UrodaŚwieża krew: czy w naszych żyłach płynie źródło wiecznej młodości?

Świeża krew: czy w naszych żyłach płynie źródło wiecznej młodości?

Świeża krew: czy w naszych żyłach płynie źródło wiecznej młodości?
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
Aleksandra Kisiel
20.01.2017 13:57

Elżbieta Batory, węgierska Krwawa Hrabina, już 400 lat temu uważała, że młoda krew to sposób na zachowanie urody. Siostrzenica Stefana Batorego ponoć regularnie kąpała się we krwi węgierskich dziewic. Pod koniec XIX wieku zaczęły się pierwsze naukowe eksperymenty, które miały dowieźć, iż to krew jest źródłem sił witalnych. A w 2014 roku świat nauki zelektryzowało badanie na myszach, które pokazało, iż wstrzykiwanie starszym osobnikom krwi młodszych, poprawiało pamięć i funkcje mózgu tych pierwszych. Kwestią czasu było więc rozpoczęcie podobnych badań na ludziach. Zabrała się za nie niewielka firma badawcza z Kalifornii – Ambrosia. Czy będzie to przełom w walce z czasem czy kolejny wyraz ludzkiej fascynacji krwawymi tematami?

Krew ma życiodajną moc. Wie o tym każdy, kto kiedykolwiek, z powodów medycznych potrzebował transfuzji. Wiedzą o tym lekarze medycyny estetycznej, którzy od lat z powodzeniem stosują terapię osoczem bogatopłytkowym. „Wampirzy lifting” czyli ostrzykiwanie skóry własnym osoczem to hit wśród celebrytek i kobiet, które chcą zatuszować objawy starzenia, przywrócić skórze gęstość, gładkość i blask. Ale czy można przeprowadzić podobną terapię „od środka”? Czy transfuzja od młodej, zdrowej osoby sprawi, że starszy biorca również poczuje się młodziej?

*CENA MŁODOŚCI? *
Odpowiedź na to pytanie postanowił znaleźć Jesse Karmazin, 32-letni lekarz, absolwent medycyny na Stanford University. Założył firmę badawczą Ambrosia, która przygotowuje badania nad wpływem „młodej” krwi na procesy regeneracyjne organizmu biorcy. Biorąc pod uwagę wyniki eksperymentów przeprowadzonych na myszach Karmazin zakłada, że dzięki transfuzjom nie tylko opóźni starzenie, ale też odmłodzi organizm biorcy.
Badania jeszcze się nie rozpoczęły, ale już wywołują sporo kontrowersji. Na czym będą polegały? Ambrosia poszukuje 600 osób, po 35-roku życia, którym przetoczone zostanie ok. 2 litrów krwi od dawców w wieku 16-25 lat. Uczestnicy zostaną poddani badaniom krwi przed transfuzją i w ciągu miesiąca po. Samo przetaczanie krwi odbędzie się w ciągu dwóch dni. Jest jednak jeden haczyk. Za uczestnictwo trzeba zapłacić i to nie mało: 8 tys. dolarów. – To, delikatnie mówiąc, nieetyczna praktyka – komentuje dr n. chem. Luiza Handschuh z Katedry i Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku na Uniwersytecie Medycznym im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu. – Zazwyczaj udział w tego rodzaju badaniach jest bezpłatny, bywa też, że uczestnikom badań płaci się wynagrodzenie czy oferuje inny rodzaj gratyfikacji, np. w postaci szerokiego spektrum badań, za które nie muszą płacić – dodaje. Ale to nie jedyny problem, jaki podnosi środowisko naukowe. – Dużo poważniejsza jest kwestia przetaczania krwi, w całości, nie zaś jej wyizolowanych frakcji czy konkretnych białek. Krew to cały koktajl, u każdego człowieka może wyglądać inaczej i nie ma możliwości stuprocentowego przebadania tegoż koktajlu zanim podamy go pacjentowi. Owszem, mamy pewność, że krew dawcy jest wolna od wirusa HIV, wirusów zapalenia wątroby typu B i C oraz bakterii wywołujących kiłę, ale obecności wielu innych mikroorganizmów wykluczyć się nie da. Nie mówiąc już o tym, że krew zupełnie obcej osoby, zawarte w niej składniki, mogą podziałać jak katalizator dla zmian w naszym organizmie, nie tylko tych dobrych. W skrajnych przypadkach transfuzja może spowodować silną reakcję immunologiczną, nie można też wykluczyć aktywacji u biorcy długofalowych procesów chorobowych, np. prowadzących do rozwoju raka – przestrzega dr Handschuh.

Obraz
© 123RF.COM

*GRUPA NIEZBYT DOCELOWA *
Horrendalny rachunek wystawiany uczestnikom badania to nie jedyna dyskusyjna kwestia. Szokować może również dobór grup docelowych, a raczej założenie, że osoby po 35 roku życia są już stare. – Ludzi po trzydziestce, zwłaszcza dzisiaj, raczej uznaje się za młodych – śmieje się dr Handschuh. – Moim zdaniem powinna to być grupa chociażby 55 plus. Przy tak niskiej dolnej granicy wieku może dojść do sytuacji, że będziemy porównywać wyniki 35-latka i 70-latka. Rezultaty mogą być niejednoznaczne. Zwłaszcza, że nie będzie klasycznej grupy kontrolnej, czyli takiej, która zamiast krwi otrzyma placebo, np. sól fizjologiczną. Oczywiście rozumiem, że trudno jest namówić ludzi, by zapłacili tak dużą kwotę za eksperyment, w którym zamiast eliksiru młodości mogą dostać placebo. Gdyby wyeliminować kwestię kosztów, byłoby to dużo łatwiejsze – podsumowuje.

JAK ZOBACZYĆ EFEKT?
Każde eksperyment przeprowadza się w jakimś celu. Tutaj jest on dość enigmatyczny. Karmazin i jego zespół zakładają, że będą badać 100 biomarkerów i sprawdzać, jak zmieniały się po transfuzji. – Rzecz w tym, że nie ma jeszcze określonego zestawu genów czy białek odpowiedzialnych za starzenie. W przypadku nowotworów takie panele istnieją. Jak więc będą oceniane rezultaty badań? – zastanawia się naukowiec z Uniwersytetów Medycznego w Poznaniu. Oczywiście może okazać się, że pierwsze tego typu badanie przeprowadzane na ludziach będzie przełomowe i eksperci będą mogli podjąć dalsze kroki. Jednak prawdopodobieństwo, że nasze myślenie o starzeniu zostanie zrewolucjonizowane w ciągu najbliższego roku czy dwóch, jest niewielkie. Zwłaszcza, że jednorazowa transfuzja, nawet tak duża, jaką zakłada eksperyment, nie „załatwi” problemu starzenia raz na zawsze. – Większość komórek krwi w sposób naturalny, w ciągu kilku tygodni obumiera w organizmie, czy to swoim, czy cudzym. Składniki pozakomórkowe, w tym białka osocza, czynniki krzepnięcia, czynniki wzrostu komórek, rozpadają się zwykle w ciągu kilku godzin - kilkunastu dni. Jeśli więc nawet okaże się, że jest konkretne białko odpowiedzialne za witalność, lepszą pracę mózgu, pamięć, etc. jego działanie będzie krótkotrwałe. Po jakimś czasie trzeba by znowu przetaczać krew. A to już przypomina wampiryzm – żartuje dr Handschuh i dodaje, że zupełnie nie dziwi ją ten trop poszukiwań. – Ludzie od wieków są zafascynowani krwią. Kiedyś wierzyli, że jej upuszczanie ma moc leczniczą, dzisiaj idą raczej w drugą stronę. I tak naprawdę, każda z tych fascynacji popchnęła naukę na przód. Więc nawet jeśli to badanie nie jest zaplanowane w pełni tak jak można by tego oczekiwać, może okazać się krokiem we właściwym kierunku – konkluduje.

Obraz
© Instagram.com

Krew kryje w sobie wiele medycznych zagadek. Już teraz widzimy jej wpływ na wygląd naszej skóry. Na Stanford University prowadzone są badania na pacjentach chorych na Alzheimera. Naukowcy sprawdzają, czy terapia plazmą młodych dawców wspomoże leczenie. W Korei Południowej „młodą krew” podaje się osobom starszym, aby sprawdzić, czy zmniejszy to kruchość kości. Niewątpliwie, świat w którym lek na wszystko płynie w naszych żyłach, byłby fascynujący, choć szybko mógłby przekształcić się w makabryczny „Underworld”. Czy jesteśmy na to gotowi?

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także