#Samodbałość. Gdy zdrowie staje się obsesją. "Żyją w nieustannym lęku o siebie"
- Healthism, czyli obsesyjne dbanie o zdrowie, może dotykać m.in. osoby, które mają bardzo silną potrzebę kontroli. Zazwyczaj z różnych powodów nie kontrolują innych ważnych aspektów swojego życia, więc skupiają się na takim, który w ich mniemaniu zależy od nich w 100 procentach i wobec którego mają poczucie największej sprawczości – mówi psychoterapeutka Karolina Gorbacka-Walkowiak z ośrodka psychoterapii PsychoCare w Warszawie.
22.07.2021 15:06
Katarzyna Trębacka, WP Kobieta: Jak dochodzi do sytuacji, że zdrowy tryb życia staje się obsesją?
Karolina Gorbacka-Walkowiak, psychoterapeutka: Zazwyczaj to w ogóle nie chodzi o zdrowy tryb życia, tylko o inne trudności i problemy, z którymi sobie nie radzimy w życiu. Obsesyjne dbanie o siebie to objaw czegoś innego, ukrytego, skutek zaburzeń w funkcjonowaniu, a nie ich przyczyna. Najczęściej dotyka osoby, które cierpią z powodu lęku o zdrowie i wykształcają w sobie takie przekonanie, że jeśli będą zdrowo jeść i uprawiać odpowiednio dużo sportu, to unikną chorób i będą długo żyć. Czyli problemem jest tutaj lęk.
Każdy chce być zdrowy i długo żyć…
Tak, ale większość z nas na co dzień nie przeżywa silnego, czasem wręcz paraliżującego lęku o zdrowie i nie obawia się śmierci, dlatego większość w taki stan nie popada. Często obsesyjne zajmowanie się własnym zdrowiem dotyka osoby cierpiące z powodu perfekcjonizmu – celowo używam słowa cierpienie, ponieważ kliniczny perfekcjonizm sprawia, że człowiek naprawdę bardzo się męczy. Perfekcjoniści poruszają się po krańcach kontinuum, czyli wyznają zasadę "wszystko albo nic". W ich przekonaniu można robić różne rzeczy w życiu tylko na 100 procent, a jak coś nie jest na 100 proc., to w ogóle się to nie liczy. Czarne albo białe. W ich świecie nie ma odcieni szarości, co powoduje, że u perfekcjonisty dbanie o siebie ma wymiar absolutny.
Healthism może też dotykać osoby, które mają bardzo silną potrzebę kontroli. Zazwyczaj z różnych powodów nie kontrolują innych ważnych aspektów swojego życia, więc skupiają się na takim, który w ich mniemaniu zależy od nich w 100 procentach i wobec którego mają poczucie największej sprawczości, czyli na kontrolowaniu diety i treningach. Tymczasem nie jest to prawda, bo występowanie chorób, o czym choćby w czasie trwającej pandemii mogliśmy się wiele razy dobitnie przekonać, nie zależy często od nas samych.
Kolejną grupą narażoną na obsesyjne dbanie o siebie stanowią osoby bardzo skoncentrowane na sobie, z niską i niestabilną samooceną, które poczucie własnej wartości uzależniają od czynników zewnętrznych, np. właśnie od sposobów dbania o zdrowie, ciało.
Taka osoba czuje się wartościowa dzięki temu, że poświęca odpowiednio dużo czasu na przyrządzanie posiłków, ćwiczenia gimnastyczne, czytanie etykiet, wyszukiwanie zdrowych produktów. Myśli sobie, że skoro stosuje restrykcyjną dietę i wylewa hektolitry potu na siłowni, to jest lepsza od tych, którzy tego nie robią. Ten problem dotyczy też osób, które żywią przekonanie, że na miłość, szacunek, uznanie, trzeba jakoś sobie zasłużyć.
Zdrowy styl życia ma sprawić, że dana osoba będzie się czuła warta miłości i akceptacji. Zdarza się, że obsesyjne zachowania związane ze zdrowym trybem funkcjonowania dotykają osoby samotne, które próbują dietą i ćwiczeniami wypełnić pustkę w życiu.
Obsesyjne dbanie o siebie jest źródłem cierpienia. Dlaczego ono się pojawia?
Z powodu przymusu, które odczuwają osoby obsesyjnie skoncentrowane na własnym zdrowiu. Ci, którzy dbają o siebie w sposób prawidłowy, robią to, bo chcą. Osoba, u której to dbanie ma charakter obsesyjny, odczuwa wewnętrzny przymus zdrowego jedzenia, uprawiania sportu, kontrolowania liczby kalorii, zażywania suplementów…
Czuje, że jeśli choć na milimetr odstąpi od planu, zaniecha czegoś, to popełni straszne wykroczenie, ogromny błąd, za który zapłaci bardzo poważnymi konsekwencjami. Nie może zatem zrezygnować z treningu, nie pozwoli sobie na zjedzenie tortu bezowego, bo wówczas zacznie narastać w niej silny niepokój, a w jej oczach jej własny świat zacznie się rozpadać. W efekcie żyje w nieustannym lęku o siebie, o realizację planu żywieniowego czy treningowego, o efekty i skutki każdej zdrowotnej decyzji, którą w życiu podejmuje.
Osoba uzależniona od dbania o siebie, w pewnym momencie zaczyna paradoksalnie zaniedbywać inne obszary życia, a dieta i trening determinują wszelkie inne jego aspekty jej funkcjonowania. Nic innego się nie liczy. W efekcie nie spędza czasu z bliskimi czy przyjaciółmi, bo każdą wolną chwilę wykorzystuje na studiowanie etykiet produktów spożywczych, kolejny trening, masaż czy pogłębianie wiedzy w zakresie odżywiania człowieka lub suplementacji. I nawet jeśli najdzie ją ochota np. na wypad ze znajomymi do restauracji, to natychmiast pojawia się obawa, czy w takim miejscu będzie miała szanse zjeść coś naprawdę zdrowego, co spełni jej wyśrubowane kryteria.
W efekcie rezygnuje ze spotkań, nie chodzi do miejsc, gdzie czuje, że może być narażona na czynniki negatywnie wpływające na zdrowie, pogłębia się jej poczucie osamotniania. Coraz silniejszy strach może stać się przyczyną rozwoju innych zaburzeń lękowych, prowadzić do depresji, nerwicy. Życie w sytuacji nieustającego przymusu jest źródłem głębokiego cierpienia.
Jakie wyglądają sygnały ostrzegawcze, że dbanie o zdrowie przybiera niezdrową formę?
Przede wszystkim warto zatrzymać się, gdy studiowanie etykiet produktów żywnościowych, obliczanie kalorii, planowanie i przyrządzanie posiłków zajmuje w tygodniu więcej czasu niż samo jedzenie, gdy myślenie o potrawach przestaje sprawiać przyjemność, a staje się udręką, gdy uwaga poświęcona jedzeniu, treningowi pochłania większą część dziennej aktywności, staje się ważniejsza niż praca zawodowa i hobby. Niepokój powinno też wzbudzić podporządkowanie całego życia kwestiom związanym ze zdrowym odżywianiem, ćwiczeniami, badaniami stanu zdrowia. Jeśli rezygnuje się ze wspólnych biesiad w gronie przyjaciół z obawy przed "złamaniem" swoich zasad, to znaczy, że coś jest nie tak.
Codzienne sprawdzanie wagi ciała, mierzenie obwodów, popadanie w stan smutku lub złości przy jakimkolwiek odstępstwie od narzuconych reguł też powinno zwrócić uwagę. Gdy dbanie o siebie jest źródłem frustracji, warto zadać sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje.
Czy z obsesyjnym dbaniem o siebie można poradzić sobie samemu, czy potrzebna jest pomoc specjalisty?
Niektórym osobom, którym bliscy zwracają uwagę, że przesadzają, a ich lęk o zdrowie jest nadmiarowy, udaje się zatrzymać. Jeśli umieją złapać nieco dystansu, elastyczności, zracjonalizować zasady i nawyki żywieniowe, to mają szanse poradzić sobie samodzielnie.
Jeśli jednak dbanie o siebie ma charakter obsesyjny, to warto przyjrzeć się, co za tym się kryje, jakie przekonania, doświadczenia z przeszłości są przyczyną popadnięcia w uzależnienie od zdrowego, a tak naprawdę niezdrowego trybu życia. W takich sytuacjach można to zrobić skutecznie właśnie w gabinecie psychoterapeutycznym.
Czy pandemia miała wpływ na zwiększenie liczby osób, które obsesyjnie zaczęły dbać o sobie?
Nie są znane mi żadne badania na ten temat, ani też nie zauważyłam wzrostu liczby pacjentów cierpiących z powodu healthismu w swoim gabinecie. Ale doświadczenie i intuicja mówią mi, że pandemia to sytuacja, w której liczba tego typu uzależnień behawioralnych może wzrosnąć. Zauważyłam za to, że osoby, które przed pandemią obsesyjnie dbały o zdrowie lub wykazywały obsesyjno-kompulsywne zachowania związane z unikaniem zarazków, na pandemię nie zareagowały w ogóle, tzn. poziom ich lęku nie wzrósł w ogóle, a czasami szło to w drugą stronę – nie bały się wirusa, dotykania różnych przedmiotów, spotykania z ludźmi.
Zapewne działo się tak dlatego, że lęk, który zwykle osoby zaczęły odczuwać w związku z pojawieniem się koronawirusa, u tych uzależnionych od obsesyjnego dbania o siebie był od dawna oswojony.
Karolina Gorbacka-Walkowiak, psycholog, certyfikowany psychoterapeuta (certyfikat PTTPB nr 1016). Członek Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczo-Behawioralnej. Zajmuje się terapia indywidualną osób dorosłych i par. Doświadczenie zawodowe zdobywała między innymi w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, Mazowieckim Szpitalu Wojewódzkim Drewnica oraz w Specjalistycznym Centrum Zdrowia im. prof. Jana Mazurkiewicza.