"Szkoła z TVP". Nauczyciel historii broni nauczycielek z programu. "Zostały rzucone na pożarcie"
Nauczyciel historii Arek Pater odmówił poprowadzenia lekcji w TVP jeszcze przed emisją pierwszego odcinka. Teraz zdradza, co myśli o osobach, które postanowiły wystąpić w programie.
14.04.2020 | aktual.: 14.04.2020 19:07
Arek Pater, dyplomowany nauczyciel historii, w wywiadzie udzielonym youtuberce Malinie Błańskiej wyznał, że jemu również proponowano poprowadzenie lekcji w TVP. Chociaż początkowo zamierzał się zgodzić, po dłuższym namyśle i rozmowie z rodziną wycofał się z tego pomysłu.
Nauczyciel historii o lekcjach z TVP
Arek Pater zrezygnował jeszcze we wstępnej fazie produkcji "Szkoły z TVP", nim zobaczył, jak dokładnie będzie wyglądać program. Wiadomo, że za jeden odcinek proponowano mu wynagrodzenie w wysokości 250 zł, ale to nie małe pieniądze były powodem, dla którego odmówił. Po emisji kilku odcinków "Szkoły z TVP" postanowił wstawić się za nauczycielami, którzy zostali skrytykowani w sieci.
– Wypowiadałem się już na ten temat na Facebooku i będą bronił trochę tych pań. One zostały rzucone na pożarcie. Jest mi przykro i będę się wstawiał za paniami, które popełniły błędy, i powiem szczerze, tak się zdarza. Można powiedzieć bzdurę, o której się tak naprawdę nie myślało, bo kamera powoduje stres i przypływ innych emocji, przez które ludzie potrafią się przejęzyczyć – zapewnił w rozmowie z Błańską.
Arek Pater sam jest youtuberem i również nagrywa filmiki o tematyce historycznej, które pokazuje na kanale "Co za Historia". Przyznaje, że chociaż jest bardziej obyty z kamerą, jemu również czasami zdarzają się pomyłki czy przejęzyczenia.
– Sam nagrywałem ostatnio filmik o Bolesławie III Krzywoustym, gdzie kilkakrotnie wymieniałem jego imię, aż przypadkowo za którymś razem powiedziałem Bolesław Chrobry. Zupełnie tego nie wyłapałem, bo wybiegłem myślami w innym kierunku. Da się tak zrobić i ludzie, którzy nagrywają, wiedzą o tym, że można popełnić najprostszy błąd – tłumaczy historyk.
Nauczyciel historii zabrał również głos w sprawie wyposażenia polskich szkół i pensji nauczycieli. Sam pracuje w ładniej, czystej szkole, gdzie na pierwszy rzut oka niczego nie brakuje.
– Moja szkoła jest czysta. Jest nowe oświetlenie, ładne ławki, nieporysowane, nie ma w nich dziur, są nowe podłogi. Niestety, jeżeli chodzi o takie sprzęty jak np. ksero, jest jedno i to ledwo działające. Zdarza się, że chodzi do wtorku, a w środy już nie działa. Szkoły są całkowicie niewyposażone. Drukarka? To jest jakiś święty graal, żeby mieć drukarkę – przyznał.
Okazuje się, że nauczyciele drukują sprawdziany w domach. Proszą uczniów, aby przynosili jedną ryzę papieru na klasę, ale gdy podopieczni o tym zapomną, sami muszą się w nią zaopatrzyć. Zdaniem historyka pensje nauczycieli również nie są współmierne do ich nakładu pracy.
– Patrzymy na nauczycieli i chcemy, żeby byli jak gwiazdy rocka na scenie, co najmniej formatu Metaliki albo Guns N'Roses, i żeby te dzieciaki przychodziły na lekcje i dostawały olśnienia, ale nauczyciele zarabiają mniej niż kasjerzy w sklepie. Jestem nauczycielem dyplomowanym, który ma najwyższy poziom zawodowy. Nauczyciel z moim doświadczeniem zarabia około 3 tys. zł – dodał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl