Tworzy sztukę z użyciem nowych technologii. "Będziemy coraz bardziej przenikać się ze światem wirtualnym"

Tworzy sztukę z użyciem nowych technologii. "Będziemy coraz bardziej przenikać się ze światem wirtualnym"

Kamila Staszczyszyn
Kamila Staszczyszyn
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
28.12.2023 11:19

– Byłam świadkiem, jak dziecko niczym superbohater próbowało zatrzymać napływające na nie dwie wirtualne wielkie ciecze. To mnie bardzo jara, gdy widzę reakcje ludzi, którzy przeżywają coś niezwykłego i ważnego – mówi Kamila Staszczyszyn, współtwórczyni – z Kubą Matyką – warszawskiego Melt Museum ze sztuką immersyjną.

Ewa Podsiadły-Natorska: Sztuczna inteligencja może tworzyć?

Kamila Staszczyszyn, dyrektor kreatywna i artystyczna oraz współzałożycielka MELT – Immersive Experience Studio: Sztuczna inteligencja zawsze musi być prowadzona przez człowieka. Nie jest tak, że tworzy "sama z siebie" – algorytm generuje coś na podstawie tego, co najpierw człowiek napisał. Na pewno sztuczna inteligencja przyśpiesza i ułatwia pracę; dzięki niej można pracować efektywniej i zwiększyć swoją kreatywność. W ten sposób stworzyliśmy np. teledysk dla duetu Empire of the Sun, gdzie w 90 proc. to była praca ludzi, nie komputera.

Musieliśmy wymyślić scenariusz i nagrać ujęcia, w których potem sztuczna inteligencja pomogła śledzić ruchy ludzi i wykonać motion capture (technika stosowana w filmach oraz grach komputerowych polegająca na "przechwytywaniu" trójwymiarowych ruchów aktorów i zapisywaniu ich w komputerze – przyp. red.), by potem ręcznie dodać animację 3D i efekty specjalne. Na koniec, bazując na tym, wszystko to przykryła jeszcze warstwa naszego algorytmu AI, która odpowiednio pokierowana pomogła przetworzyć wszystko w techno-magiczny świat, który znamy z teledysku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak można zdefiniować "sztukę immersyjną"?

Taka sztuka powoduje, że zatapiasz się w doświadczeniu. To ono staje się najważniejsze. Odbiorca dzięki temu może na chwilę zapomnieć o codzienności. Sztuka immersyjna to wizualna opowieść połączona z warstwą audio, co tworzy całość, historię, w której się zanurzasz, stajesz się jej częścią, a niekiedy współtwórcą. Wchodzisz "do dzieła". Jesteś na styku świata prawdziwego z wirtualnym, choć wspomnienia są jak najbardziej prawdziwe.

Gdy ludzie wchodzą do waszego muzeum i stają się uczestnikami "ekspozycji" – jak reagują?

Reakcje są przeróżne. Jedni potrafią oddać się temu, co doświadczają, i chłonąć bodźce. Inni są zdumieni, przejęci. Bardzo często słyszymy opinie, że ludzie po wizytach u nas "nabodźcowali się" – w pozytywnym sensie. Dzieje się tak, ponieważ my nie proponujemy sztuki pasywnej, a coś, w czym uczestniczysz. Znaczna część odbywa się na zasadzie interakcji, bardzo intuicyjnych.

Zdarza się, że ktoś nie wie, jak powinien zareagować, bo to dla niego absolutna nowość?

Tak, bardzo często. Szczególnie gdy zaczynaliśmy 10 lat temu i łączyliśmy nowe technologie ze sztuką, ludzie kompletnie nie wiedzieli, jak mają się zachować. Nie podejrzewali, że mogą wpływać na kształt otoczenia wokół nich. Że mogą być impulsem dla technologii, aby ta się zmieniała. Teraz – co ciekawe – ludzie boją się mniej i chętniej wchodzą w interakcje. Zwłaszcza dzieci, które jak widzą kuleczki przesuwające się po ścianie, to próbują je złapać. I to jest świetne.

Na 10-lecie istnienia grupy PRO8L3M stworzyliśmy salę odsłuchową z projekcją 270 stopni. Chętnie do naszych "wystaw" wprowadzamy różne siły fizyczne typu działanie wiatru czy wody. Mieliśmy symulację cieszy i wizualne odwzorowanie turbulencji. Byłam świadkiem, jak dziecko niczym superbohater próbowało zatrzymać napływające na nie dwie wirtualne wielkie ciecze. To mnie bardzo jara, gdy widzę reakcje ludzi, którzy przeżywają coś niezwykłego i ważnego.

Wykorzystanie nowoczesnych technologii w procesie tworzenia to podstawa twojej pracy?

Na pewno bardzo mnie to inspiruje. Chcę mieć wpływ na kształt przyszłości, wprowadzać różne innowacje w sposób popowy, żeby oswoić ludzi z tym, że nasza przyszłość idzie właśnie w tę stronę. Będziemy coraz bardziej przenikać się ze światem wirtualnym. Cieszę się, że mogę dołożyć do tego swoją cegiełkę.

Jak przebiega u was droga od pomysłu do realizacji?

Gdy zaczynamy projektować, wymyślamy całą ścieżkę doświadczenia – wcielamy się w odbiorcę, zastanawiamy się, jak może zareagować i co chcemy, żeby przeżył. Zależy nam, żeby nasi odbiorcy stali się bohaterami i odkrywcami. Żeby technologia nie była widoczna wprost, tylko żeby była poukrywana. Wymyślamy koncepcję i dostosowujemy ją do tego, co nasi klienci chcą przekazać. Staramy się nie używać nowoczesnych technologii w taki sposób, w jaki zostały one stworzone. Zastanawiamy się raczej, jak my chcemy je zastosować, co nie jest łatwe, bo zwykle pojawia się przy tym dużo problemów technologicznych.

Zanim zrobiliśmy immersyjny odsłuch płyty PRO8L3M, podróżowaliśmy z Kubą po Stanach Zjednoczonych. Chcieliśmy zobaczyć, jak działają tam zaprojektowane przestrzenie, które w kulturze amerykańskiej funkcjonują od lat 70. Amerykanie w takich immersyjnych miejscach spędzają mnóstwo czasu. Zaczęliśmy zastanawiać się, jak połączyć to wszystko z tym, co robimy i wpadliśmy na pomysł, że zaproponujemy chłopakom z PRO8L3M-u współpracę. To była w Polsce zupełna nowość.

Zdarzyło się wam, że pierwotna koncepcja była inna niż to, co ostatecznie uzyskaliście – ku waszemu zaskoczeniu?

Zazwyczaj potrafię wyobrazić sobie efekt, natomiast dużo było przypadków, gdy w trakcie projektowania zmienialiśmy początkową koncepcję, ponieważ z technologią jest to praca na żywym organizmie. Można w międzyczasie znaleźć ciekawsze rozwiązania albo ciekawszą koncepcję kreatywną.

Jaki jest twój system pracy? Rzucasz się w wir obowiązków czy wolisz spokojną, codzienną rutynę?

Chciałabym mieć work-life balance, jednak w moim przypadku jest to niemożliwe. Bardzo często mamy ciągi, gdy przez parę miesięcy śpimy po 3 godziny dziennie. Teraz tak jest od czerwca. Zdarza się, że śpimy po 6 godzin, jednak rzadko. Nie przeszkadza mi to, praca jest moją pasją. Jak wpadamy w taki ciąg, to działamy, dopóki nie skończymy.

Nikt wam nie pomaga?

Pod projekty dobieramy sobie ludzi, który wykonują dla nas takie prace jak produkcja czy fizyczne postawienie jakiejś rzeczy. Natomiast kreacja, kontent, tworzenie w 3D to my. Wymaga to dużej ilości czasu, ale idzie nam to bardzo sprawnie. Dzięki doświadczeniu, które już mamy, możemy we dwójkę zrobić to, co za granicą robią teamy 50-osobowe.

Naprawdę?

Tak. Pierwszy raz, 12 lat temu, sami zrobiliśmy coś, co normalnie zrobiłby 50-osobowy zespół. To nam dało powera, że ogranicza nas tylko wyobraźnia.

Trwa dyskusja, kto de facto jest twórcą dzieła, jeśli współtworzy ją sztuczna inteligencja. Jakie jest twoje zdanie?

To kwestia subiektywna i indywidualna, ale prawo w Stanach Zjednoczonych mówi, że jeśli grafika jest w 100 proc. efektem pracy generatywnej sztucznej inteligencji, czyli grafika powstaje w 100 proc. z napisanego prompta (podpowiedzi dla AI – przyp. red.), to nikt nie może jej copyrightować. Jeśli natomiast jest w tym jakikolwiek wkład graficzny zrobiony przez człowieka lub jest to potem przez człowieka przetworzone, to twórca ma do tego prawa. Po prostu musi w tym być element ludzkiej pracy.