Albo w środku tygodnia, albo wcale - taki wybór coraz częściej mają narzeczeni przed ślubem. Wtedy nie ma mowy o zabawie do białego rana, bo nastrój wśród gości jest taki, żeby odbębnić obecność i się szybko zmyć. Przyszli małżonkowie, zaraz po covidowej odwilży, dosłownie rzucili się na dostępne terminy. Nawet te w środku tygodnia. Powód? Widmo ponownego lockdownu.