- Na początku nie wiedziałam kompletnie, czym się różni stodoła od obory – przyznaje Marta Koźluk, która Szczecin zamieniła na wieś Anielino. - Zaufałam mężowi i jego rozeznaniu w temacie. Nie miałam też pojęcia o uprawie roślin. Moim jedynym doświadczeniem było sianie rzeżuchy - nie ukrywa. Zielonego pojęcia o wsi nie miała również Anna Karpowicz, która obecnie współprowadzi z mężem gospodarstwo we wsi Krzyżewo. - Ja, baba z miasta, doję krowy - śmieje się. - Powód? Zakochałam się w rolniku – wyznaje.