"Spały w zatyczkach do uszu". Opisała, co przeżyła w sanatorium
Sanatoria od lat cieszą się opinią miejsc, w których można odpocząć. Niestety, rzeczywistość nie zawsze idzie w parze z wyobrażeniami. Pewna kuracjuszka opisała swój pobyt w jednym z krynickich ośrodków. "Wszystkie panie spały w zatyczkach do uszu" - napisała.
Krynica-Zdrój to miasto z bogatą historią uzdrowiskową i wyjątkowym urokiem. Co roku przyciąga tysiące osób, które chcą zadbać o zdrowie, skorzystać z zabiegów i odpocząć w górskim klimacie. Zainteresowanie turnusami rehabilitacyjnymi, zarówno prywatnymi, jak i refundowanymi przez Narodowy Fundusz Zdrowia, nie słabnie. Niestety, za rosnącą popularnością nie zawsze podąża odpowiednia jakość oferowanych usług.
W jednej z facebookowych grup poświęconych sanatoriom pojawił się niedawno wpis, który przyciągnął uwagę wielu uczestników. Autorka, która właśnie zakończyła trzytygodniowy pobyt w sanatorium w Krynicy-Zdroju, nie kryła rozczarowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marta Manowska o "Sanatorium Miłości": "To obopólna korzyść energetyczna"
Pobyt w sanatorium nie spełnił oczekiwań
W relacji kuracjuszki znalazło się wiele szczegółów, które pokazują, jak bardzo pobyt w sanatorium może odbiegać od idyllicznych wyobrażeń. Już samo położenie obiektu okazało się problematyczne.
"Sanatorium jest na wzniesieniu. Do centrum blisko, ale codziennie trzeba było się wspinać. Dla osób starszych albo z problemami z chodzeniem to naprawdę trudne" - relacjonowała kobieta.
Kuracjuszka zwróciła uwagę na to, że na miejscu nie było ani kawiarni, ani basenu. Nie organizowano też żadnych wydarzeń wieczornych, które sprzyjałyby integracji i umilały czas wolny.
"Nie było wieczorków tanecznych, nie było koncertów, nic. Jak ktoś chciał czegoś więcej niż leżenie i zabiegi, musiał sam szukać atrakcji w mieście" - napisała.
Standardy pokoju dalekie od ideału
Najwięcej emocji wśród czytelników wzbudził jednak opis warunków mieszkalnych. Kuracjuszka trafiła do trzyosobowego pokoju, który według jej relacji nie spełniał podstawowych standardów.
"Ja byłam w pokoju trzyosobowym. Był ciasny, nie było gdzie schować torby, telewizor płatny 46 zł od osoby, powieszony nad łóżkiem jednej z kuracjuszek. Słabo i w związku z tym zrezygnowałyśmy z telewizora! Był duży balkon - to na plus, łóżko, a raczej materac położony na ramę starego tapczana, na który były położone drzwi z szafy, które przy każdym obrocie powodowały skrzypienie, więc wszystkie panie spały w zatyczkach do uszu" - opisała w poście.
Choć nie brakowało niedogodności, kuracjuszka dostrzegła również pozytywne strony pobytu. W swojej relacji podkreśliła, że posiłki były smaczne, a personel sprzątający wykazywał się dużym zaangażowaniem.
"Obiady smaczne, dobrze doprawione. Panie sprzątające na pięć plus, starają się bardzo. Sprzątanie dwa razy w tygodniu, raz wymiana ręczników" - dodała.
Sanatorium to nie hotel, ale godne warunki się należą
Autorka podkreśliła, że warunki w pokojach bywają bardzo różne. Osoby trafiające do pokoi typu studio często są bardziej zadowolone z pobytu, jednak w przypadku turnusów finansowanych przez NFZ najczęściej przydzielane są mniej komfortowe opcje.
"Pobyt w sanatorium to trochę jak loteria. Jak trafisz na dobry pokój, jesteś zadowolony. Jak nie, musisz się pogodzić z niewygodą" - podsumowała.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.