Tak walczą z monotonią w sypialni. Kursy seksu są coraz popularniejsze

Jak używać wibratora, jak pozbyć się wstydu w sypialni, na czym polega seks tantryczny, jak zostać boginią w łóżku, jak wykonać masaż erotyczny - tego wszystkiego można dowiedzieć się w czasie organizowanych stacjonarnie i przez internet kursach. Zanim się na nie wybierzemy, warto zadać sobie jedno pytanie.

Z monotonią w sypialni można walczyć
Z monotonią w sypialni można walczyć
Źródło zdjęć: © Getty Images | G-Stock

17.02.2023 | aktual.: 18.02.2023 17:12

Żyjemy w czasach, w których udział w kursach, seminariach, warsztatach, sesjach czy webinarach jest wyrazem dbania o siebie, samorozwój, lepsze relacje z innymi, w tym z partnerami, z którymi dzielimy życie. Część oferty edukacyjno-rozwojowej jest poświęcona ludzkiej seksualności. Dzięki warsztatom i szkoleniom mamy m.in. zyskać większą pewność siebie w sypialni, udoskonalić techniki erotyczne i zwiększyć samoświadomość.

Czy należy wierzyć w zapewnienia organizatorów, że ich kurs zmieni nasze życie seksualne o 180 stopni? Daleko idącą ostrożność zaleca seksuolożka, Sylwia Stankiewicz z Centrum Terapii Dialog w Warszawie.

- Przede wszystkim polecam zwracać uwagę na to, kto prowadzi takie kursy oraz czy ma kwalifikacje, żeby przekazywać wiedzę z danego obszaru - tłumaczy Stankiewicz. - Dobrze, żeby była to osoba wyszkolona, najlepiej seksuolog lub seksuolog w trakcie certyfikacji. Warto też sprawdzić, czy jest członkiem Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, bo to najczęściej dobra rekomendacja. Zalecałabym unikać "seksuologów", którzy stali się nimi po weekendowym szkoleniu internetowym… Warto zapytać specjalistę o jego kompetencje. Osoba wyszkolona nie obrazi się za takie pytanie.

Zaskakujące warsztaty z tantry

Tak właśnie zrobiła Marta z Gdańska, która ze swoim partnerem Kubą postanowiła wybrać się na warsztaty z seksu tantrycznego. Parą są od czterech lat, oboje z odzysku, po rozwodach z dziećmi z pierwszych małżeństw. Ona - 44-letnia psycholożka, on - 42-letni programista poznali się przez portal randkowy.

- Zawsze mieliśmy fajny seks, ale wydawało mi się, że w nasze życie erotyczne wkradła się rutyna. Właśnie wtedy trafiłam na wywiad z nauczycielem tantry, o której krążyły mity, że może być źródłem niewyobrażalnych orgazmów i przeżyć w sypialni - opowiada Marta.

- Namówiłam Kubę, żebyśmy pojechali na weekendowe warsztaty z tantrą. On miał obawy, że skończy się to wspólną orgią, ale zanim zapłaciłam za nasz udział, wypytałam o wszystko organizatorów, przede wszystkim o ich kompetencje. Bez problemu pokazali mi swoje certyfikaty i opowiedzieli o doświadczeniu zawodowym.

Warsztaty odbywały się na Mazurach w starym pałacyku przerobionym na pensjonat. - Życie lubi zaskakiwać, bo zamiast ćwiczenia wyrafinowanych technik seksualnych przede wszystkim było mnóstwo rozmów o seksie. Ale, ku mojemu zdumieniu, odbywały się grupach - osobno rozmawiałyśmy my, kobiety, osobno mężczyźni - śmieje się Marta.

- Rozprawialiśmy się ze stereotypami dotyczącymi seksu, m.in., że kobiety nie chcą seksu prawie wcale, a mężczyźni myślą o nim dziesięć razy na minutę, że mężczyzna ma wzwód na zawołanie, a nad kobietą to się trzeba namęczyć, że mężczyźni są zawsze aktywni w łóżku, a kobiety bierne. Te rozmowy uświadomiły mi także, że o seksie trudno nam rozmawiać, bo nie mamy słów, które go opisują. Są infantylne, ośmieszające albo wulgarne - dodaje.

Zamiast orgii, w czasie warsztatów było dużo ćwiczeń z dotyku, oddechu, medytacji w ruchu. - Nie sądziliśmy, że tyle uwagi poświęcimy wczuwaniu się we własnego ciała - opowiada Marta. - Mieliśmy też ćwiczenia do zrobienia w łóżku, gdy będziemy sami. Mieliśmy być nago, ale nie chodziło o seks. Do tego dochodziły zajęcia indywidualne, w których czasie szukaliśmy w sobie pierwiastków żeńskich i męskich. I choć się tego nie spodziewałam, bardzo nas te warsztaty otworzyły na nowe obszary doznań - przede wszystkim duchowych, ale duch i ciało to jedność, więc to system naczyń połączonych.

Zdaniem Sylwii Stankiewicz, jeśli chodzi np. o kurs seksu tantrycznego lub podobny, to warto zapytać siebie, jaki jest cel wzięcia udziału w takim szkoleniu. - Jeśli zależy nam na podniesieniu libido, wzmocnieniu więzi z partnerem czy partnerką, poznaniu nowych technik, to w porządku - mówi seksuolożka.

- Jeśli jednak kurs wiąże się z nadzieją na stanie się kimś innym, to warto to jeszcze raz przemyśleć. Nowe doświadczenia nie zmienią nagle czyjegoś życia, bo samo uczestniczenie w kursie nie spowoduje znacznego wzrostu samooceny, również tej dotyczącej sfery seksualnej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Spuszczanie wzroku, afirmacja i przyjaźń z wibratorem

29-letnia Andżelika postanowiła znaleźć kandydata na narzeczonego i wyjść za mąż. Uznała jednak, że do przyszłego związku trzeba porządnie się przygotować. - Prawda jest taka, że nie mam ani dobrych wzorców z domu, ani nikt mnie nie nauczył, jak być kobietą pewną siebie, umiejącą uwieść mężczyznę, rozkochać go w sobie, jak być dobrą kochanką, nie tylko taką, która umie sprawić przyjemność partnerowi, ale także zadbać w tej kwestii o sobie - wylicza specjalistka od marketingu internetowego z Warszawy.

- A chciałam się tego nauczyć. Najpierw więc wybrałam kurs uwodzenia, choć nie było łatwo, bo takie szkolenia są głównie skierowane do mężczyzn. W końcu trafiłam na jakiś webinar, połączony z ćwiczeniami i indywidualnymi konsultacjami. I co? I nic. Masakra. Rady, których udzielała prowadząca, to zalotne spojrzenie utrzymane przez trzy sekundy i spuszczenie zawstydzonego wzroku, przeczesywanie włosów i odsłanianie szyi - dodaje.

Potem Andżelika zdecydowała się na kurs poświęcony pozbywaniu się wstydu z sypialni. - To również był kurs internetowy. I o ile prowadząca mówiła o stereotypach dotyczących męskiej oraz kobiecej seksualności, o naszych, kobiet, prawach do przeżywania seksu w dobry i wartościowy dla nas sposób, to praktycznie nie była w stanie nauczyć mnie, jak ze wstydem sobie radzić. Bo codzienne afirmację i powtarzanie do znudzenia, że jestem piękna, że mam wspaniałe ciało i nie mam się czego wstydzić, nawet o milimetr nie przesunęły mojego wstydu w kierunku drzwi sypialni.

Dopiero warsztaty poświęcone temu, jak używać wibratora, żeby stał się najlepszym przyjacielem kobiety, okazały się strzałem w dziesiątkę. - Przede wszystkim znacznie bardziej pomogły mi w walce ze wstydem niż te, które tej walce były dedykowane - mówi Andżelika.

- A w ogóle, z wstydem to tak naprawdę nie ma co walczyć. To po pierwsze. A po drugie - najlepiej zacząć się z nim oswajać w pojedynkę. Bo skoro ja wstydzę się sama siebie, z czego zdałam sobie sprawę w czasie kursu, to jak mam ujarzmić wstyd w obecności mężczyzny? No i w tym oswajaniu bardzo pomaga wiedza, co lubimy, co nam sprawia przyjemność. A żeby tego się dowiedzieć, warto poprosić o pomoc wibrator. Wspaniała sprawa - podsumowuje.

Zdaniem Sylwii Stankiewicz, nie wszystkie kursy dotyczące wzmacniania kompetencji w tej ważnej sferze życia, jaką jest seksualność, są rzetelnie przygotowane i oparte na zasadach EBM (Evidence Base Medicine), czyli przy zastosowaniu metod i narzędzi, które są przebadane i mają naukowe uzasadnienie.

- Dość ostrożnie podchodzę właśnie do szkół uwodzenia i kursów mających na celu zdobycie potencjalnego partnera lub partnerki, bo w takim miejscu trudno nauczyć się zdobywania realnych kompetencji dotyczących tego, jak uwieść pożądaną osobę - przekonuje seksuolożka.

Masaż erotyczny i warsztaty Lowena

Dominika i Anka, dwie 33-latki, zdecydowały się na kurs masażu erotycznego. Chciały przegonić za jego pomocą monotonię z sypialni, a poszły we dwie, żeby było im raźniej.

- Pokazywane na kursie techniki masażu były zaczerpnięte z tantry i nie skupiały się tylko na masowaniu genitaliów - mówi Dominika. - Dużo było informacji o przepływie energii, ale także o tao masażu zmysłowego, uwalnianie napięć miednicy, a także naukę orgazmu przepływowego. Do tego doszły ćwiczenia oddechowe.

Ankę zaskoczyło, że warsztaty trwały cztery dni, a nie cztery godziny. - Podobało mi się, bo nauka dotyczyła zarówno doznań cielesnych, jak i duchowych - mówi kobieta. - Jednak to nie te warsztaty skłoniły mnie do sięgnięcia po profesjonalną pomoc, której na warsztatach się nie zdobędzie. Wzięłam udział w warsztatach według metody Lowena, czyli pracy z ciałem, która pozwala uwolnić emocje. Każde uczucie zapisuje się w ciele, więc poprzez ruch możemy je uruchomić, uwolnić. Ja skupiłam się na pracy z miednicą, mając nadzieję, że dzięki temu zacznę odczuwać przyjemność w sypialni. To jednak nie wystarczyło. Terapeutka lowenowska, która prowadziła warsztaty skierowała mnie do seksuolożki.

Według Sylwii Stankiewicz, to właśnie udanie się do psychologa czy seksuologa często może lepiej pomóc w rozwiązaniu problemu niż kursy. - Myślę, że jeśli dana osoba ma problem z nawiązywaniem relacji czy trudności w obszarze seksualności, na przykład z osiągnięciem orgazmu, to zdecydowanie lepiej wybrać wizytę u specjalisty i porozmawiać o tym, niż iść na kurs uwodzenia lub inne szkolenie obiecujące szybką zmianę - przekonuje ekspertka.

Joanna Karwarska dla Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
sekskursyseksualność
Wybrane dla Ciebie