Blisko ludziToksyczna matka. Dlaczego tak trudno się od niej uwolnić?

Toksyczna matka. Dlaczego tak trudno się od niej uwolnić?

Trudne relacje matek z córkami
Trudne relacje matek z córkami
Źródło zdjęć: © Getty Images
Aneta Malinowska
06.04.2021 20:20

Relacje z rodzicami mogą bardzo wpłynąć na jakość życia. Toksyczna matka czy wymagający ojciec to najczęściej zmora i przekleństwo. Czy można się uwolnić od toksycznych relacji?

W relacji rodziców i dzieci może zdarzyć się tak, że obie strony mają inne wizje zarówno swojej relacji, jak i życia. Mądry rodzic wie, kiedy zostawić dziecko i pozwolić mu decydować o swoim życiu. Jak zauważa psycholog, poziom skomplikowania relacji pomiędzy rodzicami a dziećmi wynika z kultury, w jakiej żyjemy. Chłopców częściej wychowuje się do opuszczenia domu i stworzenia własnej rodziny, dziewczynki natomiast są "przytrzymywane".

- Kiedy córka próbuje się oddalić, jest przyciągana, często przez krytykę, brak akceptacji, wywoływanie poczucia winy, żądanie uwagi i opieki - powiedziała nam psychoterapeutka Marta Gruhn.

Nienawidzi swojej matki

Izabela Koralewska ma 40 lat i jest samotną matką. Przez 6 lat po rozstaniu z partnerem mieszkała ze swoją małoletnią córką u matki. Dopiero niecały rok temu znalazła w sobie siłę, żeby wyprowadzić się z rodzinnego domu. Choć jak twierdzi, nienawidzi swojej matki, to przez lata nie potrafiła się od niej oderwać.

– Moja mama to silna osobność. Od zawsze życie całej rodziny toczyło się wokół niej. Zawsze jej sprawy były na pierwszym miejscu i determinowały życie rodzinne – tak w młodości, jak i teraz, kiedy mieszkałam u niej – wyznała w rozmowie z WP Kobieta Izabela. - Jak matka miała dobry nastrój, było okej. Gorzej, gdy coś nie szło po jej myśli.

Iza przez kilka lat mieszkania u matki przepraszała, że żyje. - Ona była u siebie, a ja nie miałam tam prawa głosu. Matka z niczego potrafiła robić awantury. O porządki, o brak wdzięczności, o to, że myślę i czuję inaczej. O inne zdanie na dowolny temat. Bo tylko ona ma prawa, tylko ona jest najmądrzejsza i na wszystkim się zna – powiedziała nam Iza. Kobieta była przytłoczona. Kiedy mieszkała z matką, nie mogła być sobą.

- Nie mogłam żyć, jak chciałam. Nic mi się nie należało i ode mnie nie zależało. Żyłam jak ubezwłasnowolniona - psychicznie i fizycznie. Nawet nie miałam prawa spotykać się ze znajomymi – wyznaje kobieta. - Przelało się, we mnie, gdy w jednej z awantur powiedziałam, że zamierzam, żyć wreszcie po swojemu, na co ona mi wykrzyczała, że po swojemu to będę mogła, jak będę w jej wieku, czyli dobrze po sześćdziesiątce. Wtedy pękłam… - powiedziała łamiącym się głosem Iza.

Jak podpowiada psycholog, w takich trudnych relacjach pomocne może być już samo zdanie sobie sprawy z tego, że coś "nie działa", że są jakieś nierozwiązane konflikty i trudne emocje. - Kiedy mamy wgląd w to, co się dzieje, łatwiej możemy na to wpływać. Pracujmy nad stawianiem granic i dbaniem o własne potrzeby – zauważa Marta Gruhn.

Izabela od roku nie mieszka z matką. Oprócz tego, że chciała wreszcie być sobą, nie mogła już dłużej pozwalać, żeby jej nastoletnie dziecko słuchało, prawie dzień w dzień, jaką ma "głupią i złą" matkę, na którą babcia nieustannie krzyczała i którą obrażała.

Kobieta teraz robi wszystko, żeby się z matką nie spotykać. Pandemia jej pomaga, bo zawsze ma wymówkę, że w obawie o zdrowie nie może się spotkać. Iza nie chce już nigdy więcej być niszczona.

- Już dość. Moja matka jest jak wirus, który nie ma zamiaru odpuścić. Nie chodzę na terapię, bo mnie nie stać. Chciałabym uwolnić się psychicznie od matki, ale nie potrafię. Nie wiem jak… Dlatego na razie jej unikam – mówi kobieta.

Jak twierdzi psycholog, krytyczna matka najczęściej sama była krytykowana przez swoją matkę, a być może nawet wciąż jest krytykowana.

- Wzorzec wychowania wynosimy z domu, jeśli byliśmy krytykowani – krytykujemy, jeśli byliśmy akceptowani – akceptujemy. Kiedy kobieta sama jest uwikłana w relacje z własną matką, zwykle wikła również swoją córkę – zauważa Marta Gruhn.

Wielokrotnie od matki słyszała, że jest gruba

Marzena Lipińska od dzieciństwa jest pod nieustanną kontrolą matki i za wszystko jest krytykowana. - Od zawsze byłam krytykowana i stawiane były przede mną niewyobrażalne wymagania. Realizacja jej planów, które wcale nie były zgodne ze mną – mówi kobieta.

- Jak przynosiłam słabszą ocenę, była afera na pół bloku. Trzęsłam się zawsze, jak matka chodziła na zebrania, a wiedziałam, że zamiast samych 5 wpadła mi jakaś trója. Nie chciałam, żeby wrzeszczała. A wrzeszczała. Do dzisiaj obgryzam przez tamte nerwy paznokcie, zwłaszcza, jak mam ją gdzieś blisko, albo zajadam stresy – wyznaje kobieta.

Marzena twierdzi, że matka ją za wszystko wyśmiewała. - Jej zdaniem od zawsze wszystko robię źle. Nigdy nie miałam i nie mam w matce żadnego wsparcia – wyznaje kobieta.

– Dla niej wybierałam studia, dla niej wybierałam swoją pracę. Pod nią się ubierałam i obcinałam włosy, z myślą, co powie moja matka. Chciałam usłyszeć dobre słowo, chciałam, żeby była ze mnie dumna. Jednak jej nic nigdy we mnie nie pasuje. Nigdy też nie umiała ze mną rozmawiać. Zawsze wrzaski, awantury i wymuszanie. Właściwie nie mam relacji z matką – mówi zasępiona.

Marzena szukała w sobie przyczyn życiowych niepowodzeń i złych wyborów. Dopiero niedawno zaczęło do niej docierać, jak bardzo została zmanipulowana i jakie piętno na jej psychice odcisnęła matka.

- Mama mnie psychicznie "zajechała". Zupełnie straciłam wiarę w siebie. Nie umiałam się przeciwstawić. Teraz, mimo że mam już prawie 30 lat to cokolwiek robię, ciągle mam w głowie myśl: "co powie matka".

Kobieta wielokrotnie od matki słyszała, że jest za gruba. Jak schudła i zaczęła o siebie dbać, jej mamie też nie pasowało. - Jak o siebie nie dbałam, byłam brzydka i gruba, słyszałam, że żaden facet mnie nie zechce. Jak zaczęłam o siebie dbać, zaczęła mnie wyzywać od dam z umalowanymi paznokciami – mówi w rozmowie z WP Kobieta Marzena.

Marzena po skończeniu studiów znalazła pracę i wynajęła pokój. Dziś utrzymuje się sama. To też się matce nie podoba. Mimo że kobieta od 4 lat nie mieszka z matką i spotykają się tylko w święta, wciąż czuje się winna.

- Nienawidzę matki i kocham ją jednocześnie. I kompletnie nie umiem sobie poradzić z tą sprzecznością emocji. Większość moich myśli, przez lata, kręciło się wokół jej osoby. Jak mnie raniła, przeżywałam dramat, jak okazała mi serce, byłam w euforii. Moim największym marzeniem było - i niestety, nadal jest - usłyszeć od niej, że akceptuje moje wybory i szanuje moje decyzje. Że jest ze mnie dumna – powiedziała nam Marzena.

Kobieta od pół roku chodzi na terapię. Z powodu toksycznej matki nie potrafi być w pełni samodzielna, decyzyjna, a przede wszystkim nie umie być w pełni szczęśliwa.

- Od roku mam stałego partnera. Mama go poznała w Boże Narodzenie. Tradycyjnie nie spodobał jej się. Znowu mnie skrytykowała i wyśmiała mój wybór. Wtedy zapytałam "Czego właściwie ode mnie chce?". Nie odpowiedziała.

Toksyczne relacje z rodzicami

Skutki toksycznej relacji z matką często zostawiają w nas trwałe rany. Zwykle jedynym rozwiązaniem jest terapia, która pozwoli przyjrzeć się temu, co się zadziało i jaki ma to na nas wpływ teraz. Wbrew pozorom relacje matek z synami również potrafią być toksyczne, choć przybierają nieco inną formę.

- W gabinecie spotykam się z mężczyznami, którzy przychodzą na terapię, nie z powodu relacji z matką, a z powodu trudności w relacjach z kobietami. Zwykle okazuje się, że żadna kobieta nie jest tak akceptująca, bezkrytyczna i zakochana w tym mężczyźnie jak mama. Ponadto partnerka wymaga, by to z nią się konsultował w ważnych sprawach i to jej zdanie brał pod uwagę. Matka odbiera to jako atak na jej relacje z synem i zaleca, aby zakończyć związek. Syn przyzwyczajony do drastycznych ingerencji matki w jego życie zwykle się zgadza, doszukując się przyczyn niepowodzenia w partnerce, po kilku takich związkach orientuje się jednak, że coś tu jest nie tak. Pamiętajmy jednak o tym, że to nie świadczy o wielkiej miłości matki do syna, a o tym, że syn zastępuje jej partnera – zauważa psycholog Marta Gruhn.

Nie tylko matki tworzą toksyczne relacje z dziećmi, ojcowie również potrafią być nadmiernie kontrolujący, krytyczni czy wymagający. Brak akceptacji i pochwał niszczą poczucie własnej wartości, sprawczości i bezpieczeństwa.

- Synowie czasem otrzymują od ojca przekaz, że ich emocjonalność i wrażliwość jest zła, że kiedy płaczą to nie są prawdziwymi mężczyznami, a kiedy mówią o swoich uczuciach, to zachowują się jak baba – zauważa specjalistka. Skutkiem takiego wychowania w przyszłości mogą być problemy emocjonalne i w konsekwencji depresja.

Córki natomiast bywają traktowane jak partnerka, ojcowie bywają zazdrośni o jej partnerów, wykorzystują córkę dla realizowania swoich potrzeb emocjonalnych, wzbudzają poczucie winy, kiedy córka nie chce ich realizować. - Takie ambiwalentne zachowanie, raz pełne miłości, uwagi i adoracji, a innym razem odrzucające, jest wikłające w relacje z ojcem i skutkuje przede wszystkim trudnościami w przyszłych relacjach – podsumowuje psycholog.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (218)
Zobacz także