Podsłuchałam kiedyś rozmowę. Elegancka starsza dama zaczepiła w centrum Warszawy dżentelmena w podobnym wieku, żeby pochwalić go za to, jak elegancko się porusza. Przepraszała przy tym, że go zatrzymuje na ulicy i tłumaczyła się, że nie zwykła tego robić, ale „dzisiaj ludzie chodzą jacyś tacy skuleni i przygarbieni, a jak się zgina kark, to kłopoty łatwiej na głowę wchodzą”.