Przerażające praktyki na porodówkach. Kobietom przywiązuje się nogi do łóżka
Fundacja "Rodzić po Ludzku" zaprezentowała raport, z którego wynika, że w sumie ponad połowa kobiet doświadczyła przemocy i nadużyć w trakcie porodu i po nim. O wiele mniej czuło się dobrze traktowanych przez personel szpitalny.
28.06.2018 | aktual.: 28.06.2018 11:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
54,3 proc. kobiet ankietowanych przez fundację nie ma najlepszych wspomnień związanych z porodem w polskich szpitalach. Mowa tu o nadużyciach związanych z zachowaniem personelu, niedopełnieniem wszystkich procedur i przemocy.
"Jeśli do przemocy słownej i fizycznej zaliczymy zachowania personelu takie jak: szantażowanie, wyśmiewanie, grożenie, krzyczenie, obrażanie, wypowiadanie niestosownych w odczuciu kobiet komentarzy, szturchanie, rozkładanie na siłę nóg przy parciu, przywiązywanie nóg do łóżka porodowego, to 16,9 proc. badanych doświadczyło w trakcie swojego porodu lub po porodzie jednej (lub więcej) z form przemocy" – informuje fundacja.
Co trzecia kobieta biorąca udział w badaniu powiedziała, że jakąś czynność związaną z porodem wykonano za mało delikatnie. Wśród nich 71,8 proc. wskazało, że było to badanie wewnętrzne, 25 proc. na bolesne szycie krocza, 20 proc. zaś doświadczyło nieprzyjemnego przystawienia noworodka do piersi.
"Złoty standard", czyli kontakt z dzieckiem przez minimum dwie godziny po porodzie zapewniono zaledwie 38,5 proc. matek. Mniej niż połowa, bo tylko 45,6 proc., uznała wsparcie personelu w karmieniu piersią za dobre. Nie miały za to dostępu do usług doradcy laktacyjnego. Więcej niż 60 proc. dzieci dokarmiano mlekiem modyfikowanym.
"Badanie pokazało, że zagwarantowane prawem pytanie o zgodę na zabiegi nie jest rutynową praktyką" – przekonuje fundacja. Z ankiety wynika jeszcze, że 40,9 proc. kobiet nie zapytano o zgodę na założenie wenflonu. Prawie połowa musiała znosić obecność studentów w sali porodowej, u 27,1 proc. na siłę wywoływano poród, a 29,1 proc. kobiet podano kroplówki z oksytocyną (hormon odpowiedzialny za skurcze macicy).
O tym, jak wygląda poród, pisała blogerka Joanna Pachla. Jej relacja była wstrząsająca. Mimo wskazania do cesarskiego cięcia, została zmuszona do rodzenia naturalnie. Musiała znosić nieprzyjemności ze strony personelu i przeżywać katusze przez wiele godzin, których można było jej oszczędzić. – Tylko rozgłos może nas uratować, napiętnowanie konkretnych placówek i konkretnych zachowań. Bo kobiety autentycznie boją się dzisiaj rodzić i - jak widać - ich strach nie jest bezpodstawny. Aż trudno uwierzyć, że żyjemy w cywilizowanym kraju, że mamy XXI wiek – mówiła Joanna w rozmowie z WP Kobieta.
Jakie są Wasze doświadczenia związane z porodem?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl