Nie dostaje nowych ról. Mówi, co za tym stoi
To, co dało mu największą sławę, jednocześnie zamknęło mu wiele drzwi. - Reżyserom trudno przekonać się do takiego aktora, który jest Norkiem albo Czerepachem - wyznał Artur Barciś. Powiedział również, co sądzi o sytuacji politycznej w kraju.
"Znachor", "Rozmowy kontrolowane", "Ranczo" i "Miodowe lata" to tylko kilka z wielu produkcji, w których w ciągu ponad 40 lat kariery aktorskiej wystąpił Artur Barciś. To, co przyniosło mu największą sławę, okazuje się być również kulą u nogi.
Ma problem z dostaniem roli. "Jestem Norkiem albo Czerepachem"
Odkąd Artur Barciś skończył nagrywać "Ranczo", przestał być w punkcie zainteresowania reżyserów castingu. Przyznaje jednak, że w pewnym stopniu rozumie, dlaczego tak jest.
- Jeżeli aktor jakąś postacią bardzo wryje się w świadomość widzów, potem trudno go przypasować do innej roli, a serial tak popularny jak "Ranczo" czy wcześniej "Miodowe lata" – to były takie produkcje, które widzieli niemal wszyscy, a obie postaci, które tam grałem, były bardzo charakterystyczne. Wyobrażam sobie, że reżyserom trudno przekonać się do takiego aktora, który jest Norkiem albo Czerepachem. Oczywiście wcale się z tego nie cieszę i cały czas walczę - przyznał w rozmowie z "Wprost".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Jest jej mężem od 37 lat. Jak wygląda żona Barcisia?
Choć chętnie przyjąłby nowe role, ciężko mu samemu wyjść z inicjatywą. - Mam taki charakter, że się nie staram, nie umiem się podlizywać, nie dzwonię do reżyserów przypominać się i pytać, czy może mieliby dla mnie rolę. To jest jakoś poza moją godnością.
Podziwia jednak młodych aktorów, którzy sami umieją wyjść z inicjatywą. - Sam jestem reżyserem i doświadczam tego, że młodzi – i niemłodzi – aktorzy dzwonią do mnie i pytają o role. I ja to rozumiem, to jest właściwe podejście.
Artur Barciś: byliśmy blisko poza demokracją
W najnowszym wywiadzie dla "Wprost" Artur Barciś zabrał głos również na temat polityki. Nie krył radości z wyników wyborów.
- Nigdy nie załamałem się w wierze, że demokracja wróci do Polski. Ludzie mówili: Przegramy te wybory, ja na to: "Nie, nie, błagam was, nie odbierajcie mi nadziei". Ta moja naiwność czy chorobliwy optymizm pozwala mi być szczęśliwszym. Myślę, że pesymiści są mniej szczęśliwi - przyznał.
- Jestem pełen nadziei, że to wszystko da się odkręcić i wrócimy do rodziny krajów demokratycznych; byliśmy bardzo blisko bycia poza nią. Jestem z pokolenia, które nawet nie marzyło o demokracji - dodał.
Zobacz też: Artur Barciś komentuje wypowiedź Anny Wendzikowskiej o niskich mężczyznach. "Nie jestem przystojny"
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!