Toksyczni rodzice, czyli jacy?

Ten problem w Polsce jest nadal tematem tabu. Zarazem jednak kochamy swoje pociechy i nie chcemy ich, nieświadomie, krzywdzić. Jak to zrobić?

Toksyczni rodzice, czyli jacy?
Źródło zdjęć: © sxc.hu

23.03.2010 | aktual.: 09.04.2010 09:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ten problem w Polsce jest nadal tematem tabu. Krytykowanie dorosłych ma być objawem złego charakteru i niewdzięczności dzieci. Zarazem jednak kochamy swoje pociechy i nie chcemy ich, nieświadomie, krzywdzić. Jak to zrobić?

Sami nie wiemy

Nikt nas nie uczy, jak dobrze wychowywać dzieci. Nie dostajemy sprytnych instrukcji, podręczników, nie zdajemy egzaminu. Po prostu pewnego dnia w nasze ręce trafia człowiek, kompletnie bezbronny i od nas zależny. Często powielamy modele zapamiętane z dzieciństwa, czasem czytamy jakieś książki (zwykle tylko te potrzebne na starcie), obserwujemy otoczenie i zaczynamy go kształtować.

Nasz plan wychowawczy oparty jest na osobistych doświadczeniach, także tych złych. Dziecko spędza z nami mnóstwo czasu: jest podatne na nasze lęki, fobie, obciążające schematy. Przy tym jest skazane na akceptowanie tego "programu": od nas dostaje jeść, my zaspakajamy jego podstawowe potrzeby. Mamy nieograniczoną władzę. Niechcący możemy używać jej w taki sposób, że zrobimy krzywdę na lata.

Smutne przykłady

Jeśli słyszymy, że ktoś dotkliwie pobił dziecko, jest dla nas oczywiste, że zrobił źle. Rzecz w tym, że przemoc to jeden ze sposobów trwałego, emocjonalnego okaleczania dzieci.

Równie szkodliwy wpływ może mieć:

  • ignorowanie - ciągle jesteśmy zajęci, mamy "ważniejsze sprawy" na głowie (kariera, pieniądze), niż smutek, czy zagubienie malca,
  • nadopiekuńczość - dziecko nie ma szans usamodzielniać się, rozwijać, a w konsekwencji radzić w dorosłym życiu,
  • pomniejszanie osiągnięć dziecka - nie mierzymy jego wyników według możliwości i starań, a naszych wygórowanych ambicji,
  • porównywanie malca do innych "lepszych" dzieci - zawsze przecież znajdzie się ktoś, kto ładniej śpiewa, rysuje, etc.,
  • kontrolowanie go na każdym kroku - podejrzliwość rodziców, nazywana dobrem dziecka, potrafi osiągnąć rozmiary niebotyczne. Bywa, że matka publicznie sprawdza, czy nastolatka włożyła ciepłe gacie,
  • wmawianie dziecku chorób i w związku z tym zabranianie potrzebnej aktywności - "taka jest słabowita, po co jej te łyżwy?",
  • próba doboru towarzystwa ("to nie są odpowiedni koledzy dla ciebie, ich rodzice to margines społeczny").

Poważne skutki

Przykładów toksyczności jest więcej. Zasadniczo szkodliwe jest wszystko, co łamie prawa dziecka. Mały człowiek ma takie same fundamentalne prawa, jak dorosły. Nie wolno mu ubliżać, zasługuje na szacunek, ma prawo być dzieckiem, a zarazem być rozwijanym i wychowywanym tak, by budować i wzmacniać swoje poczucie wartości.

Krzywdzone dziecko nie żywi urazy do dorosłego. Dla niego wszystko, co robi opiekun, jest naturalne, normalne. Szybko nabiera przekonania, że to ono zrobiło źle. Uznaje, że jego zdanie się nie liczy, a ono samo nie zasłużyło na miłość i zainteresowanie.

Skutek to dorośli ludzie, którzy nie umieją wyznaczać granic otoczeniu, pozwalają naruszać swoje prawa. Z takiego dziecka w przyszłości wyrośnie człowiek, który nie będzie umiał ustalić własnych granic i, w efekcie, pozwoli innym naruszać swoje prawa. Niewłaściwe relacje są powielane w związkach partnerskich, ale i w pracy. Krzywdzone dzieci są łatwym łupem w dorosłym życiu.

Dobry, toksyczny rodzic

Wielu toksycznych rodziców w ogóle nawet nie przypuszcza, że robi źle. Nadopiekuńczej matce, która nie pozwala się malcowi oddalić nawet na krok, a nastolatka zamyka w pokoju, wydaje się, że jest po prostu opiekuńczą i troszczy się o bezpieczeństwo dziecka.

Rodzicom, którzy są wciąż niezadowoleni z postępów w nauce, zdarza się wierzyć, że w ten sposób pobudzą dziecięcą ambicję i pomogą "osiągnąć coś w życiu". Z tego samego powodu inni narzucają właściwą szkołę, towarzystwa czy rodzaj zabawek ("po co ci gitara? Książka o fizyce jądrowej jest lepsza"). Wszystko to dorośli robią ze źle pojętej miłości, "dla dobra dziecka".

Często ten problem jest dziedziczony. Bite dzieci biją swoje dzieci. Słabi dorośli nieumiejętnie starają się uczynić "mocnymi" swoje pociechy. Tata zabrania płakać, nie pozwala się mazgaić, bo sam nie potrafi już okazywać uczuć. Nie zna ich wartości.

Często jedynym sposobem uniknięcia toksycznych relacji z dzieckiem jest rozliczenie się z własnym dzieciństwem. Bywa, że jest to możliwe jedynie z pomocą psychologa. Więcej na ten temat: Susan Forward, "Toksyczni rodzice", wyd. Czarna Owca.

Źródło artykułu:WP Kobieta
rodzicematkaprzemoc
Komentarze (16)