Spacerowała z synem. Nieznajoma nie mogła się powstrzymać od komentarza

"Było mi przykro i czułam się gorszą matką" – pod tymi słowami może podpisać się wiele mam, które – podobnie jak Natalia, Ola i Katarzyna – zamiast wsparcia otrzymały tzw. dobre rady. Dlatego powiedziały im – stop! W rozmowie z WP Kobieta opowiedziały, dlaczego warto odróżnić wartościowe rady rodzicielskie od tych, których celem jest tylko wzbudzenie poczucia winy i frustracji.

Rodzice często otrzymują rady, o które nie prosząRodzice często otrzymują rady, o które nie proszą
Źródło zdjęć: © Getty Images | Mikael Vaisanen

Przeprowadzone w ubiegłym roku w 42 krajach badanie wykazało, że Polska jest na szczycie niechlubnego rankingu oceniającego poziom wypalenia rodzicielskiego. Polscy rodzice przynajmniej raz w miesiącu odczuwają: wypalenie emocjonalne, poczucie kompromitacji, frustracji, utratę przyjemności z bycia rodzicem. Eksperci jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy upatrują w silnej presji bycia idealnym rodzicem, potrzeby wykazania się w tej roli, ale też społecznej oceny. W otoczeniu, w stosunku do mamy czy taty, uruchamia się potrzeba udzielania rad na każdy temat, co często nie pomaga, a wręcz może sprawić, że poczują się przytłoczeni i sfrustrowani.

"Czułam silną presję"

- Najbardziej pamiętam wzrok osób, którym mówiłam, że Zosia jest tylko na mleku modyfikowanym. Było oburzenie, zbulwersowanie, że przecież nie nawiążemy więzi. Niby nic sobie z tego nie robiłam, a jednak było mi przykro i czułam się gorszą matką — opowiada Natalia, mama Zosi i Ali.

- Padały pytania: czy ją przepajasz? Czułam strach i silną presję z zewnątrz, bałam się, że mi się dziecko odwodni. Zosia w ogóle nie chciała pić wody, za to mając cztery miesiące, bardzo polubiła soczek jabłkowy. Dlatego było mi już wszystko jedno, czym się nawadnia, byłam szczęśliwa, że w ogóle coś pije. Wtedy z kolei pojawiły się kolejne komentarze na temat słodkich napojów i kolejne wpędzanie mnie w poczucie winy, że "co ze mnie za matka". Kwestia jedzenia słodyczy też wyzwala w ludziach chęć komentowania diety mojego dziecka. Kiedy bywamy u osób, z którymi w sumie rzadko się widujemy, to pozwalam dziecku na małe święto i jedzenie słodkości. Tymczasem słyszę komentarze, że mała je tylko słodycze i dlatego z niej taki niejadek. Ogólnie to książkę można o tym napisać – stwierdza Natalia.

Tymczasem Aleksandra Kozera, mama dwojga dzieci, wspierająca kobiety w zakładaniu swoich miejsc opieki dla dzieci, tzw. wiosek, zauważa, że historia komentowania stylu wychowania i rodzicielstwa zaczyna się tak naprawdę dużo wcześniej i od pytań w stylu: "A kiedy dzidziuś?".

- W moim przypadku nawet kwestia porodu nie pozostała bez komentowania i udzielania rad. Bardzo chciałam urodzić w domu, co do dziś uważam za wspaniałe doświadczenie. Ale nawet wtedy padały uwagi w stylu: dziecko chcesz zabić? A im bliższa rodzina, tym były bardziej przykre pytania: czy ja nie kocham swojego dziecka i czy na pewno chcę zagrażać jego życiu dla swoich fanaberii – opowiada mama kilkulatka.

- Teraz, kiedy mój synek jest starszy i ma długie włosy, też zdarzyło się, że jakaś przypadkowo spotkana starsza kobieta powiedziała: jaka ładna dziewczynka. A kiedy syn odparł, że jest chłopcem, zdziwiła się: chłopiec i długie włosy? A co ci rodzice zrobili, powinieneś mieć krótkie włosy. Wtedy zwróciłam jej uwagę, że przecież ona sama ma krótkie włosy, a ja nie mówię, że jest chłopcem. Oburzyła się i poszła dalej. Natomiast dziecku wytłumaczyłam, że każdy ma prawo mieć włosy, jakie chce – mówi Ola.

Zauważa, że co prawda ona sama jest osobą, która potrafi swoje granice mocno zaznaczyć, ale są dziewczyny, które nie są tego nauczone i asertywności nie wyniosły z domu.

- Żyjemy w kulturze patriarchalnej, gdzie kobieta ma być słodka, miła. Ma być matką, która dba o potrzeby wszystkich dookoła. Jest im trudno zareagować, kiedy ciągle są krytykowane. Warto uświadamiać kobiety, że mają prawo powiedzieć: Nie! Nie mów mi jak. A już zwłaszcza wtedy, kiedy na temat jej macierzyństwa wypowiadają się obcy faceci – z całą stanowczością dodaje Ola Kozera, prezeska organizacji The Village Network.

– Oczywiście zrozumiałe jest to, że dziecko jest częścią nie tylko rodziny, ale też społeczeństwa i państwa, które powinno o nie dbać. I z tego powodu każdy będąc świadkiem słownej czy fizycznej przemocy wobec dziecka, ma moralny obowiązek zareagować. Nie można jednak zapominać o wspieraniu rodziców i to właściwe wsparcie polega na tym, by w pewnych kwestiach pozostawić im przestrzeń – dodaje ekspertka edukacji wczesnoszkolnej.

Rodzice nie potrzebują nieproszonych rad

Podobnie Katarzyna Żukow-Tapioles, psycholożka pracująca z rodzicami, swoje córki wychowuje w nurcie rodzicielstwa bliskości. Zauważa, że należy nauczyć rodziców odróżniania wartościowych rad od tych, które mają wzbudzić w nich poczucie bycia gorszym rodzicem.

- Często słyszę: nie noś jej tyle, bo przyzwyczaisz i będziesz musiała potem cały czas nosić. Tymczasem nie znam rodzica, który nosiłby na rękach dziecko w wieku 15 lat, ponieważ się przyzwyczaiło. Potrzeba noszenia w którymś momencie po prostu samoistnie mija – tłumaczy ekspertka.

– Zdarza się, że ludzie udzielający rad, próbują sami się utwierdzić w przekonaniu, że myślą i robią dobrze. Odbywa się to często niestety kosztem drugiej osoby, a przecież z założenia udzielana rada ma być dla rodzica i jego dziecka korzyścią. Ludzie lubią też tworzyć różne teorie na temat tego, co dolega dziecku. Płacze — na pewno jest głodne, ślini się — na pewno bolą dziąsła, bo ząbkuje. Nie dajmy się zwariować, pamiętajmy, że to my jako rodzice jesteśmy najbliżej swoich dzieci i najlepiej odczytujemy ich potrzeby – mówi ekspertka.

Jej zdaniem, trudno jest odciąć się od nieproszonych rad, dlatego ważne jest budowanie w sobie pewności siebie i wspierającego otoczenia, "takiej swojej wioski", gdzie rodzice kierują się podobnymi wartościami i wychowują swoje dzieci w podobnym nurcie.

- To wzmacnia w nas pewność siebie jako rodzica. Jest też potrzeba edukacji społeczeństwa na temat udzielania rad w sposób właściwy – nie oceniający, a wspierający rodziców. Temu ma służyć akcja społeczna "Nie mów mi jak". Na pewno pomocne są pytania otwarte i przestrzeń pozostawiona dla rodzica, by mógł się zastanowić i przemyśleć sposób postępowania. Chodzi to, by podpowiadać, dzielić się swoim doświadczeniem, ale nie wywierać na nim presji postąpienia w jakiś określony sposób, bo to zrodzi w nim frustrację i doprowadzi do wypalenia. Zapytajmy: czego potrzebujesz, co czujesz? Co możesz czy zamierzasz zrobić? Jakie według ciebie jest wyjście z sytuacji? Jaki może być pierwszy krok? - podaje przykłady Katarzyna Żukow-Tapioles, psycholożka.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Po latach starań, w ciągu kilku minut ich rodzina powiększyła się o 6 osób. Heroiczna walka o rodzicielstwo

Źródło artykułu: WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Zaszła w ciążę w wieku 42 lat. "Okres ogromnego lęku"
Zaszła w ciążę w wieku 42 lat. "Okres ogromnego lęku"
Byli razem ponad 20 lat. "Po kryzysie oświadczył mi się po raz drugi"
Byli razem ponad 20 lat. "Po kryzysie oświadczył mi się po raz drugi"
Sprzedają kalendarze adwentowe. Jeden kosztuje ponad 2 tys. zł
Sprzedają kalendarze adwentowe. Jeden kosztuje ponad 2 tys. zł
Jej manicure to prawdziwy hit. To lakier od polskiej marki
Jej manicure to prawdziwy hit. To lakier od polskiej marki
Zmieniła fryzurę. Tak jej metamorfozę ocenił specjalista
Zmieniła fryzurę. Tak jej metamorfozę ocenił specjalista
Mówi o końcu kariery. "Nikogo nie poznaję"
Mówi o końcu kariery. "Nikogo nie poznaję"
Cichopek już ma najmodniejszą kurtkę na zimę. Uwagę zwraca kolor
Cichopek już ma najmodniejszą kurtkę na zimę. Uwagę zwraca kolor
Był alkoholikiem. Mówi, jakie myśli go wtedy dręczyły
Był alkoholikiem. Mówi, jakie myśli go wtedy dręczyły
Jej córka umiera na białaczkę. Lekarze dają jej rok życia
Jej córka umiera na białaczkę. Lekarze dają jej rok życia
Kupiła 20 mieszkań w Paryżu. Już nie są jej
Kupiła 20 mieszkań w Paryżu. Już nie są jej
Jak często powinniśmy się wypróżniać? Badania wskazują jasno
Jak często powinniśmy się wypróżniać? Badania wskazują jasno
Kończy 33 lata. Nie przypomina dziś nastoletniej siebie
Kończy 33 lata. Nie przypomina dziś nastoletniej siebie
ZANIM WYJDZIESZ... NIE PRZEGAP TEGO, CO CZYTAJĄ INNI! 👇