Sprzątanie na cmentarzu tylko na jej barkach. "Na grób zawsze jeżdżę sama"
- Jak można "umywać ręce" od tego, by co jakiś czas posprzątać na grobach własnych rodziców? - zastanawia się w rozmowie z Wirtualną Polską Grażyna Kucharska, która od lat jako jedyna z rodziny jeździ na cmentarze. Tego typu historii jest więcej.
Na początku listopada licznie stawimy się na cmentarzach. Przed świętem zmarłych staramy się też zrobić na nich gruntowne porządki. Na kim spoczywa ten obowiązek? Choć zdania są mocno podzielone, przepisy mówią jasno.
Odpowiedzialność za groby bliskich spadła na nią
Grażyna Kucharska od kilkunastu lat jako jedyna z rodziny dba o groby bliskich. Choć osób, które mogłyby się tym zająć, jest sporo, nikt, jak mówi, nie wykazuje w tej sprawie żadnej inicjatywy.
- Mamy kilka najważniejszych grobów w rodzinie, w których leżą m.in. dziadkowie i rodzice mojego męża oraz jego brat, który miał żonę i dzieci. Oni jednak nie poczuwają się do tego, by od czasu do czasu zrobić porządki na cmentarzu. Nie mam pretensji do męża, bo na co dzień nie ma go w domu, tylko do reszty rodziny - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta na co dzień zajmuje się domem oraz pracuje, ale gdy tylko znajdzie wolną chwilę, stara się zadbać o groby bliskich. Inni członkowie rodziny, zamiast jej w tym pomóc, jak twierdzi nasza rozmówczyni, pozwalają sobie na niewybredne komentarze na ten temat.
- Każdy potrafi przyjść i powiedzieć, że coś jest niezrobione lub czegoś brakuje. A to kwiatki nie takie, a to coś się rozwala lub rozsypuje, ale gdy przychodzi co do czego, to nie ma chętnych do pomocy. Przecież ten syn czy żona mogliby też czasem posprzątać grób.
Jak dodaje, niestety nie tylko rodzina jej męża nie interesuje się grobami bliskich.
- Podobna sytuacja jest zresztą w przypadku grobów moich dziadków oraz wuja. W pobliżu mieszkają jeszcze ich dzieci, ale nikt oprócz mnie nie sprząta. Oni przyjdą we Wszystkich Świętych na cmentarz, zapalą znicz i na tym koniec. Twierdzą, że jak dostałam rodzinny majątek, to ten obowiązek spada na mnie, ale chyba to nie powinno tak wyglądać. Jak można "umywać ręce" od tego, by co jakiś czas posprzątać na grobach własnych rodziców? - zastanawia się Grażyna Kucharska.
Twierdzi, że jej rozmowy z rodziną na ten temat nie przyniosły oczekiwanego rezultatu.
- Kiedy spotkamy się na jakiejś rodzinnej uroczystości, staram się subtelnie dać im do zrozumienia, że wszystko jest tylko na mojej głowie, ale oni zdają się tym nie przejmować, chociaż w grobach leżą nie tylko osoby, od których coś dostałam, ale także inni. Robienie porządków na cmentarzu ich zupełnie nie interesuje - żali się kobieta.
Grażyna Kucharska nie ukrywa, że trudno jej zrozumieć zachowanie innych członków rodziny.
- Pomniki mają już swoje lata. Niedługo będzie trzeba je wymienić na nowe. Jestem przekonana, że ten obowiązek też spadnie wyłącznie na mnie i mojego męża. To jest niesprawiedliwe. Chyba powinniśmy sobie wszyscy pomagać. Rozumiem sytuację, gdy ktoś ma daleko na cmentarz i nie może sobie pozwolić na odwiedziny grobów kilka razy w roku, ale tutaj wszyscy mieszkamy bardzo blisko siebie. To jest nie tylko uciążliwe, ale i przykre, bo jednak w tych grobach leżą także ich krewni. Chyba nikomu by korona z głowy nie spadła, gdyby chociaż raz w roku zebrał liście z pomnika i go umył - kwituje.
"Na grób zawsze jeżdżę sama"
Sylwia (imię zmienione na prośbę bohaterki) od lat jako jedyna troszczy się o miejsce pochówku swojej teściowej.
- Mam już tego dość. Na grób zawsze jeżdżę sama, często nawet bez męża. Czy to we Wszystkich Świętych, czy przed Bożym Narodzeniem, czy Wielkanocą. Nie widziałam, aby którakolwiek z jego sióstr posprzątała grób matki. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby okazało się, że ostatni raz na cmentarzu były na jej pogrzebie - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską.
Sylwia podkreśla, że mieszka kilkadziesiąt kilometrów od cmentarza, dlatego chcąc się na niego wybrać, musi zorganizować całą wyprawę.
- Siostry męża do grobu matki mają zaledwie kilka kilometrów. Wystarczy, że wsiądą do pierwszego lepszego autobusu i po chwili są już na miejscu. Dla nich to nie ma jednak żadnego znaczenia.
Rozmowy na temat dbania o grób za każdym razem kończyły się karczemną awanturą.
- Wykręcały się tym, że chodzenie na cmentarz jest tylko na pokaz. Ich zdaniem "pamięć o bliskich nosi się w sercu". Tak samo uważa zresztą mój mąż. Stwierdził, że jak raz na rok pojedziemy, to wystarczy, ale o nagrobek trzeba przecież dbać! Co jakby pękł albo spadła na niego gałąź? Wiem, że siostry męża nie dołożyłyby ani złotówki do naprawy, uciekają od odpowiedzialności. Jako jedyna dbam o grób teściowej - podkreśla.
Kobieta martwi się także o to, jaki jej mąż daje przykład dzieciom.
- Mamy dwie dorastające córki. Już teraz trudno jest mi je namówić na wizytę na cmentarzu. Co będzie, gdy sami z mężem umrzemy? Chciałabym, żeby ktoś dbał o mój grób i od czasu do czasu zapalił na nim znicz. Mam wątpliwości, czy dziewczyny będą o tym pamiętać. Z babcią były bardzo mocno związane. Długo nie mogły pozbierać się po jej śmierci, a mimo wszystko mogę policzyć na palcach jednej ręki, ile razy były na cmentarzu.
Przepisy mówią jasno
Adwokatka prof. Joanna Dominowska w rozmowie z Wirtualną Polską przyznała, że zgodnie z Ustawą o cmentarzach i chowaniu zmarłych obowiązek dbania o nagrobki spoczywa na opiekunie grobu. Może zdarzyć się również tak, że ktoś za życia wykupił sobie miejsce na cmentarzu. Co wtedy?
- Prawo do grobu oraz własność nagrobka przejmują następcy prawni, czyli po prostu spadkobiercy zmarłego. Tutaj obowiązują bowiem takie same zasady jak w przypadku dziedziczenia np. nieruchomości lub pieniędzy - tłumaczy.
Przy okazji ekspertka podkreśliła, że opiekun nagrobka powinien liczyć się nie tylko z obowiązkiem dbania o niego, ale również ewentualnymi konsekwencjami związanymi ze szkodami na cmentarzu.
- Są ludzie, którzy stawiają wysokie pomniki. Może zdarzyć się tak, że płyta nagrobkowa się przewróci, niszcząc przy okazji inny grób. W takiej sytuacji to właśnie właściciel owego nagrobka może być pociągnięty do odpowiedzialności - dodaje ekspertka.
Profesjonalne firmy sprzątające groby
Nie wszyscy są w stanie zająć się grobami bliskich. Często ma to związek ze stanem ich zdrowia lub odległym miejscem zamieszkania. Zdarza się, że brakuje nam też na to czasu. Istnieją jednak profesjonalne firmy sprzątające, które mogą zrobić to za nas. Można je znaleźć zarówno w większych, jak i mniejszych miastach.
Dariusz Tański, który prowadzi przedsiębiorstwo specjalizujące się właśnie w tego typu pracach na terenie Płocka i okolic, w rozmowie z Wirtualną Polską nie ukrywa, że jego klientami najczęściej są osoby starsze.
- Do naszych obowiązków należy nie tylko czyszczenie nagrobka, ale również zbieranie z niego liści, pielenie rosnących wokół niego chwastów oraz przyozdabianie go kwiatami i zniczami.
Pan Marek, właściciel firmy Pomocna Pani-usługi porządkowe na cmentarzu, podkreśla z kolei, że to właśnie w okresie przed Wszystkimi Świętymi ma najwięcej zleceń.
- Na trzy tygodnie przed 1 listopada liczba zamówień rośnie nawet o kilkaset procent. Niestety, ale w wielu przypadkach zamówienia dotyczą grobów, na których nikt nie sprzątał od roku i znajdujemy tam pozostałości po zeszłorocznym święcie.
Zdarza się, że jego klienci mają do niego konkretne prośby: - Dotyczą one głównie liczby zniczy. Są tacy, którzy życzą sobie, by była to liczba parzysta lub nie, ale też tacy, których zdaniem liczba zniczy musi odpowiadać liczbie dusz spoczywających w grobie. Ale też tacy wychodzący z założenia, że zniczy nie może być mniej niż 10, bo grób duży i "mniej nie wypada".
Ceny za tego typu usługi różnią się w zależności od wielkości miasta, nagrobku, a nawet zamówionych pakietów. Firmy sprzątające mogą być bowiem zatrudniane jednorazowo, np. przed Wszystkimi Świętymi lub innymi świętami, bądź w formie swego rodzaju abonamentu, w ramach którego zapewniona jest opieka nad grobem przez cały rok. W Warszawie osoby chcące skorzystać z usług profesjonalistów powinny liczyć się z kosztem od 70 do nawet 600 zł.
Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.