Samookaleczenia – wciąż temat tabu?
Uszkadzanie swojego ciała jest w naszym społeczeństwie nadal tematem tabu. Niewiele się o tym mówi, niechętnie się przygląda temu problemowi, o jego zrozumieniu już nie mówiąc. Ktoś, kto zadaje sobie rany, jest postrzegany w najlepszym przypadku jako wariat, w najgorszym jako zbuntowany nastolatek, który nie wie, co ze sobą zrobić. A jednak nie można uznać, że problem nie istnieje, dlatego warto zrozumieć mechanizm takiego zachowania.
05.05.2011 | aktual.: 06.05.2011 16:48
Uszkadzanie swojego ciała jest w naszym społeczeństwie nadal tematem tabu. Niewiele się o tym mówi, niechętnie się przygląda temu problemowi, o jego zrozumieniu już nie mówiąc. Ktoś, kto zadaje sobie rany, jest postrzegany w najlepszym przypadku jako wariat, w najgorszym jako zbuntowany nastolatek, który nie wie, co ze sobą zrobić. A jednak nie można uznać, że problem nie istnieje, dlatego warto zrozumieć mechanizm takiego zachowania.
Czym jest samookaleczanie?
Termin samookaleczanie odnosi się do różnego rodzaju zachowań, takich jak cięcie, drapanie, przypalanie i innych, które powodują uszkodzenie własnego ciała. Za działaniem takim nie stoi chęć odebrania sobie życia. O ile okaleczać mogą się osoby w różnym wieku, to badania pokazują, że większość przypadków dotyczy nastolatków. W badaniach amerykańskich 6 do 8 procent młodych ludzi przyznało się do chronicznego samo-uszkadzania. Około jedna czwarta doświadczyła pojedynczego epizodu samookaleczenia.
Dlaczego oni to robią?
Głównym powodem samookaleczania jest chęć poradzenia sobie z negatywnymi emocjami. Osoba, zazwyczaj przeżywająca jakieś trudności, próbuje na różne sposoby złagodzić swoje cierpienie. Jak się okazuje, ból fizyczny jest w stanie zmniejszyć ból emocjonalny, ale niestety nie jest to niezdrowy mechanizm. Po pierwsze, działa tylko chwilowo, daje ulgę, ale nie rozwiązuje problemu będącego źródłem doznawanych przykrych emocji. Po drugie, wiąże się z kosztami fizycznymi (trwałe blizny) oraz emocjonalnymi (samookaleczanie może wzbudzać poczucie winy czy wstyd). Tak więc pocięcie się może służyć złagodzeniu poczucia lęku, smutku czy złości.
Zdarza się też, że jest to sposób na "uchronienie" innych przed swoimi emocjami, na przykład zamiast wyrazić gniew na rodziców, młody człowiek właśnie kalecząc się będzie próbował dać mu ujście. Chwilowe nawet uwolnienie się od dyskomfortu staje się uzależniające i błędne koło się zamyka. Ciężko jest przestać, jeśli wiadomo, że coś działa, choćby na moment.
Zresztą działanie to nie jest aż tak dziwne, jeśli przyjrzymy się różnego rodzaju rytuałom oczyszczającym obecnym w naszej historii - i utrzymywanym w niektórych miejscach na świecie do dziś. Czymże jest pokuta, jeśli nie sposobem na złagodzenie poczucia winy? Pokutą było przecież samobiczowanie się jak i inne formy umartwiania ciała. Ciekawe wyniki na ten temat dał eksperyment psychologa Brocka Bastiana i zespołu. Okazało się, że gdy ludzie przypomną sobie swoje niemoralne zachowanie, to chętniej i dłużej poddają się czynności sprawiającej ból - w tym wypadku było to włożenie ręki do lodowatej wody. Gdy zaś już się "ukarzą", ich poczucie winy spada.
Jaki jest związek z samobójstwem?
Jak już wspomniałam, samookaleczanie się jest sposobem na poradzenie sobie z bólem emocjonalnym i zazwyczaj nie jest związane z chęcią pozbawienia siebie życia. Jednak trzeba pamiętać, że młoda osoba, która podejmuje takiego rodzaju działania, musi być zdesperowana i ogromnie cierpieć. Nie wyklucza więc to potencjalnego zagrożenia samobójstwem, na przykład gdy dotychczasowe "lekarstwo" coraz słabiej działa lub trudna sytuacja jest uporczywa i brakuje nadziei na jakąkolwiek zmianę czy poprawę. Profesjonaliści ostrzegają, że samookaleczanie się powoduje zwiększenie ryzyka podjęcia próby samobójczej, dlatego nie należy ignorować żadnych sygnałów.
Warto jeszcze raz podkreślić, że samookaleczanie się jest tylko objawem jakichś problemów, które leżą głębiej. To mogą być problemy w rodzinie, poczucie odrzucenia, nieradzenie sobie z emocjami, nadwrażliwość i inne. Trzeba pamiętać, że osoba, która np. się tnie nie jest z tego powodu nienormalna i nie trzeba jej zamykać w szpitalu psychiatrycznym. Każdy człowiek ma swój sposób na radzenie sobie z napięciem i o ile np. napicie się po stresującym dniu czy zapalenie papierosa nie są społecznie napiętnowane, to taki sposób jest powszechnie odrzucany. Dlatego też mając kontakt z taką osobą należy postępować delikatnie i okazać jej chęć wsparcia, wysłuchania, zrozumienia i pomocy, zamiast wyrażać dezaprobatę.
(jb/sr)