kasztany

Kasztany to pierwszy znak zbliżającej się jesieni. Sprawiają wielką radość dzieciom, które uwielbiają je zbierać, ale nawet dorośli powinni podczas spaceru wrzucić kilka sztuk do kieszeni. Przydadzą się w domu.

Kasztany uzbierane jesienią nie muszą lądować w koszu. Okazuje się, że są bardzo pomocne w rozwiązaniu pewnego nieprzyjemnego problemu, z którym bardzo często mierzymy się w sezonie jesienno-zimowym. Wystarczy tylko rozłupać je i rozłożyć blisko drzwi lub okien.

Kasztany to jeden z najbardziej znanych symboli jesieni. Chociaż najbardziej kojarzą się z ludzikami wykonywanymi przez dzieci, to również dorośli uwielbiają je zbierać. Niewiele osób wie, że mogą pomóc w popularnym w wielu domach problemie, który pojawia się jesienią. Wystarczy rozłożyć je na parapecie.

Leżące pomiędzy jesiennymi listkami kasztany zbieramy zazwyczaj w celach dekoracyjnych. Rodzice wykorzystują je często do kreatywnej zabawy ze swoimi pociechami. Niewiele osób wie, że kasztany mają też inne zastosowania. Świetnie sprawdzą się w utrzymaniu porządku w garderobie. Wystarczy, że dodasz je do prania.

Nalewka z kasztanów świetnie sprawdzi się do nacierania oraz do picia. Głównie dlatego, że pomaga przy żylakach i obrzękach, które często pojawiają się niezależnie od wieku. Możesz własnoręcznie przygotować zdrowotną nalewkę z kasztanów na spirytusie, aby przy każdej nadarzającej się okazji stosować ją w zależności od potrzeb.

Jeśli lubisz sezonowe dekoracje domu, szczególną uwagę powinnaś zwrócić na kasztany, czyli typowe owoce jesieni. Co można zrobić z kasztanów? Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy to ludziki, które jeszcze w szkole podstawowej były prawdziwym hitem. Jak się okazuje, możesz z tych niepozornych kasztanów stworzyć znacznie więcej.

Nie od dziś wiadomo, że "w Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle". Wielu z nas doskonale orientuje się także, że „Zuzanna lubi je tylko jesienią". Słynne hasło z odzewem pochodzi oczywiście z kultowego serialu „Stawka większa niż życie”. Według wikipedii nie ma ono sensu, bo na paryskim Pigalaku kasztany nie rosną, a polscy turyści, którzy ich szukają wywołują zdumienie Paryżan. Nie do końca zgadzam się z tą teorią.