszt 100-150 złotych, ale oszczędni (a nadal żądni jakości) klienci mogą postawić na pakiet, w którym cena za sztukę jest niższa. Chętnych nie brakuje, szczególnie wersje okolicznościowe, na święta Bożego Narodzenia lub Dzień Matki, które wyprzedają się na długo przed pierwszą wysyłką.

Potem zrób sobie kiełbasę, odciśnij ser na warsztatach

Dla osób, dla których to jeszcze mało, agroturystyka weszła na nowy poziom. Dobrze znane turnusy wypoczynkowe – lub chociaż weekendy – to nie tylko degustacja podanych niczym na tacy lokalnych wyrobów. To także szansa na zdobycie wiedzy w temacie wyrobu tych kulinarnych cudów. Na taki pomysł wpadli m.in. właściciele gospodarstwa "Latosowo". Do swojego małego raju na ziemi Kasia i Bartek Latos zapraszają i zachęcają samymi łakociami oraz atrakcjami. Weekendowy pobyt wypełniony jest po brzegi zajęciami. Od przygotowanych posiłków na bazie lokalnych surowców, przez warsztaty kiełbasiane i serowarskie, po delektowanie się przysmakami pod gołym niebem w blasku iskrzącego się ogniska. Koszt z zakwaterowaniem i wyżywieniem to 260 zł za osobę.

- Będą warsztaty z robienia kiełbasy. Sami przygotujecie mięso, wymieszacie je z przyprawami, nabijecie, a potem wspólnie urządzimy wędzenie. Następnego dnia sami zrobicie ser podpuszczkowy, podpowiemy jak go przygotować, doprawić, odcedzić i potem zabierzecie go do domu – zdradzają gospodarze.

W rozmowie z WP Kuchnia przedstawiali szczegółowo, czym wyróżnia się ich kuchnia oraz całe gospodarstwo: "Uprawiamy także własne warzywa, zioła i owoce. Naszym gościom oferujemy kuchnię opartą głównie o własne produkty. Robimy też mnóstwo domowych przetworów, sami warzymy piwo, robimy nalewki. Podpuszczkowe sery zarówno z mleka koziego, jak i krowiego są naszą specjalnością. Fascynuje nas również kuchnia pierwotna, taka, jaka była dawniej. Dlatego zgłębiamy wiedzę o roślinach rosnących wokół nas i przyrządzamy potrawy z jadalnych chwastów. A ogromną atrakcją dla dzieci są zwykle zwierzęta w naszym gospodarstwie. Mamy stado kóz, dwa koniki, kaczki, kury i króliki".

Regionalny luksus dla wybranych

Jeśli jednak nie mamy tego przywileju w postaci wolnego czasu, paczki z modnymi i zdrowymi produktami nieco nam się przejadły, a nadal pragniemy swojskiej kiełbasy i miodu prosto z pasieki, musimy zagłębić się bardziej w źródła, które ich dostarczają. W zamknięte grupy i zapisy "kto pierwszy, ten lepszy" na wyroby od rolników, pszczelarzy i gospodyń z podlaskich i podkarpackich wsi. Gusta i kubki smakowe najbardziej wymagających dopieszczą właśnie lokali producenci, którzy powoli wychodzą z cienia. Kupimy ich nie tylko "orientując się" od kogo znajoma znajomej zamawia kaszankę, kiszkę i wiejskie jaja. Na portalach społecznościowych powoli rozszerza się sieć regionalnych perełek. W zamkniętych grupach trwa nierzadko walka o kolejne przesyłki wypełnione po brzegi wędzonymi naturalnie wędlinami, lokalnymi rybami w zalewie czy serami, które charakterystyczne są dla danej miejscowości. Limitowana liczba i krótki termin ważności specjałów sprawiają, że rozchodzą się niczym świeże bułeczki.

Paprykarz mazurski, wędzona sieja, chleb na zakwasie to tylko przykłady produktów, na których wspomnienie, aż ślinka cieknie. Koszt paczki wraz z przesyłką to maksymalnie 250 zł Obserwując trend na powrót do natury i usilne poszukiwanie tych zapomnianych smaków, winszować można tylko, że takich ogłoszeń będzie coraz więcej.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także