"Sztuka jest dla każdego". Zainteresowała nią już 72 tys. osób
- Nie musimy rozumieć wszystkiego. Ja sama też nie znam doskonale każdego artysty, każdego dzieła. Warto zaczynać od pytań: co mi się podoba, co mnie ciekawi, z czym się utożsamiam? Nie każdy musi zachwycać się "Bitwą pod Grunwaldem" - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Maja Michalak, historyczka sztuki nominowana w plebiscycie Wszechmocne.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: "Poza Ramami" zdobywa coraz większe uznanie i inspiruje tysiące osób. Ale wróćmy na chwilę do początku. Dlaczego właśnie sztuka? Kiedy pojawiła się w twoim życiu?
Maja Michalak, historyczka sztuki, twórczyni "Poza Ramami": Dość banalnie - wszystko zaczęło się od świetnego nauczyciela plastyki. Nie skupiał się na naszych zdolnościach, tylko uczył nas historii sztuki. To mnie wciągnęło. Na tyle, że zechciałam iść dalej tą drogą. Brałam udział w konkursach, olimpiadach, a później zaczęłam odwiedzać muzea i natychmiast opowiadałam znajomym o wszystkim, czego się uczyłam. To mnie pochłonęło bez reszty.
Rzadko zdarza się, że ktoś w szkole średniej już wie, czym chce się zajmować. Nie miałaś wątpliwości, że to "za lekki" kierunek?
Oj, miałam. Sama długo uważałam, że historia sztuki to "niepoważny" wybór - że będę musiała połączyć ją z czymś "praktycznym". Dlatego zdecydowałam się na studia międzywydziałowe MISH na Uniwersytecie Warszawskim, które pozwalały mi stworzyć własną ścieżkę nauki. Początkowo planowałam łączyć historię sztuki z prawem, ale dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku akademickiego odważyłam się zmienić plany i wybrałam iberystykę. Rodzice mnie w tym nie zniechęcali. To raczej ja sama chciałam udowodnić sobie, że powinnam robić więcej, bo obawiałam się, że sama historia sztuki okaże się zbyt prosta i nie da mi "poważnego" zawodu.
#Wszechmocne 2024. Tak wyglądała uroczysta gala
Jak w takim razie narodził się pomysł na "Poza Ramami"?
Właśnie z pasji dzielenia się wiedzą. Początkowo zapraszałam znajomych do siebie do mieszkania. Wyświetlałam obrazy i opowiadałam o nich. Właściwie prowadziłam warsztaty, choć wtedy tak tego nie nazywałam. Jeden z kolegów powiedział mi, że powinnam to robić dla firm, jako formę integracji. Nie byłam przekonana, ale miesiąc później pojechałam z tym pomysłem na obóz - Akademię Przedsiębiorczości BraveCamp, organizowaną przez Inkubator Uniwersytetu Warszawskiego. Tam wiele osób uwierzyło w projekt. I tak zaczęło się "Poza Ramami".
Już sama nazwa jest bardzo sugestywna.
Chciałam pokazywać sztukę dosłownie "poza ramami" - w sposób nieakademicki, fascynujący, bliski ludziom. Muzeum nie musi być miejscem, w którym zwiedzamy wszystko od początku do końca i wychodzimy zmęczeni. Wolę, żeby ludzie zobaczyli mniej, ale z przyjemnością. To powinno być doświadczenie, które inspiruje, a nie odstrasza.
Właśnie - wiele osób kojarzy muzea z nudnymi lekcjami szkolnymi. Ty mówisz, że sztuka może być przyjemnością. Ale czy faktycznie jest dla każdego?
Tak, pod warunkiem że ktoś ma w sobie otwartość. Nie musimy rozumieć wszystkiego. Ja sama też nie znam doskonale każdego artysty, każdego dzieła. Warto zaczynać od pytań: co mi się podoba, co mnie ciekawi, z czym się utożsamiam? Nie każdy musi zachwycać się "Bitwą pod Grunwaldem". Może kogoś poruszy pejzaż Pankiewicza albo portret Boznańskiej. To jest zupełnie w porządku.
Jak więc zrobić pierwszy krok, jeśli ktoś chciałby się zbliżyć do sztuki?
Są dwa sposoby. Pierwszy, zdobyć solidne podstawy. Dlatego też stworzyłam kurs "Historia sztuki dla wszystkich". Drugi - bardziej intuicyjny. Pójść do muzeum, znaleźć pięć czy dziesięć dzieł, które przyciągną naszą uwagę, poświęcić im czas, poczytać o nich i sprawdzić "co nam robią". Nie polecam biegania po salach muzealnych z obowiązkiem "zobaczenia wszystkiego". To niemożliwe, żeby przez kilka sekund dobrze obejrzeć dzieło sztuki. Spróbujmy zatrzymać się choć na dwie, trzy minuty. To zmienia wszystko.
Oprócz kursu stworzyłaś też album "Poza ramami. O malarstwie". Opisałaś go jako "album, który rozkochuje w malarstwie".
Takie było założenie. Zauważyłam, że w większości książek o sztuce jest dużo tekstu, a mało prawdziwej sztuki. Ja chciałam odwrócić te proporcje - pokazać dzieła, a tekst uczynić uzupełnieniem. Album ma prawie 500 stron i prowadzi przez najważniejsze epoki i historii malarstwa. Pracowałam nad nim kilka lat, a najtrudniejsze okazało się nie pisanie, tylko zdobycie praw autorskich do dzieł. To zajęło ponad 10 miesięcy.
Wydanie albumu o sztuce wiązało się pewnie z ryzykiem.
Oczywiście. Byłam odpowiedzialna nie tylko za treść, ale za cały proces wydawniczy - druk, dystrybucję, logistykę. Stres był ogromny. Bałam się, że nakład się nie sprzeda, że coś pójdzie nie tak w druku. A jednocześnie tworzyłam album. Będąc w ciąży i później z niemowlakiem na rękach. Gdyby nie zespół ludzi, z którymi nad nim pracowałam, jego wydanie byłoby niemożliwie.
Pamiętasz to uczucie, kiedy wzięłaś do rąk pierwszy egzemplarz?
Tak, ogromne wzruszenie i niedowierzanie. Długo miałam poczucie, że to nie jest możliwe, że to ja to stworzyłam. A potem, kiedy zobaczyłam reakcję czytelników, kolejki, spotkania, na które miejsca rozchodziły się w kilka minut - poczułam, że było warto.
Równolegle prowadzisz działalność internetową - profil na Instagramie z ponad 70 tysiącami obserwujących i podcast. To chyba też duże wyzwanie.
Bardzo. Ludzie często myślą, że napisanie posta na Instagrama zajmuje chwilę. A to bywa osiem, dziesięć godzin pracy. Trzeba zaplanować treść, przygotować dzieła, dopasować format do platformy. Stworzenie minutowego filmu o wystawie jest trudniejsze niż godzinny wykład. A do tego dochodzi kwestia prywatności - jak dużo pokazać siebie, skoro ludzie są ciekawi nie tylko treści, ale też mojego życia.
To prowadzi do pytania o określenie "influencerka". Czujesz się nią?
Nie. Zawsze mówię o sobie: historyczka sztuki i twórczyni "Poza Ramami". Oczywiście mam wpływ - wiem, że dzięki moim treściom ludzie idą do muzeów, jeżdżą na wystawy. Ale słowo "influencerka" kojarzy się głównie z lifestyle'em i reklamami. Ja chcę, żeby moja działalność była merytoryczna, związana ze sztuką. Dlatego współpracuję głównie z muzeami i instytucjami kultury.
Co chciałabyś, żeby ludzie wynieśli z twojej działalności?
Chcę, żeby coraz więcej osób odkrywało, że sztuka jest fascynująca. Żeby muzeum było miejscem, do którego idziemy z radością, a nie z poczucia obowiązku. I żeby każdy, kto sięgnie po książkę o sztuce czy pójdzie na wystawę, znalazł w niej coś własnego.
A jakie są twoje kolejne marzenia zawodowe?
Dwa tygodnie temu usiadłam do rozpisywania zadań na kolejny rok i okazało się, że mam plany na co najmniej 10 lat. Trochę się przestraszyłam, bo jestem osobą, która chciałaby zrobić wszystko od razu, a wiem, że nie jestem w stanie. Musiałam zrobić więc głęboki oddech i to podzielić.
Na pewno chcę wydawać albumy. Mogę ci zdradzić, że mam już pomysł na kolejny - będzie o sztuce tworzonej przez kobiety, o których trzeba mówić. Chcę też dalej edukować i tworzyć kursy, webinary, bo to podstawa działalności Poza Ramami. Dodatkowo oczywiście, media społecznościowe i podcast.
Maja Michalak - historyczka sztuki, od 14 lat zakochana w sztuce, od 8 lat edukuje w tym zakresie. Założycielka firmy "Poza Ramami", twórczyni autorskich szkoleń i warsztatów o sztuce. Na co dzień współpracuje z największymi instytucjami muzealnymi w Polsce. Ambasadorka Stowarzyszenia Przyjaciele Muzeum Narodowego w Warszawie. Prowadząca podcast "Sztuka Poza Ramami", w którym rozmawia z najważniejszymi ludźmi ze świata sztuki. W social mediach tworzy społeczność osób zaangażowanych w poznawanie kultury. Na profilu @pozaramami zaraża pasją do sztuki 72 tys. osób.