Rzecznik praw dziecka mówi o broni. Psycholożka dziecięca: Włos się jeży na głowie
Ostatnia wypowiedź rzecznika praw dziecka wielu może wprawić w zdumienie. Mikołaj Pawlak, powołując się na prawo dziecka do bezpieczeństwa i życia bez przemocy, mówi o tym, aby zaznajamiać nieletnich z bronią. Psycholog dziecięca Aleksandra Piotrowska podkreśla w rozmowie z WP Kobieta, że słowa Pawlaka są "nie do przyjęcia".
Rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak stwierdził, że zaznajamianie 15-latków z bronią "w zasadzie leży w obowiązku dorosłych", gdyż nieletni mają prawo do życia bez przemocy. Psycholog dziecięca Aleksandra Piotrowska celnie wskazuje, dlaczego słowa rzecznika są daleko idącą hipokryzją.
Zobacz też: Czterem kobietom z Sankt Petersburga grozi więzienie. Zarzuty postawiły rosyjskie władze
Rzecznik praw dziecka chce zaznajamiać nastolatków z bronią
Według Mikołaja Pawlaka danie dziecku szansy na zapoznanie się z tym, jak działa broń "taka czy inna" nie jest niczym złym, a w zasadzie "może być cenną lekcją". Rzecznik dodaje, że "nie możemy dzieci bronić przed tego rodzaju wiedzą", a w obecnej sytuacji nie możemy być pacyfistami i "nie umieć się posługiwać bronią". Z dalszej części wypowiedzi Pawlaka wynika, że szkoły, począwszy od ósmej klasy, powinny umożliwiać dzieciom uczestniczenie w lekcjach o tym, czym jest broń, np. organizując zajęcia na strzelnicy.
- Nie zgadzam się z ruchami czysto pacyficznymi, że tylko malowaniem kolorowych znaków na chodniku powstrzymamy zło. Nie, nie powstrzymamy w ten sposób zła, a my jako dorośli, my jako ci, którzy mają dbać o bezpieczeństwo dzieci, musimy im tę wiedzę przekazywać. Myślę, że szkoły ponadpodstawowe, czyli wiek 15 lat, jest optymalny, żeby zaznajomić dziecko z bronią, nie musi to być od razu broń ostra, ale w sytuacji kryzysowej nie możemy być pacyfistami - kontynuował rzecznik.
Psycholożka dziecięca nie kryje oburzenia. Tak obala tezy stawiane przez rzecznika praw dziecka
Wypowiedź Mikołaja Pawlaka skomentowała dla WP Kobieta psycholożka dziecięca Aleksandra Piotrowska. Argumenty przedstawiane przez rzecznika praw dziecka dla specjalistki są wyssane z palca.
- Włos się jeży na głowie, że osoba, która powinna dbać o to, aby prawa dziecka nie były łamane, żeby dzieci nie wychowywać w sposób zwiększający ryzyko, że same popełnią coś strasznego albo będą ofiarami takich strasznych zachowań, wypowiada takie słowa - podkreśla Piotrowska.
Psycholożka wyjaśnia, że wiek nastoletni to czas, gdy młodzi ludzie przejawiają wyjątkową impulsywność oraz brak umiejętności do zapanowania z emocjami. Zajęcia z bronią są według niej namacalnym dawaniem do ręki narzędzia przemocy nieułożonemu młodemu człowiekowi.
- Mówienie 15-latkowi o np. antykoncepcji to demoralizacja, ale zaznajamianie z bronią to, rozumiem, świetne bogoojczyźniane wychowanie. Dramat - dodaje.
"Zaznajomienie z bronią wcale nie poprawi sytuacji"
Psycholożka dziecięca zauważa również, że obcowanie z bronią i podstawowe założenia przeciwników pacyfizmu, nijak mają się do rzeczywistości.
- Podstawowy argument, czyli "jak przyjdzie co do czego, to musimy się sami móc obronić przed napastnikiem" rozbijany jest w pył regularnie np. w Stanach Zjednoczonych, gdzie posiadanie broni jest powszechne, a jednocześnie nie słyszałam, żeby kolejny sprawca masakry został zatrzymany przez ludzi prywatnych, którzy takową broń posiadają - zauważa Aleksandra Piotrowska.
Ekspertka wyznaje, że niestety nie jest zaskoczona taką wypowiedzią obecnego rzecznika praw dziecka.
- Rzecznik praw dziecka to jedno, ale popatrzmy na całe ministerstwo edukacji... Na to, co ci ludzie opowiadają... Każdemu wrażliwemu na dobro dzieci człowiekowi to jeży włos na głowie - podkreśla psycholżka.
Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!