Turystka chciała dotknąć konia. Gwardzista ostro zareagował
Sieć obiegło nagranie, na którym widać zadowoloną turystkę pozującą ze strażnikiem królowej Elżbiety II w Londynie. Szybko okazało się, że przyjemna sesja zdjęciowa zamieniła się w traumatyczne spotkanie ze zdenerwowanym gwardzistą. Mężczyzna siedzący nieruchomo na koniu urządził kobiecie niezłą aferę.
Zdjęcie z jednym z nieruchomych członków gwardii królewskiej to obowiązkowy punkt każdej wizyty w Londynie. Zanim jednak spotkamy się ze strażnikiem warto znać zasady, jakich należy przestrzegać podczas wspólnego zdjęcia. Jedną z nich jest ta, która wskazuje na absolutny brak kontaktu fizycznego i próby rozpraszania gwardzisty. Pewna turystka zwiedzająca stolicę Wielkiej Brytanii najwidoczniej o niej zapomniała. Konsekwencje jej czynów były tragiczne.
Gwardzista królowej Elżbiety II wydarł się na turystkę
Na jednym z profili na TikToku pojawiło się zaskakujące nagranie. Widać na nim turystkę, która z uśmiechem na ustach zbliża się do królewskiego gwardzisty siedzącego na koniu. Kobieta chciała wykonać sobie pamiątkowe zdjęcie z londyńskiej wycieczki. Próbowała chwycić ręką wodze, pozując do fotografii. Widząc, co zamierza turystka, strażnik postanowił stanowczo postawić granicę.
- Odsuń się od gwardzisty królowej! Nie dotykaj lejców! - krzyknął.
Turystka wystraszyła się strażnika i natychmiast odskoczyła. Mężczyzna, który nagrywał scenę, powiedział zza kamery, że już nigdy nie przyjedzie do Londynu po tym, jak potraktowano jego macochę.
Internauci krytykują turystkę. Głos zabrał rzecznik brytyjskiej armii
Wideo szybko stało się hitem w internecie. Do tej pory obejrzało go ponad pięć milionów użytkowników. Równie często było przez nich komentowane. Jak się okazuje, internauci nie byli wyrozumiali wobec zachowania kobiety. Zauważyli, że nie zdawała sobie sprawy z tego, jak ma się zachować w towarzystwie gwardzisty.
"Słusznie zwrócił uwagę, że nie można dotykać strażnika", "To nie Disneyland. Są końmi roboczymi i służą armii", "To ich praca. Nie powinno się tak blisko do nich podchodzić. Chyba każdy to wie", "Przecież oni tam nie są dla turystów. Co ta kobieta sobie myślała?" - czytamy w komentarzach.
Sprawę skomentował także rzecznik brytyjskiej armii. Jego wypowiedź została zacytowana przez portal Mirror. Przyznał, że każdy taki incydent jest traktowany bardzo poważnie.
"Chcemy zapewnić wszystkim, którzy odwiedzają Horse Guards, przyjemny czas. Obszar ten jest szczególnie oblegany przez turystów, a czasami żołnierze pełniący służbę straży muszą głośno krzyczeć, aby ich ostrzec, jeśli zbliżą się zbyt blisko koni, co miało miejsce w tym przypadku. Mamy znaki umieszczone przy boksach dla koni, mówiące, że konie gryzą i zawsze zachęcają turystów do niezbliżania się do koni, ponieważ są to zwierzęta i mogą być nieprzewidywalne - powiedział rzecznik brytyjskiej armii" - podsumował.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl