"Śledztwo przeprowadziłam, nie mam sobie nic do zarzucenia". Racewicz o śmierci męża
Jak sama mówi, ludzie przestają się jej obawiać. Długo omijali ją z daleka, obawiając się, że ją zranią. Była postrzegana jako osoba smutna, dziś chce otworzyć się na nowe i zamknąć tragiczny etap życia. W rozmowie z magazynem "Pani" zapewnia, że swoje śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej przeprowadziła. I nie ma sobie nic do zarzucenia.
Dlaczego nie warto iść na skróty? Joanna Racewicz coś o tym wie
"Proszę nie robić zdjęć"
Kiedy o Smoleńsku znów zaczyna się dużo mówić, Racewicz chowa przed synem gazety, nie włącza wiadomości. – Nie chcę, żeby syn musiał się z tym zmagać – tłumaczy. Ale pamięta, że jednym ze zdań, jakie nauczył się wypowiadać Igor było: "Proszę nie robić zdjęć". – Powtarzałam je nieustannie, kiedy fotografowie nas nie odstępowali – opowiada w rozmowie.