Blisko ludziPrzemysław Czarnek będzie nowym ministrem edukacji. Nauczyciele-rodzice i mama homoseksualnego nastolatka komentują

Przemysław Czarnek będzie nowym ministrem edukacji. Nauczyciele-rodzice i mama homoseksualnego nastolatka komentują

Poseł Przemysław Czarnek, Minister Edukacji Narodowej, Fot. Sławomir Kamiński
Poseł Przemysław Czarnek, Minister Edukacji Narodowej, Fot. Sławomir Kamiński
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta

30.09.2020 14:59

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przemysław Czarnek, znany przede wszystkim ze swoich kontrowersyjnych wypowiedzi o LGBT+, będzie nowym ministrem edukacji. Mamy-nauczycielki i mama homoseksualnego nastolatka nie kryją oburzenia. "Oni nie mają zielonego pojęcia o tym, co robią" - mówi Edyta Falińska, nauczycielka i mama dwójki dzieci w wieku szkolnym.

Poseł Przemysław Czarnek znany jest głównie ze swoich kontrowersyjnych, uderzających w mniejszości wypowiedzi. Edyta Falińska i Aneta Wojtala - mamy, a zawodowo nauczycielki oraz Ewelina Słowińska, mama nieheteronormatywnego nastolatka oceniają, jak pod rządami przeciwnika "ideologii" LGBT będzie wyglądał resort i wskazują, jakie obawy mają przed możliwymi decyzjami ministra, który określa się jako "przeciwnik promocji zboczeń, dewiacji i wynaturzeń".

Kim jest Przemysław Czarnek? Wypowiedzi i kontrowersje

Przemysław Czarnek z wykształcenia jest prawnikiem. W 2001 roku ukończył studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a pięć lat później zdobył tytuł doktora nauk prawnych. W 2015 roku, po zwycięstwie PiS w wyborach parlamentarnych został wojewodą lubelskim. Posłem na Sejm jest od 2019 roku. O swoim sprzeciwie wobec osób LGBT+ mówi nader często.

Przemysław Czarnek we wrześniu 2018 roku opublikował w serwisie YouTube film, w którym skrytykował I Marsz Równości w Lublinie. Ówczesny wojewoda wyrażał w nim swój sprzeciw i apelował między innymi: "Nie promujmy zboczeń, dewiacji, wynaturzeń". Oburzony tymi słowami aktywista Bart Staszewski złożył nawet zawiadomienie do sądu o szerzeniu nienawiści i homofobii. Proces skończył się ugodą i oświadczeniem Czarnka, w którym przeprosił za swoje słowa (następnego dnia stwierdził jednak, że nie były to przeprosiny).

W kwietniu 2019 roku Czarnek znów dał znać o swojej nienawiści do LGBT+. Były wojewoda miał zachęcać radnych sejmiku województwa lubelskiego do głosowania za przyjęciem stanowiska sprzeciwiającego się "wprowadzeniu ideologii LGBT do wspólnot samorządowych". Mówił wówczas: "Będę mógł uhonorować państwa, przedstawicieli sejmiku, stosownym medalem i dyplomem w związku z mam nadzieję uchwałą, którą państwo dzisiaj podejmiecie". I faktycznie, w już maju Przemysław Czarnek uhonorował samorządowców, którzy zagłosowali za przyjęciem stanowiska. Jeden z radnych, Jacek Bury, złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa korupcji, ale sprawę umorzono.

Rok później znów uderzył w LGBT+. W czerwcu 2020 w programie "Studio Polska" Czarnek pokazał na wizji zdjęcie, które w ubiegłym roku zrobił w Los Angeles. Fotografia przedstawiała roznegliżowanego mężczyznę, który siedzi przed barem, pijąc drinka. "Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją" – grzmiał z anteny.

Dwa miesiące później, w sierpniu 2020 znów pokusił się o nienawistną wypowiedź. Tym razem w kontekście IX Marszu Powstania Warszawskiego, na którego trasie pojawiły się tęczowe flagi. Czarnek określił je "flagami neomarksizmu, czyli nurtu kompletnie antyboskiego, dechrystianizującego Europę".

Mama nieheteronormatywnego nastolatka o pośle Czarnku: "To będzie jasne przyzwolenie na hejt"

Według rodziców, z którymi rozmawiamy, były wojewoda lubelski i profesor KUL, który ma na koncie wiele kontrowersyjnych wypowiedzi, nie jest odpowiednim kandydatem na to stanowisko.

– Jestem oburzona, że osoba wyrażająca takie poglądy ma być na tak odpowiedzialnym stanowisku – przyznaje Edyta Falińska, nauczycielka i mama dwójki dzieci. – Żadna osoba w tym ministerstwie za rządów PiS nie była osobą odpowiednią - ani Zalewska, ani Piątkowski, a Czarnek tym bardziej. Oni nie mają zielonego pojęcia o tym, co robią. I jeszcze gadają bzdury. A kolejne "tęczowe" dziecko się zabiło – dodaje z żalem rozmówczyni WP Kobieta, nawiązując do niedawnego samobójstwa 12-latki. Dziewczynka miała być prześladowana na tle orientacji seksualnej.

– Etaty psychologów i pedagogów są redukowane. A dzieci, które potrzebują pomocy, jest coraz więcej. Program przeładowany. System niewydolny, a ministerstwo i rząd zajmują się dalej propagandą nienawiści do osób LGBT. Wtłacza dzieciom do głów katolickie hasełka – kontynuuje Edyta Falińska.

Nauczycielka i mama dwójki dzieci podkreśla, że na własnej skórze przekonała się o tym, jak na edukację wpływają poglądy ministrów. – Propaganda PiS-u prowadzi do patologii. Chciałam z dziećmi czytać książki i oglądać filmy z serii "Było sobie życie". Odrzucono to. Za dużo było tam o ciele ludzkim. O jego powstaniu, chyba... Bo trzeba dzieci uczyć, że to Bóg stworzył świat. To tylko jeden z przykładów – mówi. – Osobiście nie wysyłam dzieci na religię. Syn chodził na etykę, ale po sprawdzeniu dokładnie tematyki i sposobu prowadzenia zajęć – dodaje.

"Minister edukacji jest ewidentnie homofobem"

Zdanie Edyty Falińskiej podziela Aneta Wojtala, również mama, będąca jednocześnie nauczycielką.

– Ta informacja mnie zaniepokoiła, nawet bardzo – przyznaje. – Minister edukacji, który ewidentnie jest homofobem. Powiedzieć, że to kontrowersyjne, to jak nic nie powiedzieć – dodaje. – Dla mnie podstawą wychowania jest tolerancja, dla każdego człowieka jako jednostki i dla każdej mniejszości. Od czasu rządów PiS-u to idzie w bardzo złym kierunku. Mówienie przez prezydenta o ludziach homoseksualnych jako ideologii? O słowach posłach Czarnka już nie wspominam – przyznaje zaniepokojona rozmówczyni WP Kobieta. – Myślałam, że po minister Zalewskiej i panu Piontkowskim nie może być gorzej. A pewnie będzie – ocenia.

Na pytanie, czy ma obawy przed tym, że minister będzie chciał, aby w programie pojawiły się treści, których sama nie chciałaby pani przekazywać dzieciom, nauczycielka i mama odpowiada stanowczo. – Liczę, że się do tego nie posunie, ale obawiam się, że może tak być – kwituje Aneta Wojtala.

"Nie jestem zaskoczona tym wyborem"

Zaniepokojona kandydaturą Czarnka na szefa MEN jest także Ewelina Słowińska, mama nieheteronormatywnego nastolatka, przedstawicielka stowarzyszenia "My, rodzice", zrzeszającego rodziców osób LGBT+ zaangażowanych w walkę o równość.

– Ten wybór to dramat, ale nie jestem zaskoczona – przyznaje szczerze Ewelina Słowińska. – I nie dotyczy to tylko dzieci LGBT, ale każdego odstającego. To tak, jakby szkoła stawała się fabryką katolików czystej rasy – stwierdza.

Rozmówczynię WP Kobieta szczególnie martwi fakt, że w programie mogą pojawić się treści, które w złym świetle przestawiają osoby LGBT albo takie, które godzą w prawa kobiet. – Jestem pewna, że się pojawią. Myślę też, że MEN ukróci pomoc pedagogów i psychologów, którą otrzymują dzieci "z problemami LGBT"– ocenia Ewelina Słowińska.

Mama nastolatka z przekonaniem przyznaje również, że narracja anty-LGBT będzie nastawiała uczniów przeciwko osobom nieheteronormatywnym – To będzie jasne przyzwolenie na hejt, a nauczyciele będą mieć de facto związane ręce. To będzie piekło zwłaszcza dla dzieci homoseksualnych, bo interpłciowość i traspłciowość czasem bronią się papierami od lekarzy. Homoseksualne dzieci nie mają nic, żadnej pomocy – informuje Ewelina Słowińska. – To są dzieci, które dziś walczą same i nie mają już sił - podkreśla ze smutkiem.

Rozmówczyni WP Kobieta dzieli się również przemyśleniami dotyczącymi tego, co może się stać, gdy zabraknie wsparcia dla dzieci stanowiących mniejszość. – Myślę, że nauczyciele pierwsi dostrzegą, że coś jest nie tak. Zacznie się problem z bezpieczeństwem w szkołach, a z tego szkoły są rozliczane. Na ulice nikt nie wyjdzie, bo rodzice tych dzieci boją się o nie. Szybciej chyba pójdą w edukację domową. Znam mamy, których dzieci jeżdżą taksówkami do szkoły, bo boją się wracać same – zwierza się Ewelina Słowińska.

– Jest u nieheteronormatywnych dzieci silne poczucie takiego strachu czysto fizycznego. Możliwość socjalizacji już dawno została im odebrana. Teraz jesteśmy o krok dalej. Dziś dzieci podejmują próby samobójcze. Zaraz dzieci będą ofiarą kolegów z klasy – wyraża obawę Ewelina Słowińska.

Komentarze (525)