To ona może zostać wiceprezydentem Warszawy. Kim jest Ada Porowska?
Jeśli najbliższe wybory na prezydenta Warszawy wygra Rafał Trzaskowski, jego zastępczynią ma zostać Ada Porowska. Pracownica socjalna od lat wspiera osoby dotknięte kryzysem bezdomności.
05.03.2024 | aktual.: 05.03.2024 11:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Podczas sobotniej konwencji programowej liderzy Trzeciej Drogi ogłosili, że nie będą mieli własnego kandydata na prezydenta Warszawy. Jednakże poparcie dla obecnego prezydenta ma swoją cenę - Adrianę Porowską.
- Warszawa potrzebuje dzisiaj dwóch płuc. Potrzebuje Rafała Trzaskowskiego, ale potrzebuje też Ady Porowskiej, która będzie naszą kandydatką na wiceprezydenta Warszawy, jako tego płuca społecznego – zareklamował Porowską Szymon Hołownia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kim jest Adrianna Porowska?
Ada Porowska to 46-letnia działaczka społeczna, która od kilkunastu lat pracuje jako streetworkerka. Jest prezeską Kamiliańskiej Misji pomocy Społecznej i zajmuje się schroniskiem dla osób w kryzysie bezdomności, które znajduje się na warszawskim Ursusie.
O Porowskiej po raz pierwszy zrobiło się głośniej, gdy postanowiła dokończyć wspólnie z bezdomnymi budowę jachtu dalekomorskiego. Na początku inicjatywę tę przedstawił w 2006 roku ojciec Bogusław Paleczny. Planował on wraz z podopiecznymi stworzyć łódź, którą następnie opłynęliby świat. Niestety mężczyzna zmarł w 2009 roku. Adriana Porowska postanowiła pokierować dalszymi planami i ostatecznie jacht został zwodowany w 2021 roku. Został nazwany "Ojciec Bogusław".
Oprócz tego Porowska w 2022 roku zajęła się koordynowaniem wolontariatu na dworcach w Warszawie, gdzie po eskalacji napaści Rosji pojawiali się uciekający przed wojną Ukraińcy i Ukrainki.
Zabierała syna do pracy
W 2019 roku w trakcie wywiadu ze "Zwierciadłem" działaczka przyznała, że czasami żałuje, że ma tylko jedno dziecko, jednak wie, że praca jest dla niej bardzo ważna. Gdy jej syn był młodszy, Porowska zabierała go do swojego biura.
- Mój syn przez lata się tutaj kręcił (...). Podczas pracy często prosiłam podopiecznych, żeby go przypilnowali. I poznawał tych ludzi, grał z nimi w piłkę, odrabiał lekcje. Jakoś z opóźnieniem pomyślałam, że może to nie jest do końca normalne - wyznała.
Ada Porowska przytoczyła też historię, gdy ktoś zwrócił jej uwagę na to, jak wychowuje syna.
- Ktoś mi zwrócił uwagę, że ludzie mogą inaczej to postrzegać niż ja, bo przecież zdarzają się u nas byli więźniowie. Wiem, że niektórzy z nich nie są aniołami. Byłam ostatnio w Monachium i ktoś powiedział: "Wiesz, w Niemczech to odebraliby ci prawa rodzicielskie, bo narażasz dziecko, którym zajmują się osoby bez przygotowania pedagogicznego". - wyznała.
W tej samej rozmowie działaczka przyznała, że jej syn jest mądrym i wrażliwym chłopcem.
- Teraz przychodzi tu rzadziej, ma swoje sprawy. Bywa nadal ze mną na ślubach i pogrzebach podopiecznych, ludzi, których znał. Razem z moim mężem są tu co roku w święta. Wigilię spędzamy z setką osób. Uważam, że to całkiem naturalne - dodała.
Pomoc innym musi pogodzić z życiem rodzinnym
W rozmowie z "Wysokimi Obcasami" Adriana Porowska przyznała, że prowadzenie schroniska dla osób w kryzysie bezdomności, stworzenia mieszkań treningowych oraz koordynowanie wolontariatu informacyjnego bywa niezwykle angażujące. To wpływa na relacje z rodziną.
- W ciągu ostatnich trzech miesięcy pokłóciłam się z mężem trzy razy. Raz tak poważnie, że nie odzywał się do mnie cały dzień. Uważałam, że mnie nie wspiera, tylko powstrzymuje. Powiedział jednak, że ja po prostu umrę na tym dworcu. Bo widział, że wracałam skonana, z zaciśniętym gardłem, piszczało mi w uszach - wyznała Porowska.
Działaczka społeczna w pewnym momencie zrozumiała, że jej dotychczasowe poukładane życie rodzinne wygląda zupełnie inaczej.
- Syn znosi to całkiem dobrze (...) Zawsze bałam się, że będzie pokrzywdzony, ale kiedy budowaliśmy statek, to jego kapitan napisał pod postem na Facebooku: "Pani Ada jest w to zaangażowana w 100 proc. Na takim samym poziomie angażuje się w wychowywanie syna. Może to tylko oznaczać, że ma 200 proc. mocy" - powiedziała.
- Moi bliscy na pewno płacą cenę za moje zaangażowanie, a ja razem z nimi, bo mocno to przeżywam. Przy czym nie zawsze wiedzą, co wyprawiam. Ukrywam przed mamą, jak ciężko pracowałam. Kiedy byłam na dworcu, zadzwoniła do mnie, żeby spytać o proporcje na chleb, który lubię piec. Schowałam się gdzieś, by było cicho, i zaczęłam dyktować składniki - dodała.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl