Sadomasochizm. Bez bólu nie ma przyjemności?
Klaps wymierzony w pośladek, igraszki z kajdankami, czy wiązanie podczas seksu - część z nas bardzo lubi te formy gry wstępnej. Niektórzy wręcz nie wyobrażają sobie bez tego satysfakcjonującego seksu. Czy to jest groźna dewiacja, a może akceptowalna odmienność? Gdzie leży granica, kiedy dominacja i ból dodają pikanterii w łóżku, a kiedy są już zachowaniem niebezpiecznym dla zdrowia i życia?
Klaps wymierzony w pośladek, igraszki z kajdankami czy wiązanie podczas seksu - część z nas bardzo lubi te formy gry wstępnej. Niektórzy wręcz nie wyobrażają sobie bez tego satysfakcjonującego seksu. Czy to jest groźna dewiacja, a może akceptowalna odmienność? Gdzie leży granica, kiedy dominacja i ból dodają pikanterii w łóżku, a kiedy są już zachowaniem niebezpiecznym dla zdrowia i życia?
Eksperymentowanie, czy używanie przedmiotów z sex-shopu urozmaica seksualną codzienność, zwiększa szansę na podniesienie temperatury w łóżku, zachowanie wzajemnej atrakcyjności, a w efekcie dobrze wpływa na trwałości relacji. Bo potrzeba szukania atrakcji poza związkiem maleje wprost proporcjonalnie do jego atrakcyjności. Nuda i monotonia nie służą wcale wierności. A gdyby tak sięgnąć po pejcz, kajdanki, wiązanie czy klapsy? Z jednej strony może to wydawać się podniecające, a z drugiej rodzi się pytanie, czy praktyki związane z zadawaniem bólu mieszczą się w granicach normy społecznej? Czy są dopuszczalną i bezpieczną formą odmienności, a może wkraczamy na niebezpieczny teren dewiacji?
- Wszelkie nietypowe zachowania seksualne, w tym sadomasochizm, można traktować jako urozmaicenie gry miłosnej, pod warunkiem, że spełniają określone kryteria. Po pierwsze, zgodę na takie praktyki muszą wyrazić dobrowolnie oboje partnerzy. Nie może być to zachowanie wymuszone. Po drugie, takie zabawy nie mogą doprowadzać do okaleczania ciała. Po trzecie, nie mogą narażać na niechciane doznania osób trzecich. Nie więc ma nic złego w tym, że para użyje kajdanek lub kupi sobie pejcz, jeśli powyższe kryteria zostaną spełnione – mówi Magdalena Krzak, psycholog i seksuolog kliniczny, która prowadzi internetową poradnię seksuologiczną e-seksuolodzy.pl.
Nie ma też powodu do niepokoju, kiedy sadomasochizm pojawia się w fantazjach erotycznych. Kobieta, która podczas masturbacji marzy o gwałcie, w realnym życiu nigdy nie chciałaby być zgwałcona. A kiedy dojdzie do takiej sytuacji, z pewnością będzie ona dla niej traumą. Tak samo, kiedy podnieca się, wyobrażając sobie, że jest dominowana czy doświadcza bólu. Nawet jeśli jakaś niewielka część kobiet chce przekonać się, jak by to było, gdyby fantazje wcielić w życie, to ich realizowanie pewnie skończy się rozczarowaniem i poczuciem krzywdy. Warto więc zdać sobie sprawę, że o ile możemy popuścić wodze wyobraźni i nie ma w tym nic złego, to na fantazjowaniu w wielu przypadkach powinno się skończyć.
Bez bólu nie ma przyjemności
To, że ktoś lubi wiązać lub być wiązanym, wymierzać razy albo doświadczać klapsów przed spełnieniem, nie oznacza jeszcze, że ma niebezpieczne skłonności, wykraczające poza społeczne normy. Sadomasochizm to jednak zdecydowanie coś więcej niż potrzeba odmiany, przełamywania łóżkowej rutyny. Niewinna zabawa kończy się wtedy, kiedy bez przemocy i bólu nie potrafimy odczuwać przyjemności, dochodzi do okaleczeń. W przypadku sadyzmu, osoba dotknięta tą parafilią (inaczej dewiacja – zaburzenie preferencji seksualnych) "żywi się" bólem drugiego człowieka. Masochista nie znajduje rozkoszy bez poniżenia się, czy zadawaniu sobie cierpienia. Często zamiłowanie do zadania i przyjmowania bólu idą ze sobą w parze. Stają się elementem gry seksualnej, bez którego trudno o spełnienie, uzależniają. Sadyści, czy masochiści zmuszają partnerów do praktyk, na które oni nie mają ochoty, albo korzystają z płatnego seksu. Mitem jest wyobrażenie, że zachowania sadomasochistyczne dotyczą wyłącznie środowisk patologicznych. Naukowcom nie
udało się do końca ustalić, skąd się biorą dewiacje, ale dotykają ludzi różnych zawodów.
- Bardzo istotnym kryterium jest również to, że zachowania sadomasochistyczne nie stanowią tylko dodatku do gry seksualnej, ale są główną formą zaspokojenia seksualnego. Jeżeli ktoś potrafi się podniecić i osiągnąć orgazm jedynie podczas kontaktów sadomasochistycznych, wtedy mówimy o dewiacji – mówi Magdalena Krzak.
Kiedy sadysta spotyka na swojej drodze masochistę, istnieje spora szansa, że zbudują satysfakcjonującą obie strony relację. Zdarza się jednak, że jedna ze stron podporządkowuje się woli partnera wbrew sobie. Godzi się na ból i poniżenie, by za wszelką cenę utrzymać związek. Myśli, że może mu to przejdzie. Na dłuższą metę taki związek nie ma przyszłości. Może okazać się wyniszczający, bo w końcu pojawią się wzajemne oskarżenia i rozpad. Ale trzeba pamiętać, że im dłużej narażamy się na ciężkie doświadczenia, tym trudniej będzie nam się po nich pozbierać.
Często jednak osoba dotknięta parafilią nie potrafi zbudować związku, chociaż bardzo tego pragnie. Okazuje się jednak, że żaden z partnerów nie godzi się na praktyki, bez których jemu z kolei trudno o satysfakcję seksualną. Wtedy decyduje się na leczenie. Trzeba jednak przyznać, że jest ono dość trudne, długotrwałe i nie zawsze daje spodziewane efekty. Warto jednak podjąć taką próbę, żeby zwiększyć szanse na zbudowanie trwałego, szczęśliwego związku wolnego od zadawania bólu.
(mos/pho)