Nina Andrycz. Z tym mężczyzną spotykała się niemal do końca życia

Mężczyznom swego życia poświęciła sporo miejsca w swoich wspomnieniowych książkach, choć oczywiście nie tak wiele, jak rolom.

Nina Andrycz
Nina Andrycz
Źródło zdjęć: © AKPA

27.09.2024 13:15

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jako studentka Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej Nina Andrycz zakochała się bez pamięci w aktorze i reżyserze Aleksandrze Węgierce. Był żonaty. Zofia Węgierko, która pracowała w teatrze jako plastyk, ponoć wymogła na Ninie, by nie rozbijała małżeństwa. "On wiedział, jak się sprawy przedstawiają, ale dziewictwa mi nie odebrał" – wspominała Andrycz. A zdjęcie Węgierki trzymała przy łóżku nawet w trakcie małżeństwa z Józefem Cyrankiewiczem

Po zakończeniu wojny związała się z oficerem LWP Janem Chybem. To był w jej życiu "czas porucznika". "A ściślej jego erotyczno-uczuciowa edukacja. Z czasem robił w niej postępy, choć podejrzewałam, że nie z przypływu wielkiego uczucia, tylko z rozpalonej ciekawości, jak też te sprawy wyglądają w innym, nieznanym mu świecie. Poza tym niewątpliwie bardzo chciał dać mi rozkosz. Musiał więc zupełnie odrzucić swoje żołnierskie nawyki, opanować brutalność odruchów, no i bardzo przedłużyć miłosne preludium. Z żalem zaprzestał komplementów w rodzaju: jesteś słodziutka, wąziutka, aksamitna" - napisała.

Porucznik nie miał szans przy Józefie Cyrankiewiczu, który został jej jedynym mężem. Przedstawił ich sobie wspólny znajomy Zbigniew Mitzner, współtwórca satyrycznych "Szpilek".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Innemu ważnemu mężczyźnie swego życia Nina Andrycz poświęciła we wspomnieniach zaledwie jedno zdanie: "Był moim przedwojennym przyjacielem od intelektu". Czy tylko? Nazywał się Adam Mauersberger, przyjaciele mówili do niego Mauzio. Był warszawianinem, potomkiem protestanckiego pastora z Brzegu. W domu Mauersbergerów przy ul. Senatorskiej funkcjonował znany przed wojną salon towarzyski. Słynął z doskonałej zupy rakowej. Bywali tu plastycy – Wanda Telakowska, Feliks Topolski i Wacław Czermański – oraz literaci: Adolf Rudnicki, Światopełk Karpiński, Zbigniew Uniłowski czy Witold Gombrowicz. Ten ostatni ponoć kochał się w starszej siostrze Adama, Zofii.

Satyryk Tadeusz Wittlin wspominał, że rodzina przyjęła atrakcyjną pokojówkę głównie dlatego, żeby Adaś nareszcie stracił cnotę. "Wyobraź sobie, starszy od nas, a jeszcze jest dziewica i z tej swojej niewinności to aż całą twarz ma w czerwonych, wodnistych krostach" – usłyszał od kolegi, który wprowadził go do salonu Mauersbergerów.

Adam Mauersberger bywał również w najważniejszej przedwojennej kawiarni stolicy – słynnej Ziemiańskiej. Uchodził tam za arbitra w sporach w różnych dziedzinach. Miał bowiem ogromną wiedzę, niepopartą jednak formalnym wykształceniem. Nigdy nie obronił dyplomu z historii u profesora Marcelego Handelsmana, choć zebrał obszerny materiał do biografii Aleksandra Walewskiego – nieślubnego syna Napoleona.

To Mauersberger był pierwowzorem bohatera przedwojennej powieści Tadeusza Brezy "Adam Grywałd". W pewnym momencie bohater mówi: "Ja też mógłbym zostać czymś innym? Adwokatem, adiunktem, mutantem. Ale nie mam wcale takiego powołania. Natomiast wyobrażam sobie człowieka, który pragnąłby zostać rybą, albo zupą rakową, albo nawet znakiem pierwiastkowania".

Wśród przyjaciół Mauersbergera były kobiety z tzw. towarzystwa: poetki Zuzanna Ginczanka i Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, pisarka Zofia Nałkowska. A także aktorki – Mira Zimińska i Nina Andrycz. Pan Adam był w 1936 r. pod wielkim wrażeniem jej kreacji w wystawionym w Teatrze Polskim "Lecie w Nohant" Iwaszkiewicza. Byli blisko, choć aktorka zapewne nigdy nie traktowała go jako kandydata na męża.

Nina Andrycz w młodości
Nina Andrycz w młodości© NAC

Po wojnie, kiedy była już premierową, Mauersberger przeżywał jakieś miłosne rozterki. W 1950 r. zanotował: "Zrywam z A. Kupuję jej bilet na pospieszny pociąg. Trzecia klasa wydaje mi się aż za miękka. Nie odprowadzam na kolej. Piszę list: wolę mego pecha niż szczęście, które mi przynosisz". W innym miejscu zapisał następującą refleksję: "Mężczyźni mają niezaspokojone ambicje, a kobiety niezaspokojone ciało. Takich ludzi zamyka się w jednym mieszkaniu i mają być szczęśliwi".

Adam Mauersberger nigdy się nie ożenił, choć miał nieślubnego syna. Z kolei Nina Andrycz nie miała dzieci, choć przez dwie dekady była mężatką. Na lata 50. i 60. przypadł szczyt jej kariery. W Teatrze Polskim grała najważniejsze role, w szczególności upodobała sobie postaci królowych. Pochlebiał jej tytuł Królowej Polskiej Sceny, jakim obdarzali ją krytycy. Zwykle wysoko oceniali środki aktorskie, "pomnikową urodę", umiejętność noszenia historycznego kostiumu, nienaganność emisji głosu i dykcję oraz kulturę słowa, choć niekiedy zauważali także pewną manieryczność jej gry. Jak pisano, cechą charakterystyczną wizerunków kobiecych tworzonych przez Andrycz była "koturnowość sylwetki, patos w słowie, geście i ruchu". Jej wielkimi rywalkami na scenie były wtedy Elżbieta Barszczewska i Irena Eichlerówna. Mała nad nimi przewagę wynikającą nie tyle z talentu, ile pozycji, jaką dawało bycie żoną premiera.

Nina Andrycz potrafiła być bezwzględna. Przekonała się o tym choćby aktorka Danuta Urbanowicz. W 1961 r. straciła pracę w Teatrze Polskim wskutek – jak twierdziła – "życzenia Niny Andrycz". Powodem był rzekomy romans Urbanowicz z Cyrankiewiczem. Kobieta pisała odwołania, listy do premiera i do prokuratury. Wszystko na nic. Pozbawiona możliwości pracy, musiała opuścić Warszawę. Popadła w obłęd.

Adam Mauersberger do października 1956 r. funkcjonował na marginesie życia. Bezpartyjny, odżegnywał się nawet, wbrew rodzinnej tradycji, od lewicowych poglądów. Utrzymywał się z dorywczych zajęć. Pisał podania o stypendia i zapomogi. Bezkarność zapewniła mu opinia nieszkodliwego dziwaka. W 1957 r. został dyrektorem Muzeum Mickiewicza w Warszawie (obecne Muzeum Literatury). I wtedy nie miał w sobie nic z urzędnika. Wyrzucono go z posady w 1969 r. "Żydem nie jest, ma jednak rozległe stosunki wśród Żydów warszawskich" – głosiła opinia sporządzona w resorcie. Dzięki protekcji Niny Andrycz, z którą nigdy nie przestał utrzymywać bliskich kontaktów, dostał mieszkanie na ul. Sulkiewicza. Nie czuł się w nim jednak dobrze, bo jego sąsiadami byli głównie odstawieni na boczny tor prominenci. Nigdy nie był jednym z nich.

Adam Mauersberger był charakterystyczną postacią. Mówił (a raczej monologował) donośnym głosem, silnie przy tym gestykulując. Czynił to, siedząc przy stole lub – znacznie chętniej – leżąc na tapczanie w swoim mieszkaniu. W latach 80. poznał pisarza Marka Nowakowskiego. Ten, zafascynowany, godzinami wysłuchiwał jego opowieści. Także o Ninie Andrycz. Pan Adam nazywał ją "dziewczyną wielkiej urody i talentu". Opiewając wdzięki, dawał do zrozumienia, choć nie wprost, że była między nimi jakaś intymność. Nowakowski zamienił tę opowieść w literaturę. Mauersberger autoryzował ostateczną wersję – w końcu to on był bohaterem tej historii. Opowiadanie "Rajski ptak" ukazało się w latach 80. w drugim obiegu (Nowakowski, ze względu na zaangażowanie polityczne, pozbawiony był wtedy możliwości druku). Zostało wznowione w latach 90.

Pewnego dnia Nowakowski podczas spaceru w Ogrodzie Botanicznym spotkał Ninę Andrycz. Aktorka, która mieszkała niedaleko, w Alei Róż, lubiła tu przychodzić. Znali się z widzenia. Po zdawkowym "dzień dobry" Andrycz uśmiechnęła się. Okazało się, że czytała "Rajskiego ptaka".

"To nieprawda, Adaś Mauersberger nie spał ze mną nigdy" – powiedziała z naciskiem. Z wyrozumiałością przyjęła tłumaczenie pisarza, że zmontował jedynie wypowiedzi Mauersbergera i nie ponosi odpowiedzialności za ich wiarygodność. "Był niepoprawnym fantastą i takim uroczym człowiekiem" – przyznała wtedy Nina Andrycz. I wcale nie była obrażona. Adam Mauersberger zmarł w 1988 r. Pod koniec życia chorował. Rzadko wychodził z mieszkania. Ale zapraszał gości do siebie.

"Papierowe serwetki, zamiast układać na stole, wkładał do kieszonki od piżamy albo bonżurki (prawdziwej chustki nigdy nie mógł znaleźć). Wolałby na pewno nie papierowe, ale za to one miały kolor. Najbardziej lubił brązowe i ciemnozielone" – wspominała jedną z takich wizyt Maja Komorowska. Podobno niemal do końca swego życia Adam Mauersberger odwiedzał Ninę Andrycz w jej mieszkaniu w Alei Róż.

Źródło artykułu:Magazyn Retro
nina andryczaktorkajózef cyrankiewicz
Komentarze (9)