Przyjechała do Kanady jako uchodźca. Dziś jest ministrem
Ogłoszenie składu nowego rządu Kanady przyniosło kilka niespodzianek. Po raz pierwszy w historii kraju kobiet jest tyle samo, co mężczyzn, znalazło się w nim miejsce dla dwóch Indian, a ministrem obrony został bohater wojenny urodzony w Pendżabie. Wśród nich jest też Maryam Monsef, która jako dziecko uciekła z Afganistanu i jako uchodźca trafiła do Kanady.
10.11.2015 | aktual.: 27.11.2015 11:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ogłoszenie składu nowego rządu Kanady przyniosło kilka niespodzianek. Po raz pierwszy w historii kraju kobiet jest tyle samo, co mężczyzn, znalazło się w nim miejsce dla dwóch Indian, a ministrem obrony został bohater wojenny urodzony w Pendżabie. Wśród nich jest też Maryam Monsef, która jako dziecko uciekła z Afganistanu i jako uchodźca trafiła do Kanady.
W rządzie Justina Trudeau ma zająć się reformami demokratycznymi. Jej droga politycznej kariery była wyjątkowo długa i zaczęła się w Afganistanie. To właśnie tam dorastała mała Maryam. Razem z rodzicami i dwiema siostrami mieszkała w niewielkim Herat, tuż przy granicy z Iranem. Jeszcze jako niemowlę straciła ojca. Nikt nie wie dokładnie, co się z nim stało. Jak wspomina Monsef w jednym z wywiadów, matce powiedzieli tylko, że złapano go gdzieś na granicy. Później zaginął jej wujek, który jako student na Uniwersytecie w Kabulu często sprzeciwiał się władzy. Jego zaginięcie dało sygnał rodzinie, że nie można dłużej bezczynnie czekać. Gdy wybuchła wojna, matka Maryam zabrała dzieci z domu i postanowiła uciekać za granicę. Jak wiele innych rodzin udały się do Iranu. Tam starała się utrzymać dzieci ucząc małych Irańczyków, sprzątając i szyjąc ubrania na zamówienie.
- Nie wiedziałyśmy, że jesteśmy biedne. Nie wiedziałyśmy, że nie mamy przyszłości. Matka troszczyła się o nas, kochała i wspierała. Myślałyśmy, że mamy wszystko. Bardzo dokładnie ukrywała przed nami swoje problemy – mówi na łamach „Huffington Post” nowa minister.
Gdy miała 11 lat, matka postanowiła, że wyjadą do Kanady. Jak wspomina, podróżowały przez Iran, Pakistan i Jordanię na osłach i wielbłądach, później wykupiły bilety lotnicze. Po drodze dziewczynki nabawiły się ospy wietrznej. W Kanadzie przyjęły status uchodźcy i zamieszkały w Petersborough u wujostwa. Nowy świat przytłaczał Monsef. Tu nikt nie musiał obawiać się o swoje życie, każdy czuł się wolny. Długo zajęło jej zaaklimatyzowanie się. Nie znała angielskiego, musiała nauczyć się wszystkiego od nowa. Rodzinie pomogły miejscowe organizacje charytatywne. Armia Zbawienia dostarczała jedzenie i ubrania.
- Wolontariusze i sąsiedzi stali się częścią naszego życia. Sprawili, że nie czułyśmy się porzucone. Byłyśmy częścią wspólnoty i nikomu nie przeszkadzało, że jesteśmy „inne”. Minęło dwadzieścia lat, a ja mam nadzieję, że ta dobroć, którą otrzymałam od obcych ludzi, zostanie ze mną, i że jako członkini Parlamentu będę mogła się kiedyś odwdzięczyć – dodaje.
Monsef wykorzystała możliwości, jakie dawała Kanada. Obroniła dyplom z psychologii na Uniwersytecie w Trent, o czym nie mogłaby nawet marzyć mieszkając w Afganistanie. Niedługo po tym zorganizowała kampanię na rzecz kobiet i dzieci z kraju, z którego musiała przed laty uciekać. Działaczka zebrała ponad 150 tys. dolarów, które przeznaczyła na edukacje Afganek. W 2014 roku mieszkańcy Petersborough wybrali ją na swojego burmistrza. Zamiast rozklejać ulotki ze swoją twarzą, postanowiła zapukać osobiście do ponad 70 tys. drzwi swoich wyborców.
Dziś jest najmłodszym deputowanym w kanadyjskim parlamencie.
- Im bardziej różnorodna jest dana organizacja, grupa, a w tym przypadku rząd, tym lepiej odzwierciedla społeczeństwo, któremu służy. To może prowadzić tylko do dobrych rzeczy w przyszłości – przyznała tuż po ogłoszeniu składu rządu przez Justina Trudeau.
md/ WP Kobieta