To była wielka miłość dziennikarza. Durczok zawsze bronił ich losu
Kamil Durczok wielokrotnie podkreślał, jak ważne w jego życiu są psy. Często dawał temu znać, angażując się w wiele spraw na rzecz czworonożnych przyjaciół.
16.11.2021 11:08
Kamil Durczok nigdy nie przechodził obojętnie wobec krzywdy wymierzanej w psy. Dziennikarz sam posiadał owczarki niemieckie, które były jego wiernymi kompanami w różnych okolicznościach. Kiedy stracił wieloletniego przyjaciela, nie krył ogromnej rozpaczy. To była wielka, odwzajemniona miłość.
Kamil Durczok od zawsze kochał psy. Szczególnie upodobał sobie jedną rasę
Owczarek niemiecki to rasa, którą dziennikarz bardzo cenił. Kilkanaście lat temu do jego rodziny dołączył Sasza. Durczok bardzo cierpiał, kiedy czworonóg zachorował w 2016 roku. Psiakowi odmówiły wówczas posłuszeństwa nerki i czekało go długie leczenie. Sasza był dla byłego szefa "Faktów" niesamowicie ważny - pomagał mu podczas zmagań z depresją. Nic więc dziwnego, że zły stan przyjaciela powodował ogromne przygnębienie. Niestety, mimo pomocy weterynarzy, pies odszedł.
- Sasza. Kochałem Go. Przyjaciel. Przegrał z chorobą. Tylko dupek nie wie że pies to rodzina. Umarł na rękach. Płaczę - pisał Kamil Durczok na Twitterze.
Jakiś czas później pojawił się kolejny owczarek Dymitr. Szczęśliwy dziennikarz od początku zasypywał media społecznościowe zdjęciami czworonoga.
Pies towarzyszył Durczokowi w trakcie wypadku samochodowego, przez co trafił na moment do schroniska w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie umieściła go policja.
- Pies na szczęście nie ucierpiał w wypadku. Jego właściciel podpisał oświadczenie, że ktoś go odbierze. Rzeczywiście, po kilku godzinach pojawił się mężczyzna z upoważnieniem od właściciela i odebrał psa - opowiedział mediom pracownik schroniska.
Po śmierci Durczoka, przejęcie losem wiernego owczarka wyraził Grzegorz Kramer, publikując zdjęcie Dymitra na swoim Twitterze.
- To jest Dymitr. To jest Pies Kamila Durczoka. Bardzo tego psiaka kochał i mocno się przyjaźnili. Mam nadzieję, że przyjaciele Kamila się nim zaopiekują. Kurde, jakie to smutne jest! - pisze dziennikarz.
Dziennikarz był niesamowicie wrażliwy na losy czworonogów
Durczok od lat angażował się w dbanie o losy tych wyjątkowych zwierząt domowych. Kiedy na początku 2016 roku media obiegła informacja o skatowanym psu, w social mediach dziennikarza pojawił się post o nagrodzie za wskazanie sadysty, który obciął biednemu czworonogowi łapy.
- Dokładam kolejne 5 tysięcy. Czekam na informacje równolegle z policją - pisał dziennikarz.
Kamil Durczok nie przebierał również w słowach, gdy na jaw wyszła informacja, że były senator PiS-u znęcał się nad psem, ciągnąc go na smyczy za samochodem. Dziennikarzowi puściły wtedy nerwy i rzucał w stronę psiego oprawcy dosadne komentarze. Informacje o popełnionym czynie przez byłego senatora obiegły media w kwietniu 2021 roku. Durczok zareagował natychmiast.
- Przyznam, że raczej unikam argumentów siły. Ale gdybym dorwał tego b. senatora PiS to bym go zatłukł. Z gołej piąchy - napisał na Twitterze. Oczywiście jego słowa wywołały niemałą burzę, a internauci odnosili się pod postem do niechlubnych występków samego Durczoka.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.